-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Westchnąłem... co ona do niego ma... Storm próbuje się tylko zaprzyjaźnić, a ona go odpycha. Naprawdę sprawdzam czy ona w ogóle chce jakiś przyjaciół... i co sądzi o rodzicach dla ciekawości też sprawdzę...
-
Idę po Lily i wmiędzy czasie sprawdzam czy Storm coś do niej czuje i czy ona może czuć coś do niego... ciekawie by było nie? Tak czy siak, po wzięciu Lily prowadzę ją do kuchni i podaje jej posiłek.
-
Wiem że poza kontynent się chyba nie wydostaną... jeśli tak to trzeba przyśpieszyć tworzenie leku... Tak czy siak, robię normalne śniadanie i kaszkę dla dzieciaków by mogli coś zjeść na śniadanie, i sprawdzam kiedy się obudzą...
-
Mówi się trudno... nie od razu Rzym zbudowano. Jeśli jeszcze nikt się nie obudził to robię śniadanie, a jeśli nie ma towarów to postaram się jakieś znaleźć w wiosce... nie wiem czy inni zaczęli mi ufać, ale to raczej mało prawdopodobne.
-
Słodko razem wyglądają... nie prawda? No, trzeba iść spać. Aż się nie mogę doczekać informacji zebranych przez naszych naukowców. Jeśli znajdą lek który wyleczy ich odrazu i będzie go można wpuścić do powietrza... to będziemy mieli już lepsze zdanie u kucy... chyba.
-
Widzę że zaczyna przeginać w relacjach z Lily... ale prędzej czy później się polubią lub nie... to zależy od tego co się wydarzy... a to co się wydarzy będzie zależeć jak Storm potoczy sobie dalej znajomość z Lily...
-
Trochę szkoda Lily... wiem jak ona się czuje. Jak miałem 10 lat to też miałem adoratorkę... szczerze jej nienawidziłem. A kto by polubił kobiety która wchodzi do twojego domu o 4 nad ranem i kładzie się do twojego łóżka mówiąc "Pragnę cię... bierz mnie ogierze"... o rany... jesli dobrze pamiętam ona tez tu jest... JEŚLI SIĘ DOWIE ŻE TU JESTEM TO ZACZNĄ SIĘ PROBLEMY!
-
- Lily... spokojnie... pomyśl że to twoja ulubiona postać z Dead Island... - powiedziałem jej z uśmiechem. Może ta wskazówka pomoże jej w powstrzymaniu jej agresywnych zapędów...
-
Powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Jak będziesz bardzo grzeczna w stosunku do Lokatora to dam ci nagrodę... ale pamiętaj że mając przyjaciół będziesz szczęśliwsza... wiem co mówię - powiedziałem po czym idę sprawdzić która godzina...
-
Podchodzę do małego i zaczynam go pocieszać by nie zbudził lokatorów, jednocześnie patrze na Lily z rozczarowaniem... myślałem że będzie lepsza dla gościa... trzeba ją nauczyć szacunku do innych.
-
- No Lily... to nic złego że chce cię przytulić... nic ci nie zrobi... - powiedziałem. Ten młody ją chyba lubi... może bardziej, może normalnie. Zobaczymy w dalszych dniach...
-
- Lily... - powiedziałem patrząc na nią z gniewem. - Co ja ci mówiłem o biciu innych? Zachowuj się dobrze względem twego nowego współlokatora... postaraj się z nim zaprzyjaźnić, może znajdziecie wspólny język...
-
Chyba jestem upity... a nic nie piłem. Spodziewałem się molestowania ze strony Lily ale ok... jeśli plotki mówią racje i Storm zacznie ciągnąć ją za grzywę i nie dostanie w pysk... to można już im wyprawić ślub.
-
Stwór zrobił szybki unik i wystrzelił w twoją stronę błękitną kulę. Jeden pocisk... jedna śmierć. Dotnie ciebie, i jesteś trupem. Kantem oka widziałeś Celestie przygniecioną filarem, i Twilight która bez skutecznie stara się ją uwolnić... kula wciąż leciała w ciebie.
-
Więc swoje pociski skupiam na podbrzuszu besti... jeśli to go potrafi zadać jakiś pisk to oznacza że tam jest jego czułe miejsce. Strzelam tam puki nie ubije stwora, i nie padnie na ziemie bez życia... mając nadzieje że nie będzie tego pozorował. Oby Szani nie musiała interweniować i co najważniejsze... nie będzie musiała zakopywać mojego ciała.
-
Eee... posadzenie go z Lily... za trzy dni jego pogrzeb... posadzić go z Boltem... za trzy dni pogrzeb jego nie dojedzonego ciała... coś się wymyśli... na sto procent... na razie muszę zaryzykowac i oddać go pod osąd które z moich dzieci będzie go gościło... niech ono zdecyduje...
-
No nieźle... zagalopowałem się trochę... jak dobrze pamiętam to mam jeszcze chyba dwa wolne łózka w domu więc będą one dla Ghosta i Fluttershy... więc zaczynam ich przenosić...
-
Więc podchodzę do moich przyjaciół i ostrzegawczy by zakryli oczy, teleportuje się do mojego domu w Persji... ciekawe jaka będzie ich reakcja (Ghosta, Fluttershy) na to że trafili w Sam środek ludzkiego miasta... do tego stolicy gdzie każdy obywatel ma broń...
-
- Godzina zbawienia właśnie nadeszła moi bracia i siostry... ziemie wolne od choroby wzywają was... więc moi... kurwa... znów mówiłem jak Jezus... tak czy siak, jestem tu by was teleportować w bezpieczne miejsce...
-
No to czas ratować kumpla w opałach... teleportuje się do nich zamykając oczy by nie oślepnąć... a kiedy tam będę to z zaskoczenia mówię...
- Przyjaciele... czas zbawienia właśnie nadszedł...
-
Teraz najważniejsze... Sprawdzam co u Ghosta i Celesti... ich też trzeba sprawdzić czy są chorzy... jeśli ghost i Fluttershy są zdrowi to trzeba ich zabezpieczyć tutaj, tak samo z Celestią...
-
Niech się kurwa facet nie dziwi... lustra weneckie powinny powstrzymać jej popędy seksualne wzrokowo, ale jak jakiś kuc wejdzie do środka to będzie niezły harlem... czy jakoś tak... idę sprawdzić co u tego randomowego kuca.
-
Współczuje jej... znów musi przechodzić przez tą chorobę... ale jak się lekarzom uda, to na zawszę się jej pozbędzie i przy odrobinie szczęścia się na nią uodporni, choć wiem że na to ostatnie to trochę niemożliwe, ale spróbować można...
-
Przyglądam się bitwie z uwagą i z uśmiechem... tyle krwi... tyle flaków... tyle nowych duszyczek spływa do mojego królestwa... dobrze się moi ludzie sprawują... dobrze walczą Mephisto dobrze ich wytrenował, jestem z niego taki zadowolony że dałbym mu kolejne odznaczenie... gdyby jakieś pozostało. Nagle słyszę słowa czarnoksiężnika i się do niego odwróciłem z zainteresowaniem.
- Jeśli jest zdolny do upiększenia tego obrazu - wskazałem na pole bitwy - to możemy go nawet wysłać by pomógł tym ogarom. Ta klacz co została... ona ma być żywa...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Matko... kładę kopyto na twarzy... mój drugi w tym ciele FaceHoof. Chyba że... mam pomysła... a gdyby to on dał jej wtedy grę? Może by go zaczęła by... lubić. Nie zaszkodzi spróbować... sprawdzam jaką to Lily chce nową grę...