-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Sporo przespałem - powiedziałem. Dokańczam babeczki i idę sprawdzić czy Twilight już śpi. Cichaczem
-
( tak )
Przeciągam się i sprawdzam która jest godzina, zjadając jedną babeczkę.
-
- może sen mi pomoże - powiedziałem i idę się na chwilę zdrzemnąć. Boli mnie jak cholera...
-
- Dobrze kochanie - powiedziałem i usiadłem na fotelu i zacząłem masować bolące miejsce.
-
- Dobrze. Mamy czas - powiedziałem masując lekko głowę. Jeszcze się tego nauczę, zobaczycie w końcu. Obiecuje wam że dojdę do standardu magii... cokolwiek by to znaczyło.
-
- Widzę że potrzebuje jeszcze czasu do nauki... - powiedziałem obserwójąc to coś co udało mi się wytworzyć na rogu. Może jak się mocniej skupie na magii to się uda.
-
- Dobrze. Spróbuje - powiedziałem po czym sam robię to światło korzystając z rad jakie mi Twilight wysunęła.
-
Idę za nią.
- Może stworzenie światła z rogu, w przyszłości mi się to pewnie przyda.
-
Spojrzałem na nią.
- Może nauczysz mnie trochę o magii. Na razie umiem telekineze, ale moim zdaniem kiepsko mi to wychodzi. Jeśli nauczę się trochę więcej na temat magii, to pójdę szukać pracy w tutejszej szkole, albo jak mnie nie zatrudnią, to poszukam pracy gdzie indziej.
-
Dokańczam je, potem zanoszę je do zlewu i myje dokładnie talerz i sztućce.
-
Siadam przy swojej porcji i podnoszę sztućce i mówię - smacznego - potem zaczynam jeść.
-
- Wyśmienicie. Ładnie pachnie - odpowiedziałem jej. Pachnie jak dopiero co narodzony kwiat, który wzrósł o wschodzie słońca po raz pierwszy.
-
- Dzień dobry kochanie - powiedziałem do niej i podszedłem by ją ucałować. - Jak się spało? - spytałem ją.
-
Biorę szczotkę od Rarity który mi dała i staram się uporządkować ta szopę na głowie i w ogonie. Po skończonej czynności idę na dół do kuchni sprawdzić czy mój nos mnie nie okłamuje.
-
Wstaję i sprawdzam się w najbliższym lustrze jak wyglądam. Co do snu... zajebie mózg za takie obrazy, teraz nie mogę myśleć o niczym innym niż o o związku podmieńca i Twilight. Może znajdzie się coś na moje sny.
-
What the...? Kurwa, ta wojna zadziałała na mnie kurwa jakoś dziwnie. Podmieniec? Poważne? Co jeszcze? Capo chory na łuszczyce? Celestia tańcząca Macarene, a Luna Gangnam Style? Mam nadzieje że teraz będę mógł zasnąć spokojnie. Zasypiam z nadzieją że takie sny nie powrócą.
-
Kładę się koło niej i... lipa, zasnąć mam trudność. Zbyt jeszcze jest wiele do myślenia by zasnąć. Sens życia, pokój na świe... o czym ja myślę? Podsumujmy fakty odkąd tu jestem. Wylądowałem w jaskini nieopodal stąd, i omal z drużyną nie umarliśmy ze śmiechu widząc kucyki, nie wiem co nas napadło ale ok. Spotkaliśmy potem kuca, który jest teraz moim wrogiem, bo zawsze nasze spotkania kończą się kłótnią, albo uszczerbkiem na zdrowiu któregoś z nas. Pojechaliśmy do Canterlotu, i spotkaliśmy tamtejszych władców, Lune, którą jakoś bardziej lubię od Celesti. Jakimś kurwa prawem Luna przypomina mi ojca, nie chodzi mi o uczucie że zostanę tapetą na jej ścianie, ale o ten wzrok jaki wtedy na mnie patrzyła. Wtedy zobaczyłem ojca. Potem zamieszkałem w stodole której zajeżdżało krowami i świniami, bo głównie tam spały, i sam o to prosiłem. Po trzech dniach zdecydowałem się na ponyfikacje by być z moją dziewczyną, która teraz leży koło mnie. Podczas tej eskapady wpierdolili się ludzie i rozpoczęła się wojna. Pomogłem Twilight, i od razu dostałem opieprz, wyruszyłem do Ponyville, potem do Manehattanu a następnie do Kryształowego miasteczka, jak pieszczotliwie je nazywam. Tam się okazało że pracujemy z przywódcą wojsk ludzi, wtedy jeszcze niewiedzieliśmy. Potem bitwa o owe miasteczko, wracanie do Canterlotu, wycieczka po krajach by zbierać spa... kurwa. PRAWIE ZAPOMNIAŁEM O TEJ OBIETNICY DLA PSÓW I SMOKÓW! Jutro trzeba pogadać ze Księżniczką. Ja kurwa obiecałem im to, i ja nie łamie danego słowa. Ale jutro się tym zajmę. Teraz idę spać.
-
Patrze na to wszystko z podziwem. Kiedyś mieszkałem z Capo i powiem że potrafi żyć w chlewie. Kiedy dostawaliśmy przepustkę, to zawsze się bałem tego momentu powrotu do tej czarnej dziury która może cie zabić, wessać, albo gorsze rzeczy. Mam jutro czas więc podszkolę się w nauce, i w tutejszej wiedzy i spróbuje szczęścia w szkolę. Więc może będę miał szczęście i mi się uda w tym kierunku. Podchodzę do łóżka rozglądając się uważnie wokół.
-
Więc biorę posiłek i nalewam go do misek które zostały przygotowane przez Twilight. Kiedy wszystko będzie gotowe, kładę miski na stole i idę powiedzieć Twilight że naszykowane wszystko.
-
Wstaję i biorę Franklina na barki, po czym idąc szukam najbliższego wyjścia uważając na tych przychlastów w pedalskich Garniakach. Biorąc Franklina na barki mówię - Choć murzynku, zabieramy się stąd - idąc przez korytarz wychodzę najbliższymi drzwiami by nie trafić na żadnego strażnika. Mam nadzieje że ta kobieta nie ma mi za złe że robie to. Mogłem zostać psem... PSEM! Nie jestem jakimś debilem by sprzedać się jebanej policji. Wole walczyć przeciwko nim, niż chodzić w pedalskim mundurku z innym pieskiem u boku. Mam kurwa godność i jaja, czego oni nie mają. Zabijam dla przyjemności... i dla zabawy. Poza Trevorem nikt tego nie rozumie... a jak dorwę tego faceta od scyzoryka i mojego wacława, to ja mu je odetnę z głową, a wacka wsadzę mu do gardła.
-
Siadam niedaleko kuchenki by jak by co szybko zareagować na wypadek samozapłonu kuchenki. Mieszkałem w jednym baraku z Capo, więc samo zapłon mnie nie zdziwi.
-
Zaglądam do książki i robię swoją część wedle wydzielonej mi jej przez moją Księżniczkę. Staram się nie spaprać roboty, ale jak się ma książkę kucharską to się nie da już zrobić rosołu z smołom... nie pytajcie. Staram się zrobić dobrze tą zupę, kroje składniki i wrzucam je do miski.
-
Wchodzę do kuchni.
- Możemy zupę, chętnie pomogę w jej robieniu - odpowiedziałem wyrwany z myśli.
-
Westchnąłem. Mimo iż dostałem zapewnienie że ludzie będą bezpieczni, to coś mi mówi że i tak wszystko pójdzie w cholerę. Z drugiej jednak strony, co mogło by pójść nie tak? Papillon pewnie dopilnuje by Chrysalis dotrzymała obietnicy, a zrobi tym wielki uczynek... dobry oczywiście. Poza tym, wciąż mam pewne obawy co do mej przyszłości. Nie chce by ona patrzała jak odchodzę, może na razie ma przyjaciół, ale co dalej? Kiedyś odejdziemy i zostawimy ją samą zrozpaczoną. Poza tym chciałem się sponifikować, ale wtedy nie wiedziałem czemu, ale wiem że moje słowa które wtedy powiedziałem "Dla ciebie" mogły oznaczać że już wtedy do niej coś czułem. Nie chce patrzeć jak ona cierpi przez to że traci przyjaciół, nie chce patrzeć jak cierpi przez moje odejście. Sponyfikowałem się wtedy dlatego, bo myślałem że będąc człowiekiem, ona mnie odrzuci, a słowa które powiedziała kiedy ją niosłem do Ponyville poprawiły mi TYLKO TROCHĘ samo poczucie. Jest jeszcze sprawa która nie została przeze mnie podjęta. Istnieje szansa że Operacja Łazarz się udała, a wtedy jestem odpowiedzialny za śmierć... czterech milionów ludzi? Zniszczenie Londynu, Paryża, i Nowego Yorku, przy użyciu Rosyjskiego sprzętu miało wywołać konflikt pomiędzy tymi państwami. Miał to być plan idealny, który spowoduje upadek reżimu USA... gdyż zginęli by od własnej taktyki. Śmierć tylu ludzi... mężczyzn kobiet i dzieci... wydawała mi się... rozsądna... cena za cierpienie mego ludu... teraz... widzę że mijałem się z prawdą. Zawiodłem nie tylko siebie, ale zaufanie moich przyjaciół, wiem że jak im powiem o tym ŻE ŚWIADOMIE to zaplanowałem, to mi nie wybaczą... nie po takich ofiarach. Nowy York może nadawał się, ale Paryż i Londyn? To największe miasta Unii Europejskiej, które kontrolują Europę w imieniu USA. Czuje jak z moich oczu wyciekają łzy, tyle śmierci, może pójść na daremnie. Nie mogę im powiedzieć... nie chce stracić przyjaciół... nie chce stracić Twilight.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano · Edytowano przez peros81
Może mi się uda zasnąć, więc delikatnie kładę się na łóżku i staram się zasnąć. Choć wiem że niedawno przespałem dzień to wątpię że zasnę teraz.