-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Wszystkie spojrzały, Candace była zdziwiona twoją obecnością.
- Galaktyko? Co ty tutaj robisz?
-
- No coś nam nie wyszło - powiedziałem z głupią miną.
-
Weszłaś do środka, widziałaś przy tronie wszystkie cztery księżniczki, rozmawiały o podmieńcach.
-
- A jak się dowie że jestem Podmieńcem? Nie chce tysiąca lat spędzić na księżycu bez ciebie. Za bardzo bym tęsknił - powiedział z zalotnym wzrokiem.
-
- Pomóc w tworzeniu obozowiska? - spytałem się robiąc słodką minkę.
-
Idę za nimi dalej.
-
On poszedł za tobą. Przeszliście przez dziedziniec i stanęliście koło drzwi.
- To co teraz? Bo Celesti nie poprosimy o zaklęcie, bo nie wiem czy by nam dała, bo wiesz czemu...
-
Idę za nimi. Mam nadzieje że nic nas nie napadnie po drodze do Pear Ville, ani mantykora ani smok.
-
- Jeśli kłusem z mojego domu do Ponyville pokonałem kłusem w trzy dni z przerwami na sen, to przy średniej prędkości to za cztery pięć dni dojdziemy do miasteczka wieczorem. Oczywiście jeśli naliczymy skrót przez Las Everfree, to podróż skrócimy o dzień.
-
- Bo mamy takie rozkazy? Rzekomo wśród kucyków które zgłaszają się na audiencje do Księżniczki znajduje się podmieniec. Trzeba uważać - odpowiedział ci strażnik.
- Lepiej niech pani wchodzi, bo się rozmyślimy - dodał drugi.
-
- Akurat jest czas audiencji więc możesz wejść - powiedział strażnik. Podszedł do ciebie Silver.
- To idziemy? - spytał się SilverStar
-
Przysłuchuje się temu milcząc, między AJ a panną Rarity chyba nie ma najlepszych stosunków.
-
Pytam się AJ
- Coś się stało, Applejack? Dziwnie się na nie patrzysz.
-
- Którą? - odpowiedział drugi. I ciągle nie chcą przepuścić.
-
- Bardzo dobrze, dziękuje - odpowiedziałem. Miła, spokojna klacz, i wygląda na taką która umie się zająć dzieckiem, ale to nie potrzebne, bo umiem się zająć sam.
-
- Wszystko co potrzebne mam spakowane - powiedziałem, po czym odwróciłem się w stronę Fluttershy i krzyknąłem.
- DZIEŃ DOBRY, FLUTTERSHY - powiedziałem machając kopytem.
-
- Witam pa... dzień dobry - powiedziałem machając do nich kopytkiem. Mam nadzieje że podczas podróży nic się strasznego nie stanie, i mam też nadzieje że nie spotkam podmieńców.
-
- Na pewno pozwolicie mi tutaj zostać? - spytałem się już weselszym tonem. Znają mnie od niemal dnia, już mogę u którejś zamieszkać, trochę to podejrzane, ale co mam innego do roboty?
-
- W jakiej sprawie? - odpowiedział beznamiętnie gwardzista. Wyglądał na to że cię i Silvera nie puszczą bez konkretnego powodu.
-
Ruszył zaraz za tobą, i wyszliście ze pociągu. Kierowaliście się do pałacu.
===
Po kilkunastu minutowym spacerze, doszłaś do bramy zamku. Brama była pilnowana przez czterech Gwardzistów.
- Dobra... Jak możemy się tam dostać? Bo straż chyba nas nie przepuści.
-
- Jasne kochanie - powiedział po czym wstał i podszedł do ciebie.
- Wiesz gdzie jest zamek?
-
- Na to wygląda, kochana - powiedział.
- STACJA CANTERLOT-CENTRUM - usłyszałaś głos na zewnątrz.
- Teraz jestem pewny że dojechaliśmy.
-
Zasnęłaś, miałaś miły sen o tym jak ty i Silver biegacie po łące, nagle się przewracasz na miękką trawę. Silver podbiega do ciebie i patrzy zalotnym wzrokiem, opuszcza głowę by cię pocałować gdy nagle otwiera szeroko usta i wydaje dźwięk typowy co na peronach...
===
Obudziłaś się, pociąg dojechał do Canterlotu. Silver też się obudził.
- Chyba dojechaliśmy.
-
Postanawiam trochę tam posiedzieć.
Equestria: W poszukiwaniu azylu
w Archiwum RPG
Napisano
- Ciężko było, ale się udało.