-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
Otworzyłam oczy i szybko udałam się do kuchni. - Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie przegapiłam śniadania?
-
Gdy tylko weszłam do środka, wciągnęłam mocno powietrze nosem, a po chwili zamknęłam oczy, dając się prowadzić zapachowi.
-
- W takim razie... Do zobaczenia niedługo. Wyszłam ze stodoły i skierowałam się do domu.
-
- Dziękuję... Pójdę na śniadanie i... Wrócić tutaj?
-
Mój uśmiech stał się jeszcze szerszy. - Umm... Nie wiem... Kusząca propozycja... Może... Dacie mi się zastanowić?
-
Uśmiechnęłam się lekko. - Pewnie macie już dość słuchania, że w końcu się pojawią, mam rację?
-
Odwracając się w ich stronę udałam zaskoczoną. - Och... Witajcie. Tak, spałam tutaj. Długo już tu jesteście?
-
Zaczęłam schodzić po drabinie, udając, że ich nie zauważyłam.
-
Zaskoczona lekko podniosłam się i spojrzałam na dół, uważając, by nie zostać zauważona.
-
- Dzień dobry. Powiedziałam to z uśmiechem w pustkę. Nie chciało mi się wstawać. Pierwszy raz spałam na sianie i było to bardzo przyjemne.
-
- No... Trudno, zawracamy. Nie ma sensu się tu przebijać. Wziąć go, czy dasz radę dalej go nieść?
-
- Och, przecież żartowałam... Też jestem śpiąca... Dobranoc.
-
Pocałowałam Pinkie w policzek i wtuliłam się w nią, lekko chichocząc. - Oj, nie wiem... Chyba się jednak obrażę...
-
- Tylko jedno mnie zastanawia... Applejack i Twilight zasnęły, bo były zmęczone, czy dlatego, że nie było nas dłużej niż sądziłyśmy?
-
- Musimy znaleźć schronienie, zanim zrobi się ciemno. Spojrzałam w kierunku swojego padawana. - Kal, ustaliłeś coś?
-
Zachichotałam cicho. - Tak samo jak ty nie byłaś chętna przyjaźnić się z człowiekiem... Teraz ci to nie przeszkadza...
-
Też ją pocałowałam, jednocześnie tuląc mocno.
-
Ułożyłam się wygodnie na sianku. - Więc... Chcesz coś... Porobić przed snem?
-
Ruszyłam za Pinkie nie odzywając się.
-
- Teraz... Może na sianko? Chyba, że chcesz coś jeszcze po drodze?
-
- Ou... Musiałam bardzo mocno uderzyć... Dobrze, że rogu nie złamałam... - odsunęłam się kawałek. - Chcesz zobaczyć?
-
- Och... To chyba... Tutaj. Uklękłam i przyjrzałam się wgłębieniu bliżej.
-
- Tak... Dosłownie... Wciąż szukałam śladów po uderzeniu.
-
- To... Tutaj... Podeszłam bliżej i przejechałam po korze kopytkiem, próbując przekonać się, czy zostały jakieś ślady.
-
Przez chwilę się wahałam, a potem ruszyłam naprzód. - Chodź, tędy. Wybrałam okrężną drogę, po drodze zahaczymy o interesujące mnie drzewko i skończymy przy stodole.