Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez KougatKnave3

  1. Kładę się koło niej i... lipa, zasnąć mam trudność. Zbyt jeszcze jest wiele do myślenia by zasnąć. Sens życia, pokój na świe... o czym ja myślę? Podsumujmy fakty odkąd tu jestem. Wylądowałem w jaskini nieopodal stąd, i omal z drużyną nie umarliśmy ze śmiechu widząc kucyki, nie wiem co nas napadło ale ok. Spotkaliśmy potem kuca, który jest teraz moim wrogiem, bo zawsze nasze spotkania kończą się kłótnią, albo uszczerbkiem na zdrowiu któregoś z nas. Pojechaliśmy do Canterlotu, i spotkaliśmy tamtejszych władców, Lune, którą jakoś bardziej lubię od Celesti. Jakimś kurwa prawem Luna przypomina mi ojca, nie chodzi mi o uczucie że zostanę tapetą na jej ścianie, ale o ten wzrok jaki wtedy na mnie patrzyła. Wtedy zobaczyłem ojca. Potem zamieszkałem w stodole której zajeżdżało krowami i świniami, bo głównie tam spały, i sam o to prosiłem. Po trzech dniach zdecydowałem się na ponyfikacje by być z moją dziewczyną, która teraz leży koło mnie. Podczas tej eskapady wpierdolili się ludzie i rozpoczęła się wojna. Pomogłem Twilight, i od razu dostałem opieprz, wyruszyłem do Ponyville, potem do Manehattanu a następnie do Kryształowego miasteczka, jak pieszczotliwie je nazywam. Tam się okazało że pracujemy z przywódcą wojsk ludzi, wtedy jeszcze niewiedzieliśmy. Potem bitwa o owe miasteczko, wracanie do Canterlotu, wycieczka po krajach by zbierać spa... kurwa. PRAWIE ZAPOMNIAŁEM O TEJ OBIETNICY DLA PSÓW I SMOKÓW! Jutro trzeba pogadać ze Księżniczką. Ja kurwa obiecałem im to, i ja nie łamie danego słowa. Ale jutro się tym zajmę. Teraz idę spać.

  2. Patrze na to wszystko z podziwem. Kiedyś mieszkałem z Capo i powiem że potrafi żyć w chlewie. Kiedy dostawaliśmy przepustkę, to zawsze się bałem tego momentu powrotu do tej czarnej dziury która może cie zabić, wessać, albo gorsze rzeczy. Mam jutro czas więc podszkolę się w nauce, i w tutejszej wiedzy i spróbuje szczęścia w szkolę. Więc może będę miał szczęście i mi się uda w tym kierunku. Podchodzę do łóżka rozglądając się uważnie wokół.

  3. Wstaję i biorę Franklina na barki, po czym idąc szukam najbliższego wyjścia uważając na tych przychlastów w pedalskich Garniakach. Biorąc Franklina na barki mówię - Choć murzynku, zabieramy się stąd - idąc przez korytarz wychodzę najbliższymi drzwiami by nie trafić na żadnego strażnika. Mam nadzieje że ta kobieta nie ma mi za złe że robie to. Mogłem zostać psem... PSEM! Nie jestem jakimś debilem by sprzedać się jebanej policji. Wole walczyć przeciwko nim, niż chodzić w pedalskim mundurku z innym pieskiem u boku. Mam kurwa godność i jaja, czego oni nie mają. Zabijam dla przyjemności... i dla zabawy. Poza Trevorem nikt tego nie rozumie... a jak dorwę tego faceta od scyzoryka i mojego wacława, to ja mu je odetnę z głową, a wacka wsadzę mu do gardła.

  4. Westchnąłem. Mimo iż dostałem zapewnienie że ludzie będą bezpieczni, to coś mi mówi że i tak wszystko pójdzie w cholerę. Z drugiej jednak strony, co mogło by pójść nie tak? Papillon pewnie dopilnuje by Chrysalis dotrzymała obietnicy, a zrobi tym wielki uczynek... dobry oczywiście. Poza tym, wciąż mam pewne obawy co do mej przyszłości. Nie chce by ona patrzała jak odchodzę, może na razie ma przyjaciół, ale co dalej? Kiedyś odejdziemy i zostawimy ją samą zrozpaczoną. Poza tym chciałem się sponifikować, ale wtedy nie wiedziałem czemu, ale wiem że moje słowa które wtedy powiedziałem "Dla ciebie" mogły oznaczać że już wtedy do niej coś czułem. Nie chce patrzeć jak ona cierpi przez to że traci przyjaciół, nie chce patrzeć jak cierpi przez moje odejście. Sponyfikowałem się wtedy dlatego, bo myślałem że będąc człowiekiem, ona mnie odrzuci, a słowa które powiedziała kiedy ją niosłem do Ponyville poprawiły mi TYLKO TROCHĘ samo poczucie. Jest jeszcze sprawa która nie została przeze mnie podjęta. Istnieje szansa że Operacja Łazarz się udała, a wtedy jestem odpowiedzialny za śmierć... czterech milionów ludzi? Zniszczenie Londynu, Paryża, i Nowego Yorku, przy użyciu Rosyjskiego sprzętu miało wywołać konflikt pomiędzy tymi państwami. Miał to być plan idealny, który spowoduje upadek reżimu USA... gdyż zginęli by od własnej taktyki. Śmierć tylu ludzi... mężczyzn kobiet i dzieci... wydawała mi się... rozsądna... cena za cierpienie mego ludu... teraz... widzę że mijałem się z prawdą. Zawiodłem nie tylko siebie, ale zaufanie moich przyjaciół, wiem że jak im powiem o tym ŻE ŚWIADOMIE to zaplanowałem, to mi nie wybaczą... nie po takich ofiarach. Nowy York może nadawał się, ale Paryż i Londyn? To największe miasta Unii Europejskiej, które kontrolują Europę w imieniu USA. Czuje jak z moich oczu wyciekają łzy, tyle śmierci, może pójść na daremnie. Nie mogę im powiedzieć... nie chce stracić przyjaciół... nie chce stracić Twilight.

×
×
  • Utwórz nowe...