Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez KougatKnave3

  1. - Znów się spotykamy... nie dziwie się że żyjesz... jesteś tylko zbędną kropką na karcie tego świata - odpowiedziała ta istota otwierając swe powieki i pokazując swoje czarne niczym mrok, puste oczy. Nie wstał, dalej był w tej samej pozie.

    - Nikt nie ma wpływu na przebieg wydażeń. Jesteśmy Omegą... jesteśmy Końcem... jesteśmy... - spojrzał na ciebie.

    - Waszą zagładą... - dokończył.

    - Omega? Czyli legenda mówiła prawdę - powiedziała Celestia.

    - Tak, prawdę. Żniwo jest już bliskie, i prorok was przygotowywał. Niebawem zobaczycie co to PRAWDZIWA WOJNA - uśmiechnął się szyderczo i wstał. Miał około dwa metry wysokości, krótko mówiąc, był w cholerę większy niż ty.

  2. Szedłeś przez piękno zdobione ulice. Twój ojciec był w zakonie zabójców którzy zabijali zdrajców natury, czyli Elfy które konszachtują z Pontarem, barbarzyńcami którzy chcą ściąć święte lasy dla własnej przyjemności. Każdy zabójca był wyposażony w ukryte ostrze, czyli krótki sztylek który wyskakiwał z krawiszu i dzięki nauce, można było go użyć do zabicia ofiary z dystansu. Twój sztylet miał czarną rączkę i zielonojasne ostrze. Stanąłeś przed pomnikiem Erolanda, elfa założyciela który wysławił się tym że poświęcił swe życie w starciu z Morgulem, który prowadził zjednoczone krainy Barbażyńców i orków do wojny z Eldarczykami, Elfami i Krasnoludami. Cudem udało mu się go zabić, oddzielając jego głowę od ciała co poskotkowało wybuchem który zniszczył całą Polane Efrońską. Dziś jest ona znana jako Pustkowie Upadłych. Wszedłeś do gospody "Pod Błękitnym Kucem", za ladą stał Elf który zmywał bar, a przy stolikach rozmawiali sobie Elfi podróżnicy. W koncie zobaczyłeś jednak rzadkość tutaj. Krasnolud o jasnej cerze i rudych włosach z długim kucem, odziany w zbroje płytową i Muszkietem na plecach i maczugom przy pasie, i Eldaryjski Czarny mag, odziany w Czarną szatę i kostur zrobiony z ciemnego drewna. Przy pasie miał długi srebny miecz, który elf musiał by podnieść oburącz, lecz Eldarczycy z powodu swojej krzepkości, mogą tymi ostrzami walczyć jedną ręką i być dzięki temu szybkimi. Popijali sobie piwo korzenne, bo tylko takie było dostępne w Elven'Mar.

  3. - Fire bolt, a ta tutaj to moja przyjaciółka. Jesteśmy podróżnikami i chcemy odpocząć w tym mieście... - powiedziałem normalnie jak na kuca przystało. Nie jesteśmy zagrożenie, taką będę rozwiewać aurę, w sumie to prawda. Puki nie dostaniemy zlecenia na zabicie któregoś z nich, to są bezpieczni. Jeśli będą mi podskakiwać to będzie ich czekać kara, taka by nie skapnęli się że to Mroczne Bractwo...

  4. < Witaj w mojej sesji. Na początek wybierz punkt widzenia postaci, a reszta sama się wykreuje >

     

    Wielkie Drzewo Wiatrów, największe i najbardziej okazałe drzewo na całym świecie, znajduje się pośrodku miasta które zostało zbudowane na jego cześć, Wichrowej Polany. Elfy z rodu Valaina, boskich istot które wedle legendy, przybyły tutaj za morza w celu nauczenia tutejszych ras, czytania, pisania i więcej na temat rzeczy które pomagają w zbudowaniu państwa. Całe miasto prócz wielkiego drzewa, jest zapełnione mniejszymi drzewami które służą jako domy, sklepy i zakłady pracy, drogi są zrobione z jasnego marmuru, pomniki połyskują z srebra ozdobionymi kamieniami szlachetnymi. W mieście można zobaczyć pasące się jelenie, zające i inne zwierzęta z natury mieszkające w lesie. Całe to miasto jest otoczone drewnianym murem wzmocnionym magią, która utwardza owy mur który jest niemal tak twardy jak kamienne mury z sąsiedniego Cesarstwa Eldarów, ludzi którzy posługują się z natury czarną magią, lecz nie do złych czynów, lecz do całkowicie dobrych. Minusem tego jest to że lubią nauczać innych w tej dziedzinie, co czyni że każdy Nie-Eldarczyk znający Czarną Magie, schodzi na Ścieżkę Morgula, złego władcy który przepowiedział że wróci i podbije królestwa Centralnego Kontynentu. Cesarz Knave III, który rezyduje w Polonezie, największym i najstarszym mieście świata, które jest zbudowane na Wzgórzu, gdzie rzekomo Tarrat, pan stworzyciel wykreował obecny świat. Ty... Lenwë Táralóm, Elf z małej wioski nieopodal gór Błękitnych, przybywasz do Stolicy Elven'Mar, do Wielkiego Drzewa w poszukiwaniu szczęścia i wykreowaniu swojego przeznaczenia. Przeszedłeś przez bramę i twoim oczom ukazał się przepiękny rynek, z straganami, sarnami i Elfami które kupują i sprzedają różne dobra. Zaciekawiło cię piękno tego miasta. Może Inne rasy nazywały to "zbiorem badyli", ale w oczach elfa widok lasu, zwłaszcza Lasu Wiatrów, czyli Wichrowej Polany która niekiedy jest tak nazywana, jest widokiem piękniejszym od znanej ci kobiety. Jesteś wyczerpany po podróży, i widzisz że słońce zajdzie za około godzinę...

  5. Spogląda na ciebie.

    - Ty jesteś pewnie ten ktoś którym nagle się zainteresowała Księżniczka. Jestem Shining Armor, brat Twilight - powiedział Wskazując na Twi.

    - Zaprowadzisz nas do tego stwora? - spytała się Twi. Shining pokiwał głową i wskazał kopytem by za nim iść. Nie mając niczego do roboty także ruszyłeś, i po krótkim czasie doszliście do lochów, zrobione inaczej niż miasto, kamienne bloki podtrzymywane drewnianymi podporami. Mijałeś cele z kucami, gryfami i innymi stworami, ale oczywiście nie umiałeś ich rozpoznać. Wkońcu dotarliście do stalowej celi, czyli celi z grubą ścianą, wzmacniany stalom i wielkimi drzwiami którymi nawet smok miałby problem. Widziałeś jak wynoszą kuca z sporymi śladami szponów na grzbiecie. Celestia rzekła.

    - W puszcie nas.

    - Ale księżniczko... to... samobójstwo - powiedział jeden z gwardzistów.

    - Słyszałeś rozkaz - powiedział Shining podchodząc. Strażnik niechętnie otworzył i wpuścił was, a twoim oczom ukazała się istota... z twojej wizji. Siedział na środku sali i medytuje z zamkniętymi oczami.

    - Feyn Equer, Persin Ahst Kogaan Lukar - to mówił niemal na okrągło.

    - Mówi to odkąd zaczął medytacje - powiedział gwardzista.

  6. - Wiem... - powiedział Fasster. Nagle Ron który był na przodzie się zatrzymał, podniósł rękę i dał znak zatrzymania.

    - Wykrywacz wykrył ruch - powiedział i przycelował w drzwi. Kiedy się otworzyły wystrzelił, i sam został powalony ranny. Koło drzwi leżał ranny Wrek... którego Ron postrzelił.

    - Ty kurwo - krzyknął Wrek chwytając się za ranę.

    - Wice wersa, brzydalu - odpowiedział mu Ron. Nat podbiegła do niego i podła mu mediżel, to samo uczynił Fasster u kroganina.

×
×
  • Utwórz nowe...