-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Upewniam się że wszystko w porządku a następnie kładę się spać. Matko, NMM chyba wznieciła tę burzę. Patyku, masz całą noc by sprawdzić czy nie możesz dać temperatury do normalnej zimy... za ten czas kładę się spać.
-
Uciszam Delicate, by się uspokoiła... biedactwo moje. Widać że Lily będzie odchodzić przez nią od zmysłów. Mam nadzieje że będzie wytrzymywać ten miesiąc, musi wytrzymać ten miesiąc.
-
Zaniosę ją w bezpieczne miejsce i zasuwam żaluzje, by dzieciaki nie oglądały trupów. Po tym odkładam dzieciaki do kojców ukołysjąc ich do snu, a potem sam idę do sypialni. Patyk jak się mają sprawy w LS?
-
- O ku... rka - powiedziałem na jego widok i zasłaniam oczy Delicate. Sprawdzam za pomocą patyka ile jest takich trupów w Federacji i ile ponieśliśmy strat. Kurwa, będzie sporo strat...
-
- Zdziwiła byś się kochana... oni przy takiej pogodzie się opalają. Ruska wytrwałość... nie jedno zniesie - powiedziałem i przytuliłem Delicate. Och jak mi jej brakowało... sporo czasu jej nie było.
-
- Jak na syberii... tylko że cieplej - powiedziałem. Moja mam mówiła że pochodziła z Syberii. Było tam bardziej zimniej niż gdziekolwiek spotkam. Kiedy pytaliśmy się o śnieg, to mówiła "Nie chcesz znać tego przekleństwa, synku"... miała racje.
-
< W realu kocham śnieg... wręcz wole go od lata >
DOBRA CÓRECZKA! ŚNIEG TO ZUO, NAJWIĘKSZA Z KOSZMARÓW WSZECHŚWIATA! Najważniejsze to przetrwać ten okres tego wszelkiego zła. TU MIAŁO NIE BYĆ ŚNIEGU!
-
A zima ma trwać bodajże miesiąc, więc powinno wystarczyć. Jeśli będziemy odpowiednio racje wydawać rodzinie. Mam nadzieje że inni sobie poradzą z wytrzymaniem do tego czasu.
-
Trudno... będę musiał ją umieścić u Lily. Ok, idę do lodówki sprawdzić jak organizować zapasy i na jakie potrawy możemy sobie pozwolić by przetrwać tą zimę. Będzie ciężko, naprawdę ciężko.
-
Za pomocą włóczni sprawdzam które z dzieciaków bardziej akceptuje Delicate... to będzie zależeć od tego gdzie wyląduje na ten czas. Kurwa, zapowiada się sroga zima, poważnie.
-
Oj potwierdzam... najsłodziej wygląda Lily jednak... po tym jak kogoś pobije. Kurwa, trzeba jej zrobić kojec gdyż nie będzie mogła chyba dzielić łóżeczka z rodzeństwem (Bolt zje, a u Lily jeden zły ruch i trumienkę trzeba będzie zrobić)... co by tu zrobić...
-
Podchodzę do Delikate i zaczynam ją uspokajać... Boltowi zabieram poduszkę i daje coś co mógłby rozwalić swoimi zębami. Nikt nie mówił że dzieci będą łatwe w opiece... wręcz przeciwnie.
-
- To się robi niebezpieczne... - powiedziałem sprawdzając czy jest Bolt, mam nadzieje że ten miesiąc minie szybko i że nikt nie ucierpiał podczas ewakuacji do domów. Trzeba będzie to jakoś przetrwać.
-
Idę wydać odpowiednie polecenia w Los Santos i wszędzie gdzie będzie potrzebna organizacja, w między czasie mówię do Twi by zebrała jedzenie tutaj. Cholera, Ciekawe czy to się dzieje w całej Federacji i krajach w pobliżu.
-
Czyli źle usłyszałem... tak czy siak nie zrezygnuje z próby ucieczki. Księżniczka Celestia zapłaci za swoje zbrodnie. Nie wiem czy też można ufać tym kucom które chcą dla nas wolności... równie dobrze to może być wabik na zbiegłych niewolników. Jak ucieknę to ważne bym dostał się do granicy, potem to już będzie łatwiej. Poza tym narodem łatwiej zorganizować opór. Ważne jednak bym wpierw udał się do ruin dawnej Stolicy Ludzi. Tam jest coś co napewno zmotywuje niewolników do powstania, i raz na zawsze pokażemy że Ludzie nie są rasą którą można łatwo pomiatać.
-
- Coś mi tu nie gra - powiedziałem po czym niech Patyk zbada czy ta zima jest normalna czy magiczna. Coś mam wrażenie że to wina tego eliksiru Nightmare Moon. Jeśli prawda... mam przejebane.
-
- C...co? Wybacz... wychowałem się na terenach gdzie TO nie występuje. Logicznie rzec biorąc, tu też go nie powinno być - powiedziałem patrząc się na TO z niepokojem...
-
Lecę szybko do Twi, i staje koło niej wystraszony.
- APOKALIPSA! Koniec świata - kurwa jestem za młody by umrzeć... co prawda, mam 34 lata, ALE W TYM CIELE JESTEM JESZCZE ZA MŁODY NA ŚMIERĆ! TO JAKAŚ APOKALIPSA
-
Była w Kajucie, siedziała sobie przed biurkiem i pisała coś. Pisała szybko tak jak Salarianin, i do tego czytelnie, gdyż innym rasą tak się nie udawało. Po chwili zamknęła książkę i wstała, i cię zauważyła.
- O hej... potrzebujesz czegoś? - powiedziała chowając książkę.
-
Eeee... Co to jest? CO TO KURWA JEST!? KURWA NIEBO SPADA! NIEBO SPADA! KURWA SPIERDALAM DO NAJBLIŻSZEGO SCHRONIENIA! JA PIERDOLE CO TO JEST ZA CZARNA MAGIA!?
-
Westchnąłem...
- Jak będą jakieś problemy to się zjawię. Jak nie będzie to będę koło 19. Cześć - powiedziałem całując Twi na pożegnanie i wychodzę z domu by się przenieść do Los Santos i nadzorować budowę i pomagając w niej.
-
Patrze na Lily wkurzony... zaczyna mnie irytować i jest o krok od dostania zamiast Xboxa One, dostanie pas oficerski na tyłku. Myślałem że będzie z nich wszystkich najpoważniejsza.
- Lily, zawiodłem się na tobie. No cóż, muszę odwołać ten prezent, mówi się trudno - kładę Dzieciaki na ziemi i podchodzę do Twilight.
- Ja już muszę iść do roboty...
-
- Twilight, zajmij się Delicate. Muszę nauczyć dzieciaki że tak się nie robi - powiedziałem do żony, po czym wracam spojrzeniem na Lily i Bolta.
- Lily, z tego co skumałem jesteś najstarsza i musisz świecić przykładem dla rodzeństwa. Takim zachowaniem niczego nie udowodnisz... jeszcze raz to się powtórzy, a kara będzie sroga... zrozumieliśmy się? To się tyczy też ciebie Bolt.
-
Łapię ich telekinezą, jak się uda to przybliżam ich do nas mówiąc.
- Nie ma tak łatwo, kochani - stanowczo przegięli... swoją drogą skąd się tu wzięły flamastry? Nie pamiętam by w inwentarzu domu były flamastry wodoodporne. Musiały przeszmuglować, albo zamujać.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Podchodzę i palę w kominku tak by wystarczyło nam do końca. Cholera jaka twarda zima. Kto w ogóle wymyślił tą pogodę? Twórce powinni skazać na Zapierdalanie na Galerze, w okół kontynentu gdzie jest Equestria... z 6 tonami cegieł pod pokładem.