-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Robi mi się przykro kobiety która kazała mi się obnażyć, wyzywała mnie i inne nie miłe rzeczy. Powinienem ją wykopać za wrota stajni, ale moje miękkie serce sprzeciwiało się... kodeks też. Kodeks nic nie mówił o tym stanie, jeśli to właściciel chce spać na ziemi to jego decyzja a niewolnik nie może tego podważać. A pierdolić tą zasadę. Wstaję z łóżka i idę do tej kobiety by ją przenieść do jednej z wolnych pokoi. Cokolwiek powie, ja będę cicho. I tak już swoje złamałem.
-
- Jutro zaczynam pracę na akrach... więc mam robotę - odparłem z uśmiechem.
-
Wchodzę do środka.
- Wróciłem! - krzyknąłem na wypadek gdyby Twi nie było w holu, a jeśli będzie to mówię normalnie
-
- Dobrze, dziękuje ci bardzo. To do jutra - powiedziałem i ruszyłem w stronę biblioteki.
-
- Aha... nie szkodzi. Mogę zacząć od jutra, czy od zaraz mam pracować?
-
- Wiem że myślisz że zrobiłaś to pochopnie bez żadnego zastanowienia. Ale zrozum, kryształ będzie mógł przywrócić do twojej postaci, tak sądzę. Ale co ja tam wiem, jestem niewolnikiem, nie wiedzącym o niczym, gówno wartym towarem, który sama niemal godzinę temu ubliżałaś. Z resztą... nie ważne - powiedziałem rezygnując. Idę do swojego pokoju, i kładę się spać gdyż wiem że i tak mnie nie posłucha. Zadufana w sobie ździra.
-
- Cześć Applejack. Mam pytanie, czy moja stara posada jest jeszcze wolna? - spytałem się klaczy. Mam nadzieje że tak, nie mam ochoty zapierdalać do ratusza i czekać w poczekalni 4 godzin, by wejść do recepcji by potem poczekać drugie tyle na wejście do biura pracy.
-
- Czemu nie wejdziesz do środka? - powiedziałem stając nad nią patrząc na nią obojętnie. Idiotka nie wie że skoro nie ma futra to nie może spać od tak na ziemi, gdyż zachoruje, a wtedy będzie źle... bardzo źle, zwłaszcza że niema tu lekarstw które pomogą z chorobą. Ale ona chyba ma to gdzieś i leży se dalej, jak by mnie nie było, arogantka. Mimo iż fajnie się z nią gada, zaczynam jej nienawidzić za ogólne traktowanie mnie jak śmiecia... przed zostaniem niewolnikiem.
-
Idę do stajni budząc Scouta by szedł za mną. Jeśli wszedł zemną to zamykam bramę, jeśli nie to czekam aż wejdzie i dopiero wtedy zamykam ją. Niech se rządzi, ciekawe czy sobie poradzi w tym ciele bez moich porad, i tak już nagiąłem kodeks, podpunkt 8 "Niewolnk nie może doradzać swemu właścicielowi. Właściciel wie wszystko" Ciekawe jak będzie sobie radzić bez mej wiedzy, ale i tak pewnie wie co nie co skoro grzebała mi w głowie.
-
- Ok, to wrócę niebawem. Jeśli nie przyjdę za kilkanaście minut, to pewnie będę pracował w sadzie. Cześć - powiedziałem i wychodzę całując na do widzenia i idę prosto na farmę.
-
- Wiem że nie mam prawa głosu, ale może noc spędzisz w Stajni a rano zdecydujesz co dalej - zaproponowałem. Wiem że nie mam prawa głosu, wiem że dostane za byle co, ale wiem że ognisko gaśnie i trzeba noc spędzić w ciepłym miejscu, inaczej się źle skończy, jak się nie ma futra.
-
Przynajmniej moje myśli są bezpieczne... tyle dobrego. Aż mnie ciekawi jak się odmieni? Może kryształ by coś dał... nawet nie wiem czemu jej pomagam skoro już nie ma przewagi... kodeks. To gówno z 200 stronami zasad i reguł. Komu się chciało tyle pisać się pytam? Nie ważne, jest moją panią i muszę jej pomóc. Ale się wkopała, powoli rośnie uśmiech... nie śmiej się z jej porażki... dobra, opanowany.
- Jak co to możesz spróbować tego... kryształu użyć.
-
- Zatrudnię się u Applejack i powinienem wszystko ładnie uzbierać. Po południu przejdę do niej i spytam się czy jest jeszcze wolny wakat...
-
Nie mając większego wyboru wstaję i podchodzę tam by podnieść ubranie. Po cholerę to zrobiła? Po co się zmieniła? Tego nie wiem, i jakoś mam to gdzieś. Po podniesieniu ubrań podchodzę i podaje jej te ciuchy czekając na jej reakcje... w końcu jestem niewolnikiem, nie? A co mi tam... ryzyk fizyk.
- C... czemu to zrobiłaś?
-
Siedzę cicho i czekam aż coś się wydarzy... nienawidzę tego kodeksu ale od 2020 wszyscy nim żyją... politycy, cywile, gangsterzy... nawet prezydent nim żyje. Zajebista mi uczciwość, dziękuje ci Richardzie Johnsonie, zjebałeś mi życie. Teraz nic nie mam do roboty, więc spoglądam na Scouta, bo chyba jest przy mnie... no chyba że mu coś zrobiła. Nie zdziwiłbym się po tym jak ostatnio go potraktowała.
-
Ona chce bym się roze... gdyby nie ten zasrany kodeks, to bym teraz rozpoczął kłótnie która i tak by się skończyła rozlewem krwi. No nic zdejmuje ubranie pozostawiając w samych majtkach których nie ściągnę... to są krępujące rzeczy, i nie chodzi o to że mogę mieć małego... mam średniego. Stoję tak w bieliźnie patrząc na nią...
-
Podaje mu pistolet.
- Kiedy wychodziłem z pokoju, rzuciłeś się na moje drzwi. Ochrona zaczęła cię molestwoać za pomocą Paralizatora. Po tym wszystkim, Zdradziecka Szuja aka Michael i Trevor wkroczyli do baru i rozpoczęli wymianę ognia. Drynknij do któregoś powiedzieć co tu się dzieje zanim nas zabiją... no chyba że zapomniałeś telefonu. TO wtedy ja cię zabije.
-
Nie wiem co ona zamierza ale mam kurwa złe przeczucia. Dotykanie mnie i inne, czuje się jak jakiś pluszak do zabawy, albo jak jakaś Lalka Erotyczna. Kurwa dziwnie się tu czuje. Co ona knuje...
- Co ty robisz? - spytałem się. Musze wiedzieć co ona knuje bo mam naprawdę złe przeczucie co do tego dotykania.
-
<
>
Patrze się na nią zdezorientowany. Nie wiem co ona zamierza, i po co mnie walnęła. Ale wiem że to nie będzie nic miłego pod względem Fizycznym i Psychicznym. Mogła mnie zabić ale z jakiegoś powodu mnie zachowała... tylko kurwa po co? Nie wiem... i jakoś się dowiedzieć nie chce. Trochę mnie napieprza policzek ale za coś chyba dostałem... dla zabawy.
-
- Załatwione... adoratorzy nie będą się już dobijać. Dostałem też potwierdzenie zakupu - odpowiedziałem z uśmiechem. Ciekawe co z rodzicami i jej bratem... ciekawi mnie reakcja jak zobaczyli że ich córka ma chłopaka.
-
... Więc tak czy siak jestem udupiony.
- Nie zaglądamy bo nawet nie wiemy o istnieniu tego "świata", gdyby nie ten zasrany kryształ to teraz bym siedział w domu przed TV i oglądał mecz... ale coś musiało spie spierdolić i jestem teraz niewolnikiem kuca... mafiozi normalnie umarli by ze śmiechu... - odpowiedziałem wciąż bez uśmiechu... gdyż po co? Po cholerę porywałem się na tą misje od Bossa... mówiłem że nie ma dużo akcji, i kurwa jestem w większej dupie niż byłem wcześniej.
-
- Tak czy owak wygrałaś, a kodeks mafii mów jasno "Ten co przegra zakład, stąpać po ziemi już nie może, chyba że jako niewolnik wygranego" Więc, albo mnie teraz zabij, albo staniesz się moim właścicielem. Nie wierzysz? Sprawdź w mojej głowie ten zapisek. Paragraf 3, podpunkt 13. Nie można go obejść więc wybieraj - odpowiedziałem obojętnie. Mi tam już teraz obojętne co wybierze. I tak nie mam gdzie wracać... domu już pewnie nie mam, a rodzice już nie żyją. W dupie mam to co wybierze...
-
- Spokojnie... mam czas. Zanim uzbieram na meble, może mi się uda znaleźć dostawce. Tyle jeszcze do zorganizowania, meble, dostawa, i pracownicy. Wszystko małymi kroczkami. Uzbieram na meble, jak będą meble i dostawca, to otwieram. Jak uznam że nie dam rady, zacznę szukać kelnera albo kelnerkę... ktokolwiek się zgłosi. Kurwa sporo jeszcze przedemną. No nie będę cię już zatrzymywał. Nara - powiedziałem i pomachałem na do widzenia, wracam do domu i idę do Twilight by pokazać że mam już lokal.
-
- Co będę podawał? Dania ludzi... - uśmiechnąłem się. Takie dania mi najlepiej wychodzą. - Dostawy to może uda mi się wynegocjować u AJ.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Odwzajemniam. Po chwili odrywam usta. Teraz zacznie się podróż z górki.
- Pytanie. Twoi rodzice i brat też pewnie wiedzą o tym że jesteśmy razem. Jak myślisz, jak na to zareagują?