-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
- Dobrze... Może u mnie? Idźcie, a ja sprzątnę talerze i zaraz do was przyjdę.
-
Też zaczęłam cicho chichotać. - Najbliższe drzewo jest kawałek stąd. Hi hi... To... Od czego zaczynamy?
-
Uśmiechnęłam się lekko. - Cóż... Jeszcze nie brałam udziału w takiej imprezie... Może być... Ciekawie...
-
- Nie... Rozumiem... To normalne, że jesteś ciekawa... Po prostu... Nie mówmy już o tym, dobrze?
-
Westchnęłam smutno. - No cóż... Zazwyczaj siedziałam sama w domu... Czytałam książki, grałam w gry... Nie miałam wielu przyjaciół... Ech... Niechętnie wracam pamięcią do tamtych czasów...
-
Spojrzałam w okno. - Nie wiem... Macie jakieś... Propozycje?
-
- Naprawdę... Już się najadłam... Dziękuję...
-
- Ja... Ja się najadłam... Ale... Wy możecie zjeść... Nie przeszkadza mi to...
-
Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na swój pusty już talerz. - Och... Nie przesadzaj... Zwykła sałatka...
-
Ja także zaczęłam jeść i nie odzywałam się.
-
Mi też tego brakuje...
-
- Nic się nie stało, Twilight... Proszę, jedzcie... Mam nadzieję, że wam... P-posmakuje...
-
Rozejrzałam się, a po kilku chwilach wskazałam w stronę największej góry, jaka była w zasięgu mojego wzroku. - Tam. Za mną. Ruszyłam naprzód.
-
Kiedy już wszystko było gotowe usiadłam przy stole, zaczęłam gapić się w okno i czekałam na przyjaciółki.
-
(Really? I didn't know...) Wyjęłam z szafki trzy talerze, trzy widelce i jedną łyżkę, po czym chwyciłam wszystko magią i udałam się do pokoju.
-
Pokroiłam jeszcze marchewkę w kostkę, jabłka w plasterki, po czym wrzuciłam wszystko do miski i zaczęłam mieszać.
-
Pokroiłam sałatę, ale nie bardzo wiedziałam jak to zrobić, więc wyszło mi strasznie nierówno.
-
(Źle zrozumiałeś... Jednym nożem obiera marchewkę, drugim jabłka i robi to jednocześnie.) Dalej obiera. (Bo co innego mogę napisać?)
-
Wzięłam kilka jabłek, parę marchewek i jedną sałatę i położyłam na stole. Wyciągnęłam z poprzedniej szafki kolejny nóż i zaczęłam obierać nim jabłka, a wcześniej przygotowanym marchewki.
-
(Marina bierze nóż i rzuca nim w Wizia za pomylenie jej z ogierem.) Wyciągnęłam sporą miskę, drewnianą łyżkę oraz nóż i dalej szukałam czegoś, z czego będę mogła zrobić posiłek.
-
Rozejrzałam się powoli po kuchni. Po chwili zaczęłam przeglądać szafki w poszukiwaniu składników. Jeśli znajdę odpowiednie, to zrobię jakąś sałatkę.
-
- Ja... T-tak... Chyba tak... Ruszyłam powoli w stronę kuchni.
-
- N-nie... Jeśli chcesz... P-proszę bardzo... Może... Z-zrobię kolację, a... Applejack cię z-zaprowadzi?
-
Przez chwilę stałam jeszcze na zewnątrz, po czym rzuciłam krótkie spojrzenie za siebie i weszłam do domu, zamykając drzwi.