-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Pole minowe, do przejścia potrzebne było by cholernie wiele szczęścia, albo wykrywacz metalu i w cholerę czasu. Moglibyśmy ich jakoś zawołać że niby któryś z nas jest niewolnikiem, i jak będą przychodzić, to zobaczymy jak idą przez pole. Ewentualnie można poszukać drogi alternatywnej, dziura w siatce, ale coś mi się nie chce wierzyć że coś takiego jest, zwłaszcza że trzeba było by pokonać pole minowe. Możemy też ich jakoś wywabić, jak wcześniej wspominałem, jeden z nas udaje że jest niewolnikiem i kiedy pokażą nam drogę, to wtedy. Więc zanim coś zdziałamy będzie trzeba obejść to pole. To są moje pomysły, i nie oczekuje że ci się spodobają.
-
- Chyba dotarliśmy - powiedziałem wskazując na smugi dymu. Sprawdzam czy moja broń jest naładowana i gotowa do strzału.
-
Odwzajemniam, trzeba coś wymyślić żeby ten tłum uspokoić, tylko jak? Trzeba trochę wysilić w myśleniu. Porozmawiać, raczej nie. Głównie dlatego że mnie zabiją.
-
- Wiem... i jakoś mi się nie śpieszy wracać tam. Stany to kraj z którego pochodzę, a ten Boss Mafii to najbardziej wpływowy człowiek w stanach. Coś ala wasza "Matka", tylko ma większy zasięg wpływów... - odpowiedziałem. Nawet fajnie się z nią gada, a nasi szefowie są aż podobni, pasowali by do siebie, hehe, i co ja teraz kurwa myślę co? Ciekawe jakich już przekleństw teraz używa...
-
Wchodzę do środka.
- Ghost pomógł nam z tym wściekłym tłumem, ale mam przeczucie że oni nie odpuszczą - powiedziałem.
-
- U nas w pewnym sensie tak samo... zawsze gdzieś na świecie jest wojna. Po "konkursie" mogę ci pokazać ten kryształ, gdyż chyba i tak już mi się na nic nie zda - odpowiedziałem jej w prost. A boss mafii mnie zabije jak wrócę, gdyż będzie myślał że spierdoliłem z towarem, co znaczy że będę szukany przez nich w stanach, i w chuj dalej. Zjebany kryształ.
-
- Ja też... ale jednak to zrobił. Tym posunięciem zniszczył moje zaufanie - odpowiedziałem wkurzony.
-
- Mówiłaś o jakiejś "Matce". Kto to jest? W ogóle po co są te schrony? - spytałem się zainteresowany. Jestem nowy w tym świecie, więc kurwa niczego nie wiem. Ona może mi pomóc w wyjaśnieniu sytuacji, gdyż ten pierdolony kryształ przeniósł mnie tu, i ni chuja nie wiem jak wrócić do siebie. Do tego czasu jestem zmuszony utknąć tutaj. Musze się jeszcze wielu rzeczy dowiedzieć...
-
- E sumie ja nawet nie wiem co tu się stało. Ja nie jestem stąd, mieszkałem w domku nieopodal pięknego lasu, a tu nagle bah, jestem tutaj. Niezła broń, sama zrobiłaś? - spytałem się klaczy. Mój mózg wciąż nie może pojąć że rozmawiam z koniem, jeśli to prawda że stajnie są jakoś kontrolowane, to ktoś już od dawna wie o mojej osobie, więc muszę uważać.
-
... która się wzięła z dupy maryny. Macham ręką by szła za mną i idę do swojej kryjówki po więcej amunicji, bo sądziłem że to będzie krótka wymiana ognia, ale teraz potrzebuje więcej, biorę też parę granatów które niedawno znalazłem, ciekawe jak zaareagóje na to że mieszkam w tej stajni. Po drodze mówię
- Ten Pipbuck, czy jakoś tak. Z twego opisu wynika, że mam tego w cholerę w moim schronieniu, więc możesz se jedno wsiąść, dla mnie to tylko darmowy materiał - rzuciłem bez namiętnie. Po spakowaniu dodatkowego sprzętu, czekam na reakcje klaczy.
-
- IDŹ NA ODWYK, A NIE PIERDOL PRZEZ TEN MEGAFON - wrzasnąłem do niego i dalej szukam tego czegoś od Trevora, i przesuwam to dupsko murzyna bo mi się rzygać chce. FIB się zleciało... ho ho, grubo pewnie mierzymy... a wsumie, nie dziwie im się. Sprzedajna szuja (michael) pewnie im wygadał o naszym skoku, więc zlecieli się jak psy do pączkarni... nazwałem to tak bo nie wiem jak się nazywa to miejsce gdzie się sprzedaje pączki. Odbezpieczam karabin i jestem gotów na wymianę ognia z policją.
-
- Pewność zawsze trzeba mieć. W mojej branży spotkałem ludzi którzy mówili że "z zamkniętymi oczami pokonają dwudziestu uzbrojonych ludzi" a spierdalają na widok pijanego stróża prawa. Tak, proponuje grę, pójdziemy do ich obozu, wyzwalając tamtejszych niewolników i przy okazji sprawdzimy "umiejętności" tych handlarzy. Pasi? - spytałem się jej wyszczerzony, pokazując swoje już lekko białe zęby. Mocna w gębie to prawda, ale muszę zobaczyć ją w akcji.
-
- Jestem człowiekiem, i jeśli szukasz jakiś handlarzy niewolników to możesz się przydać, gdyż w moim domu wyłapałem parę audycji na temat obozu nieopodal, ale nie miałem tam czasu iść. Sprawdzimy czy mówisz prawdę. Powiedz mi tylko jedno, Czym jest Pipbuck? - spytałem się patrząc na nią. Jeśli umie to co mówi, to będzie się nadawać. Przydało by mi się jakieś towarzystwo do pogadania i ten desen...
-
- Mógłbym się spytać o to samo ciebie... Jestem Andrew, i mieszkam tu od niedawna, teraz twoja kolej. Czym jesteś, jak się nazywasz i co tu robisz? - spytałem się głaszcząc Scouta. Wystraszyła mi psa, to znaczy że musi się znać na swej robocie. Jak na razie nie wygląda by miała mi coś zrobić, więc szafa gra, ale i tak mam ją na oku.
-
Kuc... z karabinem... to wycie już mi coś zrobiło kurwa na mózg... no chyba że pole radiacyjne zrodziło to coś, nie zdziwiłbym się gdyż widziałem nawet szczyry wielkości Scouta.
- Eeeee - to jedyne co mi się udało powiedzieć, gdyż mój mózg wciąż trawi informacje o obecności kuca w tym miejscu. Do tego kurwa ma róg. Nie wiem co to tutaj robi, ale chyba nie ma dobrych zamiarów...
-
Staram się podejść niezauważony i zobaczyć co to za stworzenie. Jeśli znów te dziwne nienaturalnej wielkości skorpiony... to zajebisty będzie obiad, a w tych torbach może znajdę coś ciekawego, jak nowe materiały, obecnie składam lunetę, do jednej z moich bronii. Więc każdy odpowiedni materiał się przyda. Sprawdzam czy mam zapas amunicji i gotuje się na ewentualną walkę z tym stworem.
-
Od tego wycia jedynie co zaraz zrobię to rozwalę se głowę o ścianę. Pierdole to, nie chce mi się, ale ten pies się nie uciszy kiedy nie otworze tych cholernych drzwi. Chce szczać? Może kurwa iść do kibla, uczyłem go korzystać z niego (nie pytajcie jak) ale wiem że coś wyniuchał, albo kurwa robi mi znów wodę z mózgu. Biorę swoją broń, podchodzę do bramy i ją otwieram, mając Scouta, przy sobie by nagle nie spierdolił gdzieś na pustynie.
-
- Nieźle mnie i Twilight wykorzystał. Nawet tam poszedłem, to wiesz, a on się z uśmiechem przyznał. Gdy się spytałem, że to może mieć ogromny wpływ na mój związek to odpowiedział tak jak by to go nie obchodziło... jak by był niezadowolony z tego że jestem z Twilight.
-
- U nas jest inaczej. Zamiast zjednoczyć się, to wciąż pozostali niezależni, a ich interesy w galaktyce reprezentuje Przymierze Systemów. Przeczyałam wasz kodeks i powiem że w pierwszym roku udało się nam złamać niemal połowę tam praw zapisanych - zaśmiała się Nat.
- Jebać zasady. Motto naszej rodziny - dodał Ron.
-
- Przed pojawieniem się tłumu ustaliliśmy że pogodzimy się z tym, i tak by się o tym dowiedzieli. Ale teraz? Cholera, sam nie wiem co zrobić. Poza tym wiesz ile Capo zarobił na tej informacji? Ponad 10 000 bitów.
-
- Jak było słychać, niektórym nie spodobała się informacja o tym że jestem z Twilight. Capo sprzedał zdjęcia z mojej wczorajszej randki z Twilight, a resztę już znasz
-
- Dzięki ci stary, dosłownie spadasz mi z nieba - powiedziałem do niego z uśmiechem...
-
- Jak widać ktoś nam pomógł - powiedziałem po czym podszedłem pod drzwi i je otwieram...
-
- Chyba masz racje - powiedziałem patrząc się na to.
- Oni kompletnie oszaleli. Gdzie straż miejska? Odstraszył bym ich bronią, ale raczej to będzie marny pomysł...
[Human] [Adventure] [Shipping] [Mature] Stajnia 77 - "Oby wrócić"
w Archiwum RPG
Napisano
- Wole wariatów... przejdziemy do obozu i w odpowiednim momencie, rozpieprzymy wszystko co żywe z nazwą handlarz niewolników - powiedziałem z uśmiechem. Nie byłem nigdy dobry w skradaniach, wręcz wolę jak mi nad głową świstają kule.