-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Podszedłem do Twilight, dalej się przysłuchiwałem rozmowie. - Daleko jeszcze? - spytałem się Twilight
-
Ja popływałem z dziesięć minut, następnie wyszedłem z wody i się otrzepałem by pozbyć się nadmiaru wody.
-
- Lubie zimną wodę, i to uczucie wbijania się w skórę, niesamowite.
-
- AJ, AJ, Zimna! - daję nura by się szybko przyzwyczaić. W Pear Ville ta taktyka zazwyczaj pomagała.
-
- Dobrze - powiedziałem weselszy i wziąłem rozbieg by wskoczyć do wody. - Jupiiii! - krzyknąłem w powietrzu.
-
- Nie widziałaś ludzkiej technologi. Nie zdziwiłbym się jak by w strefie 51 budowali portal między wymiarowy, ludzie zrobią wszystko by wygrać, nawet spuszczą bombę Jądrową.
-
Siadam koło Fluttershy.
- Przepraszam za swoją rasę, nie wiem jakim cudem się tutaj znaleźli ale obiecuje że zniszczę to coś co ich tutaj sprowadziło.
-
- Idziemy - powiedziałem, po czym ruszyłem za nią na stacje by wyruszyć do Manehattanu.
-
- Czekaj, pomogę ci! - krzyknąłem po czym wziąłem skrzynię i wynoszę ją na dwór.
- Gdzie ją zabrać?
-
Czym prędzej ruszam za nią.
- Ile ich masz? Bo jeśli dostanę trochę złomu to mogę wam zmontować coś co pomorze wam te strzykawki wbić w ludzi na odległość.
-
- Najpierw zbombardują duże miasta, zniszczą spichlerze byście nie mieli co jeść. Następnie zabiorą się za mniejsze wioski jak i miasteczka. Po pewnym czasie zaczną zabijać wszystkich którzy będą się przeciwstawiać nowemu porządkowi.
-
Poklepałem ją po plecach.
- Świetny plan zakończenia bezkrwawo konfliktu. Gdzieś ty była kiedy ludzie prowadzili wojnę o byle drzwi do kawiarni?
-
Szepnąłem Twilight do ucha.
- Mogę się pobawić? Mam ciekawy plan.
-
- Znakomity plan... Sam bym na niego nie wpadł. TO gdzie zaczynamy?
-
- Czyli się nie gniewasz? Chcieliśmy zrobić kawał koledze, i za to chciałem ci teraz podziękować. To co on ma takiego zrobić, bo jak otworzył paszczę to omal nie odpłynąłem.
-
Przyglądam się w milczeniu. Według mnie to nieładnie, ale skoro to zabawa, to niech się bawią.
-
Podszedłem do smoka powoli.
- Wybacz że do ciebie strzelałem. Twój wzrok i szczęki, nie za dobrze do mnie mówiły.
-
Idę za nimi, szedłem koło Twilight. Tak bardzo przypomina moją matkę, nie tylko po rysach, ale i po charakterze.
-
- Ja już tego pana znam - Powiedziałem cofając się. - Poznaliśmy się w nie najlepszych okolicznościach.
-
- Więc... mam po prostu przestać się nad sobą użalać? - powiedziałem, patrząc na nią. - Starałem się o niej zapomnieć jako dziewczynie, ale ilekroć ją widzę, to wspomnienia powracają. To nie takie proste.
-
- Czy ty chcesz złapać ludzi w sieć? Sieć kontra karabiny maszynowe, działa przeciwpancerne i samoloty szturmowe... ciekawie to będzie wyglądało.
-
- Jeden z podmieńców przedostał się do Straży, i ma na wyciągnięcie kopyta życię Celesti... musimy go powstrzymać.
-
- Masz rację... To jak wygonimy tych co całe życię mordują? Z ludzmi się nie da dogadać, przykładem tego jest ranna celestia w Canterlocie. Masz plan?
-
Idę do namiotu by spakować swój plecak. Nie nawidzę być ostatni, jak mego ojca kocham.
Equestria: W poszukiwaniu azylu
w Archiwum RPG
Napisano
- Fakt, zostało nam trochę drogi do przejścia. Martwi mnie co się stanie jak tam dojdziemy, co się stanie później już po tej misji, naprawdę jedna z was przygarnęła by mnie? Bo ja nie chce być ciężarem.