-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Dzień dobry kochanie - powiedziałem całując ją w policzek. Potem witam się z dzieciakami, by następnie nakarmić Delicate. Noc nie za ciekawa, ale ważna że spałem... tyle dobrego.
-
Wstaję i idę za zapachem. Kurwa koszmar się powtórzył. Możliwie że że coś się dzieje z moim mózgiem. Nie zdziwiłbym się jednak. Ciekawe co Twi ugotowała... zapachy są cudne.
-
Dobra... koszmary się można spodziewać... ale żeby sen kategorii E? Widać że ktoś wyraźnie mnie nie lubi... no cóż... staram się zasnąć gdyż rano muszę mieć energię. Mając nadzieje że nie powtórzy się koszmar, zasypiam.
-
Może jutro się dowiem... może to Papilon jest jego wybranką? Ciekawie by to wyglądało, nie zaprzeczę. Po chwili przygotowań kładę się koło niej i tradycyjnym już objęciem jej, zasypiam.
-
Biorę Delicate i ją niosę do sypialni by dać ją na jej miejsce spoczynku... nie wiecznego oczywiście. Potem szykuje się do spania. Kurwa, oni nie gadają o polityce... chyba że o granice albo czyjeś wspólne zaatakowanie.
-
Nie pójdę do póki mnie ktoś nie weźmie i mam przeczucie że tym samym zrobiłem błąd. Rozmawianie o polityce może być długie ale żeby prywatnie? Coś mi tutaj śmierdzi, OSTRO ŚMIERDZI!
-
Uśmiecham się na ten widok... Lily pewnie wszystkich morduje wzrokiem, Bolt stara się zjeść mundurek, a Deli nie wie o co chodzi. Takie tam przypuszczenie. Wciąż jednak nie mogę sobie wywalić z głowy tego o czym tak tam długo gadają.
-
No to wracam do domy mówiąc im że jak coś się stanie to tutaj przyjdę. Po tych słowach przenoszę się do domu informując Twi że tak zajebiście idzie praca że nie potrzeba nadzoru.
-
No chyba że bez mej wiedzy właśnie przyśpieszyło budowę. Jak tak dalej pójdzie i jeżeli się zastosowali do moich poleceń, to odwzorowanie w pełni miasta Los Santos zostanie zakończone za 6 miechów.
-
Sporo tam gadają... nie ma co. No cóż... informuje Twi że lecę do Los Santos pracować... ciekawe czy włócznia jakoś pracę by przyśpieszyła. No cóż, czeka mnie sporo pracy...
-
Więc sam postaram ją nakarmić. Ciekawe jak idą rozmowy Faruka i Papilon... nie chciałbym dowodzić w wojnie pomiędzy naszymi państwami... tak na wszelki wypadek mówię.
-
No nic idę do domu... co mam tak siedzieć jak pewnie rozmawiają o Polityce... Po dojściu do domu informuje Twilight o tym że Papilon złożyła tutaj wizytę... lecz pewnie już to wie.
-
- Dobrze... - powiedziałem po czym ją przepuszczam by porozmawiała z nim. Ciekawe co chce mu takiego powiedzieć... no cóż, mogę tylko zgadywać. Czekam cierpliwie na to co się stanie.
-
- Może wejdziesz do środka? Długo musiałaś lecieć tutaj - powiedziałem proponując jej wejście do środka. Nie może stać tak na polu, jest naszym gościem, więc trzeba ją tak potraktować.
-
Znów te niemożliwie pod względem Fizyki motyle i ich dobra władczyni Papilon. Podchodzę do niej z uśmiechem. Ciekawe jaki jest jej powód jej wizyty. Mogę przypuszczać że na 80% chodzi o politykę.
- Witaj Księżniczko Papilon.
-
Zaciekawiony idę sprawdzić co to za dźwięk. Mam nadzieje że to jajo się znajdzie, ale mam poniekąd przeczucie że ono jest u Lily. Nie zdziwiłbym się wtedy, od dawna chciała zwierzaczka.
-
- Słysze że są jakieś komplikacje. Kurwa widziałem te robale i mówię że pociski miały trudność przebić się przez ich pancerz. Znajdźcie to jajo, może uda się te stwor jakoś udomowić.
-
Trzeba będzie przyśpieszyć pracę nad Projektem Łazarz... Delicate wyzdrowieje czy tego chce czy nie. Ok, idę do brata informując uprzednio o tym Twi, by porozmawiać o sprawach Federacji. Raz na tydzień taka gadka to przymus...ale miły.
-
Po sprzątnięciu wszystkiego teleportuje nas do domu. A meble i poduszki z randki dam do piwnicy albo na strych. Przydadzą się później na sto procent. Po wszystkim podchodze do Twi.
-
Tradycyjnie oczywiście. Czekam aż się obudzi... nareszcie trochę sami spędziliśmy czas. Potrzebne nam to było jak rybie woda. No cóż, jak wstanie to będzie się trzeba zbierać.
-
Więc jak bym zaszalał to było by dobrze bo nikt by nie zauważył. A noktowizor wykluczam... więc po tym pocałunku powinno samo pójść z górki i ciekawe w jakim to kierunku pójdzie na wszelki wypadek zabezpieczając się.
-
Więc idealne miejsce na... nie... Capo by tego chciał, lecz nie. Jeśli jednak ta chwila pójdzie w tym kierunku... zabezpieczę się na wszelki wypadek. No co? Nigdy nie wiadomo co się stanie. Po chwili namiętnie ją całuje.
-
Zachodzące słońce + morze = romantyczna atmosfera. Szkoda że rodzice mnie nie widzą. Tata byłby dumny gdyż spełniliśmy jego marzenie o państwie w którym każdy jest traktowany na równi z równym. Szkoda że go już nie ma. Po chwili obejmuje Twi.
-
Odwzajemniam. Podchodzę do jej krzesła i je odsuwam by mogła sobie usiąść. Teraz powinno wszystko pójść zgodnie z planem. Tak jak ostatnio, zachód powinien być po skończonym posiłku.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Patrze na to z uśmiechem po czym idę po swoją porcję i siadam przy stole i zaczynam jeść mówiąc "Smacznego". Wciąż mnie niepokoi ta rozmowa Faruka i Papilon... jeszcze gadają czy schodzę na psy?