-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Podchodzę jedynie do strony do której się odwróciła.
- wstajemy, śniadanie ci przyniosłem - powiedziałem takim samym tonem co ostatnio.
-
Moja reakcja po przeczytaniu.
Jakim cudem im się udało, rzekomo ta bariera jest nie do rozwalenia
-
- Pomożemy ci. Te istoty były widziane też w naszym świecie, strzelały do nas bez ostrzeżenia - powiedziała Niebieska
-
- Lepiej radzę sobie z magią. Znam magie zniszczenia i przywołania więc z obroną nie będę miała problemu.
-
- Dzięki, przyda się. Jeśli pozwolisz, ojciec mi pokazał fajną modyfikacje do mojego topora, wystarczy sztylet i topór a można zrobić niezłą rzecz która produkuje mordor. Co ty na to?
-
- Wstajemy, już nowy dzień. Śniadanie ci przyniosłem - powiedziałem tak spokojnie jak to tylko możliwie.
-
- To byli Takerianie, nasz główny wróg. Uważaj na nich, niestety koontynułuj misję samotnie. Baza bez odbioru - powiedział po czym sygnał znikł. Nikt nie wie że są z tobą Equestrianki więc mogły by ci pomóc - Co się stało? - spytała się żółta
-
- Tak, wszystko gra - powiedziała pomarańczowa - Rekrucie Torino, jak mnie słyszysz - powiedział ktoś przez komunikator w hełmie.
-
Otworzyłeś ogień, ale jedynie kule od pocisku robiły im jakieś szkody. Po pół godzinie walki wszyscy byli martwi. - Kim były te istoty?
-
Wyciągnąłeś Pistolet maszynowy i go odbezpieczyłeś i przygotowałeś w razie czego elektro-ostrze, powierniczki także się przygotowały. Po chwili za pagórka wyszło szesnaście uzbrojonych po zęby żołnierzy.
- Tam, ognia - powiedział jeden z nich po czym otworzyli ogień w waszą stronę.
-
Kiedy fioletowa chciała ci odpowiedzieć twój detektor ruchu zainicjował zbliżające się postacie, marnie to wygląda.
-
- Sam sobie nie dasz rady. A poza tym i tak jej nie lubię więc po co mam do niej iść? Zastanów się.
-
- Ale ja nalegam. Mogę poczekać - powiedziałem po czym wziąłem parę kanapek na tace i poszedłem na górę.
-
Sweet Lemon przyglądała się wam, starzec obserwował czy nic nie nadchodzi. Córka kapitana zaczęła tracić nerwy - Skoro myślisz że jesteś najbardziej współczującą istotą w całej Equestri to powiedz to tamtym którzy zginęli przez ciebie. Straciłam przez ciebie ojca - powiedziała po czym się odwróciła by strzelić ci kopytami w twarz. Upadałeś przy czym bardzo cię nos bolał - Skoro taki twardziel z ciebie, to sobie sam radź - powiedziała po czym zaczęła iść za starcem w stronę kościoła, po chwili się odwróciła - Ej Lemon, idziesz? - dopiero się teraz zorientowałeś że ona została przy tobie. - To nie jego wina że twierdza upadła. Ja z nim zostaje - odpowiedziała. Córka kapitana zrobiła się cała czerwona ze złości - Jak chcesz, choć Angry Pool - powiedziała po czym wraz ze starcem zniknęli za bramą więzienia. SL popatrzyła się na ciebie. - To co teraz robimy?
-
- Mhm, Twilight jeszcze nie wstała to pomyślałem że zaniosę jej śniadanie do łóżka.
-
- Cywile nie umieli kuć broni ani walczyć, wiec wystawialiśmy kogo się dało. A co do braku wspułczucia to ty nie masz go, kiedy ktoś zginął przyszłeś na jego pogrzep? Jakoś cię tam niewidziałam, bo wtedy przezywałeś mojego ojca o braku wspułczucia, i nas śmiesz nazywać bezdusznymi?
-
- Myślałem że od dziś mam se śniadanie robić śniadanie - powiedziałem podchodząc do szafki i wyjmując tace
-
- Serio musisz udawać takiego dupka? Pałac upadł przez ciebie - powiedziała Córka kapitana, starzec tylko przytaknął. - Jak to przez niego? Nie rozumiem - spytała się Sweet Lemon - Kiedy leciałam do więzienia po matkę, zatrzymałam się na chwilę na jednym z budynków, widziałam jak wybiegł tunelami nie zamykając za sobą, drzwi. Skazał pałac na zgubę - odpowiedziała jej.
-
- Normalnie - powiedziałem po czym podszedłem do kuchni i wziąłem niezbędne składniki do zrobienia kanapki.
-
Wchodzę do niej i czyszczę całe ciało, grzywę i skrzydła. Potem wychodzę i się wycieram i schodzę zrobić mi i Twi śniadanie.
-
- Nie wiadomo, ale w Canterlot już nie jest bezpiecznie. Musimy opuścić to miasto inaczej mamy przechlapane - powiedziała Córka kapitana - Jeśli można, to ja mam propozycję. Z tego co mi wiadomo to zaraza rozrosła się jak na razie do Ponyville, więc moglibyśmy dostać się do Manehattanu albo do Appleosy. Co ty na to Dark - spytał się starzec
-
W ogóle to ja jestem bezstronny (Bo nie wiem czy mam prawo głosu w tej sprawie) ale widać że się wysilili w swoich podaniach, o opowiadaniach to już niestety...
Shadow
Jak tak patrze na twoje opowiadanie to serio widać że połowa pomysłów jet spisana z fabuły Gothica, Wiem bo sam go przechodziłem. Postaraj się wymyślić coś własnego, np jak z twojego świata Pradawnych, było by miło jak byś coś takiego napisał.
YarvinleCretin
Twoje opowiadanie było w miarę dobre napisane, więc masz u mnie plusika.
Ares Prime
Tutaj nie wiem co napisać... Żółwie ninja były moją ulubioną kreskówką za czasów młodości (oglądałem na Jetixie), i mam całą drugą serie na DVD do dziś. Najbardziej lubiłem Michelangelo za jego dowcipy... Kurcze za daleko poszedłem od tematu.
To moje zdanie jeśli chodzi o podania. Oczywiście ostateczna decyzja należy do bardziej doświadczonych niż ja.
-
- Takie kity to możecie podmieńcom wciskać, ale nie nam. Szukaliście tam czegoś - powiedziała zdenerwowana błękitna - Tak jak moja koleżanka powiedziała, wy nie mogliście być tam przejazdem. Zwłaszcza po tym co jeden z twoich ostatnio próbował zrobić Księżniczce - rzekła fioletowa z pogardą na twarzy.
-
- No to mamy dylemat, bo my się stąd nie ruszymy dopóki nie dowiemy się co robiliście u Fluttershy.
"Nie ma nadziei" Wizio
w Archiwum RPG
Napisano
- łuk mojego ojca. Umiem z niego strzelać od małego.