-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Fluttershy - powiedziałem do niej cicho po czym wskazuje jej na owy krzak po czym zaczynam się tam zakradać by sprawdzić czy to on... mając nadzieje że to on, bo nie mam ochoty natknąć się na niedźwiedzia czy wilka. Jeśli to będzie owy królik to daje znać cicho Fluttershy że tu jest.
"STEEL: Przyznam że byłby to piękny widok, lecz wtedy i ja bym poszedł w cholerę. Tylko zabijając tego kuca można się mnie pozbyć, hue hue"
-
No to się Teleportuje do Rarity by ją zabrać... nie mogę zostawić przyjaciół w niebezpieczeństwie, i tak już już dwójka poszła się jebać... dosłownie. Trzeba będzie ją zabezpieczyć, ale nie wiem czy mi starczy miejsca dla Papillon.
-
No to wpierw szacuje jak daleko Zainfekowani mają do Ocalałych... udam się potem do tej gdzie zainfekowani są najbliżej i informuje ją o zbliżającym się zagrożeniu i każe wsiąść śpiwór.
-
Czyli nie ta... no cóż. Sprawdzam czy inne powierniczki dają sobie jakoś radę, i czy są zdrowe... jak jakaś będzie to będę musiał ją tutaj przenieść, bo jest tu bezpiecznie bo jak mówiłem cała wioska ma broń która potrafi zabić i ogłuszyć... Luno pobłogosław Chiny...
-
Doobra... więc mam nadzieje że wyrobi sobie taką głowę jak ojciec i nie będzie się bał na horrorach, to może wtedy będzie miał jakieś szansę u Lily. Tak czy siak sprawdzam jak wygląda plaża koło mojego domku, bo przysiągłbym że przypomina ta z mojego snu tuż przed porodem...
-
Jeszcze kilka miłych gestów które spodobają się Lily i będzie mieć przyjaciela... aż sprawdzę za pomocą badyla jakie mają podobne cechy. Jeśli jakieś są oczywiście.
-
- Przekażcie dowódcy tamtego oddziału by wrócili do zamku z zdobyczą i od razu odstawili ja do mojej sali tronowej bym mógł zamienić z nią słówko... tak... istota która mogła mi zagrozić jest teraz w mojej niewoli, i teraz nic już nie może zrobić... już się nie mogę doczekać rozmowy z tą wiedźmą a następnie dotknięcia jej by zdechła w potwornych męczarniach. Jak ona zginie, już nikt nie zaszkodzi mojej armii. Udaje się do sali tronowej i siadam na mym obsydianowym tronie i wyczekuje "Ran de vo"
-
Przypatruje się. Teraz cza sprawdzić co teraz o nim myśli... skoro dał jej taki prezent to pewnie jej zdanie o nim się zmieniło... choć prawdę powiedziawszy początkowo sądziłem że rozpieprzy ten prezent na głowie Storma...
-
No to lepiej wracam do domu... i wcielam w życie mój plan. Daje potajemnie prezent Stormowi by go wręczył Lily, a jak ona otworzy to zobaczy wszystkie możliwe części Dead Space...
-
Sprawdzam ile to potrwa... ja pierdole jesteś nie możliwy Włócznio Lucjana. Po tej akcji idę sprawdzić co u mojego brata. Ciekawe czy Twilight zaczyna zwiedzać wioskę... gdyż znając mojego brata, mógł wypaplać o tym że ona jest moją... ekchem... żoną.
-
- Ej... ile jeszcze potrwa lot na statek? - spytał się Fasster.
- Przy tej prędkości? Raczej nie prędko - rzucił mu kroganin który siedział nieopodal niego.
- Mam pytanie... a co jeśli no... ten dysk danych będzie jakoś zabezpieczony? - spytał się Ron z lekką obawą.
- Jeśli nasz silnik eksploduje... to cię wyrzucę przez śluzę - powiedział.
Nareszcie dolecieliście do waszego statku... co ciekawe nic was po drodze nie spotkało. Kiedy się załadowaliście na statek, on się poderwał i wyleciał w atmosferę. Ty i Kroganin poszliście za Ronem do jego pracowni, a reszta rozeszła się. Kiedy widziałeś nieudane próby włamania się do niego, Ron się wkurwił.
- Nie zrobię nic... jeśli nie wrócimy do kryjówki to gówno zrobię, nim się tam włamię - powiedział.
- Dobrze... powiem sternikowi by ruszył na Erafia Prime - powiedział Wrek a następnie wyszedł.
-
Sprawdza, czy badyl może przyspieszyć ten proces... skoro badyl ma moc kształtowania kontynentów to na stówę przyspieszenie rozwoju też będzie miał... jeśli się uda to będzie lepiej dla mojego ludu.
-
Sprawdzam może dlaczego... dlatego że nie ma dla mnie zajęcia czy może dlatego że nie jestem człowiekiem... zaczynam myśleć że nie za bardzo za mną przepadają.
-
... Jemu cza dać jakąś specjalną dietę na jego apetyt bo nie wyrobi się. No nic, idę zrobić mu jakiś posiłek a następnie idę do miasta by sprawdzić czy nie przyda się jakaś pomoc, powinni już zaakceptować moje nowe ciało.
-
- Odpoczywaj... wrócisz do siebie - powiedziałem po czym sprawdzam jak czuje się reszta ekipy... Jesteśmy tu bezpieczni, jak by co jest w cholere uzbrojonych po zęby ludzi i dzieci... nie wińcie mnie... tylko tradycje bo Persowie są z tradycją związani... nawet nie wiem czemu...
-
Ty i Twilight mieliście problemy z podniesieniem tego Filara. Był bardzo ciężki. Stwór wciąż beztrosko masakrował ciała straży aż w końcu z pleców wyrosły mu owadzie skrzydła i wzniósł się w powietrze i odleciał na horyzoncie na północ... ten stwór uciekł niszcząc połowę garnizonu, a mówił że takich jak on... jest więcej.
-
Uśmiecham się podle...
- Konradzie... jak zwykle pobijasz samego siebie w stworzeniu poczwar. Jeszcze kilka takich i będziemy mogli zacząć napadać na wioski w celu zdobycia tych wojowników widmowych. Jak zbierzemy ich odpowiednią ilość... uderzymy. Teraz chce zobaczyć umiejętności bojowe w terenie... wyślijcie ich do obozu bo tam jest pewna królowa która mnie zaciekawiła. Mają ją przynieść ŻYWĄ... a z resztą to mogą zrobić cokolwiek... nie obchodzi mnie to. A co do ciebie Konradzie - powiedziałem odwracając się do niego.
- Mam dla ciebie nagrodę za ten twór... taka śnieżnobiała klacz o rdzawej grzywie... ta ładna. Teraz należy do ciebie, możesz jej zadawać tyle płomiennych rozkoszy, cierpienia czy czego ci twoja spaczona dusza zapragnie... choć za mną ale najpierw wyślijcie tego stwora do tego obozu w celu SCHWYTANIA tamtej klaczy. Śnieżnobiała sierść i lodowa korona - powiedziałem po czym po wysłaniu stwora idę z Konradem w stronę więzienia gdzie czeka ta owa klacz...
-
- A całuje w usta też wszystkich? - spytałem się zaciekawiony. Prawda, ogierek wtedy przegiął, i jak Storm dalej będzie próbować to... a) Zginie, B) Zginie męczeńską śmiercią, C) Lily da za wygraną.
-
- Próbowali też to zrobić, Twilight. Ale ważne że wam się udało uciec... to jest najważniejsze - powiedziałem kończąc opatrunek i przesyłam wiadomość o możliwym zauroczeniu Storma do Lily. Przesyłam też mój plan by mógł go jakoś ocenić.
-
Ale dla pewności ją zabandażuje... i staram się coś zrobić by miał lepsze samo poczucie.
- Coś się stało?
-
Podchodzę do niego i staram się coś zrobić z tą raną. Mam nadzieje że mój plan z Stormem i Lily się uda... bo inaczej nie wiem jak przetrzymamy tutaj.
- Poczekaj chwile, kumplu. Pomogę ci z tym jakoś...
-
Wracam z paczką... chowam ją magicznie by nie mogła wykryć i staram się uspokoić Bolta... kurwa, niekiedy zaczynam mieć dość dzieci, ale nie mogę się ich pozbyć... za bardzo je kocham...
-
Staram się jakoś go uspokoić... może jeszcze nie zawył, ale może zaraz to zrobić. Zrobię coś więcej... udaję że wychodzę, a tak naprawdę teleportuje się na ziemie i w kamuflażu optycznym biorę wszystkie Części Dead Space... i staram się je ładnie zapakować.
-
Podchodzę do malucha i mówię mu mój plan... oczywiście przekazuje mu do mózgu przerobiony by jakoś go zrozumiał... teraz czekam na jego reakcje... i chyba zaczynam przesadzać z gadaniem do dzieci...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano · Edytowano przez peros81
Odwracam się do Rarity.
- Słuchaj, odstawie cię do Nowego Teheranu, znając mojego brata, tak go nazwał, tam będziesz bezpieczna... jest tam jeszcze Twilight, Ghost, Fluttershy i dzieciaki. Plus ty i zaraz Rainbow dolecicie - powiedziałem po czym Teleportuje ją do mojego domu nie słuchając żadnego sprzeciwu. Potem lecę do Rainbow jeśli nie jest za późno.