-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Sprawdzam jaki to płyn, gdyż może się przydać w późniejszym czasie. USA już dawno przypieczętowało swój los... tylko że teraz zapłacą za to mocnym cierpieniem. Oj tak...
-
Dzięki włócznio... teraz jedynie zwiększyłaś moją nienawiść. Mam dość tych amerykanów. Zrób coś by go uratować, albo nie... znów go zostawisz na śmierć. Zeskakuje z półki powiększając się i pokazując i podchodzę do Ghosta.
-
No dobra... idę, wiedząc że chce mi bardziej dokopać pokazując jego zwłoki. Nie ważne co zobaczę, decyzja nie zostanie zmieniona. USA zostanie starte z powierzchni ziemi.
-
Co chce mi pokazać? Fochnięty jestem na niego gdyż mógł ocalić Ghosta bo byliśmy blisko lecz tego nie zrobił. Przez jego decyzje zginął mój najlepszy przyjaciel.
-
Uspokajam go tym samym. następnie wysyłam wiadomość o proźbie wprowadzenia w życie Operacji Dzień Jutra... wkurzony wyraźnie. Ghost nie żyje, i jego ofiara nie pójdzie na marne.
-
- Za niedługo wrócą... - powiedziałem do niego. Jak ja mu przekaże, że jego ojciec nie żyje? Biorę go do jego kojca jeśli ma, jak nie to do mojego pokoju, i bolta razem z nim wsiadam. Potem kładę się koło twi.
-
... Patyk... nie wiem czemu to zrobiłeś ale miałeś czas na uratowanie też mego przyjaciela... tak czy siak, wysyłam wiadomość do dowódców czy operacja dzień jutra ma zostać odpalona... przegięli. Powoli przestaje być dobry... gdyż to się przestaje opłacać.
-
Jebie go, ogłuszam go i biorę go do wspomnianego wyjścia szukając opatrunków. Wciąż Deja Vu, gdyż wszystko się pieprzy. WSZYSTKO! Nudne się to już zaczyna robić, poważnie.
-
- Chyba cię pojebało... - powiedziałem biorąc go na grzbiet wraz z boltem i idę do wyjścia po drodze szukając jakiś opatrunków... Heh, deja vu.
-
Znowu los mnie nienawidzi... co ja mu zrobiłem, tego nie wiem. Niech chociaż raz się uda coś co zaplanowałem. Podchodzę do ghosta i staram się mu jakoś pomóc. To wszystko, że mi się nie udaje czy to, że zawsze musimy wpierw przegrać... staje się poprostu nudne.
-
Podchodzę bliżej z tarczą o takiej sile by odparować ten pistolet... powinna moc nie spaść. Potem ją ogłuszam czym kolwiek. Potem Ghosta (jakoś tamując mu ranę) i Fluttershy przenoszę w bezpieczne miejsce i rozbieram Fluttershy... ZBOCZEŃCY NIE TO MAM NA MYŚLI! Chce ją jakoś uleczyć czy cuś. Jeśli magi nie starczy na powrót to tepam się w najbliższe od Teleportu miejsce uprzednio sprawdzając czy nie ma nadajnika jakiegoś.
-
Włócznią zabijam jej towarzyszy i staram się coś zrobić z Fluttershy by odzyskała świadomość, albo ją ogłuszyć. Trzeba będzie coś z nią zrobić... tak by nie zabić jej.
-
- Też możemy jej pomóc. Znasz mnie, nie daje słów na wiatr. Chodźmy po nią i wydostańmy się stąd... proszę - powiedziałem już do niego błagalnie. Bez niego nie odejdę.
-
- Słuchaj... wiesz, że możemy ją od tego odratować? Ale teraz będzie trudne to zrobić, ale wciąż możliwe. Pracowaliśmy nad projektem odnowy tkanek i innych. Jest możliwość, że on przywróci Shy do normalności.
-
Podchodzę do niego...
- Co się stało, przyjacielu? - spytałem się zmartwiony. Co mu się stało? Pewnie coś zrobili Fluttershy. Nie mogę go tu zostawić jak sobie życzy.
-
Przytulam synka, po chwili patrze na Ghosta.
- Halo... idziemy jeszcze po Fluttershy i zmywamy się stąd - powiedziałem z nie spokojem. Nie podoba mi się czemu on wciąż leży na tej pryczy... trzeba się stąd zmywać.
-
- Ekchem - trzeba zwrócić na siebie uwagę by skapneli się że tu jestem. Ciekawe jak zareagują na moje pojawienie, gdyż Bolt spodziewam się co on może zrobić...
-
Otwieram cichuteńko drzwi w nadziei, że nic im się nie stało. Trzeba potem udać się po Fluttershy, gdyż jej tym bardziej nie możemy zostawić. Sprawdzam czy nic im się nie stało.
-
Więc udaje się tam przepraszając W.Ł... tak zacznę nazywać włócznie, no chyba że woli patyk. Tak czy siak idę szukać Targetów (Shy, Ghost i Bolt)
-
- Nie jestem na przeszpiegach. Nie zdecydowaliśmy się jeszcze do której ze stron. Poszukuje mojego przyjaciela, zaginął na patrolu. Bardzo się o niego martwię a napotkany niedawno kuc powiedział, że w tych okolicach go widziano. Może go widzieliście - powiedziałem i pokazuje im hologram. Musze im zaufać, choć nie mam wyboru.
-
TAK JAK MÓWIŁEM, TYLKO JA I TAMTEN OFICER ZNAMY KODY. JAK KTOŚ CHCE WEJŚĆ LUB WYJŚĆ TO MNIE SIĘ MUSZĄ PYTAĆ.
-
Jakim kurwa cudem się dostał? PRZECIEŻ tylko portalem z Zamku się tutaj można dostać ale i tak gówno zrobi się bez kodu.
-
O KURWA!! Zapierdalam na spotkanie, choć i tak wiem, że przyszli później. Tak tylko zgaduje... jeśli nie przyszli to ich wołam jednocześnie przepraszając ich tłumacząc się ciężką nocą.
-
To raczej nie zalicza się do miłej pobudki. Wstaję i spoglądam na nich z uśmiechem. Matko jak mnie plecy bolą.
- Witajcie moi drodzy - powiedziałem patrząc która godzina.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Wyrzucam ten płyn w kąt i biorę nóż, następnie ściągam opaskę Ghosta. Nie jestem już tą samą osobą. Amerykanie zadarli z nie właściwą istotą. Takie cierpienie im zafunduje, że będą błagać o śmierć.