-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- A jedyna obecnie wolna księżniczka to... Twilight. Ale to głupie, powodować rozwód tylko po to by stać się księciem... nawet Ludzie nie są tacy podli... przynajmniej ja o takich nie słyszałem.
-
- Zaraz po tym jak "niby wyszedłem po kłótni" zjawił się Książe BlueBlood i mówił coś o tym, że Twi powinna o tobie zapomnieć i wybrać "mądrzejszego, wrażliwszego i przystojniejszego ogiera". Nie chce pochopnie oskarżać, ale sadzę że to on. Ale co on mógłby zyskać na tym.
-
- Luno... chyba wiem kto mnie tak wrobił, ale pewny nie jestem - powiedziałem wstając i patrząc na nią... jeśli jeszcze tu jest. Ale co by BlueBlood zyskał na moim rozwodzie z Twilight?
-
- Jak by cię to interesowało... to teraz przyszedł BlueBlood... - powiedziałem wciąż tej pozycji, i chyba tylko przytulenie by jakoś na mnie wtargnęło, ale pewny nie jestem. Przybity jestem że mi nikt nie ufa...
-
- Nie mam bladego pojęcia... wcześniej jakaś istota o czarnym kolorze i ostrzach zamiast kończyn zmusiła mnie mając Twi w garści by podał jej swoją krew. Do kogo należała, to nie mam pojęcia... i wiem że wciąż mi nie wierzysz - bardziej się skulam i płaczę...
-
Patrze na nią... ona mi nie ufa... więc zapewne jak ona mi nie ufa to pozostali tym bardziej. Więc nie mam na razie po co wracać do Ponyville. Jedynie gdzie mogę się udać to do Nowego Teheranu W Federacji Nowej Persji. Tylko tam będę mógł jakąś pomoc dostać. Spoglądam na Lunę, wyraźnie zasmucony.
- Myślałem... myślałem że jesteśmy... przyjaciółmi... ja nie kłamie, znasz mnie... ale skoro tak sprawiasz sprawę... to zapewne masz dużo obowiązków więc idź albo mnie zabij, albo cokolwiek, mam już dość, bo skoro ty mi nie wierzysz to pozostali też mi nie uwierzą - powiedziałem po czym idę do kąta i skulony płaczę. Czemu mi ona nie wieży. Znamy się od dawna i ona wie że ja nie kłamie. Jak bym się pokłócił to też bym powiedział przyjaciołom. Nie ma tu dla mnie miejsca już.
-
- CO?! Ale... Ja bym na nią nigdy nie nakrzyczał... Księżniczko, przecież mnie znasz... ja Twilight nigdy bym nie potraktował tak - powiedziałem po czym w oczach pokazały się łzy... rozpaczy.
-
Patrze się na nią zdziwiony...
- Nie... co się stało? Niedawno odzyskałem przytomność - powiedziałem wyraźnie wystraszony jej spojrzeniem. Co się działo jak byłem nieprzytomny? MOŻE MI TO KTOŚ KURWA WYTŁUMACZYĆ?!
-
- Księżniczko... mamy problem. Wiem, wiem jak wyglądam i się na razie tym nie przejmuje. Spójrz - powiedziałem po czym tworze obraz i pokazuje jej mojego Klona i Twilight. Byłem nieźle wystraszony.
-
Muszę tam iść... ale najpierw muszę porozmawiać z Luną, bo mam złe przeczucia. Wysyłam wiadomość że muszę z nią porozmawiać i czekam w ruinach starego zamku... po wysłaniu udaje się tam. Jestem słaby by walczyć z tym stworem, a on będzie miał do pomocy Twi, jeśli czegoś nie wymyśle.
-
Cholera jasna... Sprawdzam co się stało z Twilight, bo pewnie się martwi czemu tak długo mnie niema... zakładam że długo bo nie wiem ile byłem nieprzytomny.
-
Wstaję z wyraźnym trudem... jakim cudem nie widzę na lewe oko? Co się stało, pamiętam że jebnąłem o glebę z wyraźną szybkością i... sprawdzam jak wyglądam bo mam przeczucie że nie za dobrze to wyszło.
-
Cholera... nie mogę krzyczeć bo się skapnie. Wysyłam SOS, do najbliższego przyjaciela, że jestem uwięziony w szafie, i ten co teraz leży z Twilight w łóżku jest to tandetna podróbka...
-
Staram się usunąć te unieruchomienia, i ruszam z włócznią na sobowtóra z zamiarem pozbycia się go... nie pozwolę by mnie jakaś tandeta zastąpiła. NIGDY! Dobra, za dużo myślę, a za mało działam.
-
Otwieram do niego ogień z pistoletu... mając nadzieje że go zabiję strzałami z Deagla, bo jak trafi to nie ma czego zbierać. Tak łatwo skóry nie sprzedam... znaczy ktoś już ją ma... a nie ważne...
-
Używam kontr zaklecia by odepchnąć go mocą, po tem wyskakuje z łóżka i chwytam za pistolet pod moją poduszką. Tak mam tam pistolet, dla bezpieczeństwa, wkońcu jestem Księciem Federacji Nowej Persji.
-
- Co teraz zrobisz? Fanatyku? Poudajesz chwile mnie by być na chwile z Twi? - spytałem się zainteresowany. Ja ten głos skądś kojarzę, ale nie wiem skąd. Na sto procent go kojarzę, ale nie wiem do kogo należy.
-
- Cień z ostrzami zamiast nóg, jak mniemam - powiedziałem nadmiar niezdziwiony tym. Do czego innego była by mu potrzebna moja krew? Do upicia się? Powodzenia, alkohol tykam tylko na specjalne okazje.
-
Chociaż tyle dobrego. Na tablecie tylko szkice miałem, a na Laptopie ważne dokumenty rządowe. Lepiej by nie szperali w nim. Tak czy owak, idę spać i modle się by nie miał koszmarów.
-
Ale nic im się nie stało, prawda? Mam obawy bo tam mam trochę ważnych plików które są dla mnie BARDZO ważne. NIE CHODZI MI O PORNOLE ZBOCZEŃCY JEDNI!
-
Lily nie lubi technologi... dobrze że Sejwy Lily kopiowała do pendrajwa który zawsze gdzieś chowała. Xpudło 360 i Xpudło One będzie miała na gwiazdkę, ja też zresztą. A laptop i Tablet?
-
No... No... Its Not True... NOOOOOO! To bym powiedział gdybym nie miał gwarancji... a tak to mogę sobie wziąść lepszy, kurwa szerszy niż ustawa przewiduje... zajmę się tym po powrocie.
-
Ale nie pójdę bo to słabo płatna praca. Wolę już restauracje prowadzić, i powtarzam, że jak Capo zrobił tam burdel to dosłownie spale ten budynek... i bym się wkurwił bo bym budynku nie miał.
-
Patyk... ja cię nie rozumiem. Staram się jakoś powstrzymać zakażenie i zmniejszyć gorączkę. Muszę ją kurować do czasu aż nie przyjdzie tutaj ktoś z lekarzy z Equestri, bo ja za dobrym nie jestem.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Mam dziwne wrażenie że Twilight chce coś głupiego zrobić... słuchaj. Wieczorem się spotkamy w Teheranie. Tam będę musiał się na chwile osiąść i obgadać parę spraw z bratem. Prosiłbym cię byś przypilnowała Twilight by nie zrobiła nic głupiego. I najważniejsze... czy mi ufasz?