-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Podchodzę zaciekawiony... jeśli on chce mnie... to kurwa się boje o co może mu chodzić. A jeśli chce włócznie... to będzie miał dobrą ozdobę bo ona działa tylko w dobrych rękach... w tym przypadku Kopytach, zależy jak to odebrać.
-
- Czego chcesz? Zrobię co zechcesz tylko ją puść... błagam - powiedziałem zrozpaczony. To moja pięta achillesowa. Jak ktoś podczas walki trzyma Twilight to staje się bezbronny, w dosłownym i potocznym znaczeniu.
-
Upuszczam swoją broń... być może chce bym się poddał. Nie mogę ryzykować życia Twi, gdyż za wiele by mnie to kosztowało. Może chce bym się poddał? Wiec ma to załatwione, póki trzyma Twi, nie mogę nic zrobić.
-
Przełknąłem ślinę z paniką w oczach... czemu ona mnie nigdy nie słucha? Chciałem dla niej dobrze, a ona wolała być przy mnie. I gdzie do jasnej cholery podziali się lu... mam wrażenie że to się cały czas dzieje w mojej głowie.
-
Spoglądam na ten cień z gniewem... czego on chce od Twilight.
- Kim jesteś i czego chcesz? - spytałem się... pamiętam ten cień, kiedy się zbliżyłem, posłał mnie na ścianę i mam pewne przeczucie choć nie do końca pewne, że to Nightmare Moon.
-
Używam nawet mocy by się do niej przebić... teleport... cokolwiek. Nie dopuszczę do tego by dostali znowu Twilight, póki żyje nie dam jej skrzywdzić. Nie patrze już na siebie... pełna moc by się do niej przebić...
-
Przedzieram się do Twilight ogłuszając każdą napotkaną klacz i Ogiera zarażonych tą chorobą... nie dam im dostać Twilight, a na pewno nie na mojej warcie, i GDZIE DO CHOLERY PODZIALI SIĘ LUDZIE?! Staram się ich wyszukać... chyba że coś mi się dzieje z głową...
-
Przygotowuje włócznie na ogłuszanie i wiem że mnie za to zabije, ale Teleportuje Twi do Komory Kwarantanny. Są tak twarde że nawet smok miałby problem z ich rozwaleniem... DZIĘKI JAPOŃCZYKI! Po przeniesieniu szykuje się do ogłuszania stawiając pole na moją skórę więc wykoksowany jestem gotowy. To żołnierzy przekazuje informacje by UZIEMIAĆ NIE ZABIJAĆ!
-
Patrze na budynek gdzie spędzę kilka miesięcy swojego życia tu. Z tego co słyszałem o tej farmie, to że tylko jabłka się tu hoduje. Z takim dużym domem to mogą mieć sporo niewolników, więc nie spodziewam się miłej reakcji na moje przybycie. Długo tu nie posiedzę ponieważ, albo mnie porzucą albo umrą ze starości. Ludzie żyją dłużej od kucy, więc mam jeszcze czas na Zemstę za moich rodziców... i odbudowę królestwa. Więc... do dzieła z tym, pokazuj mi nowych właścicieli koniu zasrany.
-
- Sam, będzie mógł pomagać Ronowi, Ty będziesz wraz z Nat odpowiednikiem SOC, a Fasster ma dobre zagadki na farmera na moim polu. Właśnie. Do czasu aż se nie postawicie domków to będziecie spać u swoich przełożonych... czyli Sam u Rona, Ty u Nat, a Fasster u mnie, hehe... Na twoim miejscu udał bym się do Nat i przedyskutował kilka spraw co do wspólnego domu...
-
Westchnąłem i zamykam drzwi do komory upewniając się że dzieciaki są w środku.
- I dlatego cię Kocham. Nigdy nie dajesz za wygraną. Chodźmy, bo dopływają do brzegu. Nie rozdzielamy się ani na krok, jasne? - spytałem się Twilight. To niebezpieczne, więc muszę ją mieć na oku...
-
Siedzę cicho... jak zawszę bo do konia nie mam za wiele do powiedzenia, tak jak reszta moich braci, przez to kuce zaczęły sądzić że albo przestaliśmy umieć mówić, albo wiemy że jesteśmy "nie godni" przemawiania do nich. Jestem jej poniekąd wdzięczny, bo niechciani niewolnicy idą pod topór. Z drugiej jednak strony, ona należy do rasy która zniewoliła mój lud, po tym jak Ludzkie Królestwo zakończyło wojnę domową... gdzie te koniowate demony nam pomogły w pokonaniu Rebeliantów. Prezent mnie zdziwił, to fakt. Wiem że nie będę dobrze traktowany, mniej jak inni niewolnicy ponieważ jestem synem dwójki która dziesięć lat temu wzniosła Powstanie w którym było 12 przywódców nie licząc moich rodziców. Bitwa była zaciekła ale przegraliśmy, ale ważne... że umarli wolni. Co do tej farmy, to wiem że będzie tam niezła harówka. Idę dalej za tym Koniem bo wyboru nie mam.
-
- Wypraszam sobie. Nie jesteśmy przestępcami. Jesteśmy grupą która ściga przestępców i unika policji... dalej nie tłumacze bo to tak skomplikowane że nawet twój doktorek nie zrozumie - powiedział Wrek. Wlecieliście na planetę i zobaczyłeś piękne krajobrazy, głównie wyspy.
- Nasza baza jest niczym wioska. Każdy ma swój domek i jest odpowiedzialny za coś. Ja oczywiście jako szef, jestem Konserwatorem Powierzchni Fotela... czyli siedzę na dupie i pilnuje porządku. Natasha jest coś ala SOC. Ron, nasz "dziwak komputerowy" ma dobre laboratorium. Dora dba o nasz sprzęt i konserwacje Mechów, statków i wszystkiego co potrzebuje konserwacji. Reszta odpowiada za jedzenie itp.
-
- Mam lepsze lekarstwo, ale sama widziałaś co się stało... proszę wejdź - powiedziałem, patrząc czy Rarity weszła. Jeśli nie to idę jej szukać z Twi, bo znając ją, nie zmieni zdania co do zostania. Wtedy zamykam pomieszczenie kwarantanne by nikt nie wszedł pod naszą nieobecność.
-
No to cza zorganizować obronę i idę po swoją rodzinę, Ghosta, Fluttershy i Rarity by zaprowadzić ich do bezpiecznej strefy... jeśli takowa została wyznaczona. Jeśli nie, to jeb do komory ga... znaczy komory kwarantany. Gazowej? A takie przejęzyczenie.
-
No to może ja na pierwszy ogień...
https://docs.google.com/document/d/1iV3coy7a8xrRYx7Dd7Cg82kfNV6H1xTMB6jl6NB8OhQ
-
Więc idę do ambulatorium po lekarstwo na tą nimfomanie. Trzeba będzie się przygotować na atak tych zarażonych, gdyż jak dopadną kuca to będzie problem. A to że koło 35% populacji tutaj to kuce... zemną włącznie.
-
- Ron powiedział... że nigdy nie mów samicy że jest gruba, że jest brzydka i żeby nie jadła tak dużo... no chyba że chcesz zginąć, to wtedy te teksty wal śmiało - powiedział Wrek. Po chwili weszliście do układu i zobaczyłeś piękną tropikalną planetę.
-
- Czas na polowy test lekarstwa. Mam przeczucie, że coś do nas leci... Coś mam namyśli zarażonych. Jest ich około 100 więc mam nadzieje że lekarstwo. - powiedziałem. Oby to Lekarstwo zadziałało, bo nie mam ochoty być gwałcony przez klacz... i ogiera który musiał wstrzymywać.
-
- Dobrze, tylko tam miasto trzeba będzie postawić. Ale to już ja to załatwię za twym pozwoleniem... co do leku, to pójdę na próbę, bo oni atakują seksualnie kuce, a ja poniekąd... wiadomo. Acha mi też trzeba to wstrzyknąć - powiedziałem patrząc na niego.
-
- Ale ci nasi goście dostali już lekarstwo? Ale pytanie, jest ono bez bolesne i działa od razu? A co do tej wyspy to sam mogę poszukać tam ropy i przy okazji sprawdzę czy jest zdatna do zamieszkania.
-
- Zauważyłem na mapie, że na południu stąd jest spora wyspa... może tam poszukam ropy? - spytałem się brata. Przy odrobinie szczęścia to na niej poćwiczę umiejętności Terraformowania. Pojedynczych rzeczy nie mogę zterraformować, a wyspę ta. Czemu? Nie interesuj się... czytaj.
-
- To się cieszę... słuchaj, znaleźliście już gdzieś na tej pustyni ropę? Pytam się tak bo wiem, że długo bez niej nie pociągniemy gdyż do pojazdów jest potrzebna - spytałem się go. Co prawda, to prawda bez pojazdów długo nie pociągniemy. Są nam potrzebne gdyż czołgi, helikoptery i samoloty potrzebują... a co ja tam będę o tym myślał.
-
- Trzeba będzie opracować plan. Na otwartym polu nie mamy szans z ich armią - powiedział Shining Armor podchodząc do was.
- Też tak sądzę. Ta rasa jest zbyt silna byśmy wygrali w konwencjonalny sposób, trzeba wymyślić jak pokonać wojska Kanclerza, choć coś mi się wydaje, że będzie potrzebna nam pomoc - dodała Twilight.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Co on tak tą fiolką pokazuje... wiem jak wyglą... on chce bym coś tam nalał? Wódki nie dam... bo nie mam, a nawet gdybym miał to i tak nie dałbym... najwyżej tylko moją krew bym dał, ale... kurwa.
- Chcesz mojej krwi?