-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Wizio
-
-
Po chwili byłeś już przed nią. Sądząc po ułożeniu słońca to był już późny ranek, lecz tak czy siak mogłeś spotkać swojego pracodawczyni, gdy ta zbijała jabłka. Gdy cie zobaczyła to się uśmiechnęła i pomachała kopytkiem w twoją stronę, a następnie wróciła do zbijania jabłek.
-
Upadek tylko przysporzył i trochę bólu na całym ciele, lecz na szczęście nic nie złamałaś. Nikt też nie przybiegł co mogło znaczyć, iż jeszcze śpią lub po prostu tego nie słyszeli.
-
- W jak najlepszym - uśmiechnęła się do ciebie. - Na prawdę chciało ci się myć tą podłogę? Czy może coś nabroiłeś? - zapytała z chytrym uśmieszkiem na ustach.
-
- Jakiś ty miły... umyłeś mi podłogę w domu - uśmiechnęła się, a następie złożyła pocałunek na twoim czole po czym pogłaskała cię. - Dobry chłopiec - zachichotała.
-
Lekcje, jak lekcje. Najpierw Matma, Biologia, Equestriański, a na końcu Historia. Plan nigdy nie był tutaj zbyt długi, gdyż klasy są podzielone na sekcje. Poranna, Południowa oraz Wieczorna.
-
Darkness ponownie się uśmiechnął, a następnie pocałował cię w usta.
- Ja ciebie też kocham - powiedział przerywając pocałunek. Po tych słowach ponownie złożył pocałunek na twoich ustach i nie przerywał go.
-
< ._. >
- Prosto i przed siebie - powiedziałem załamany z powodu braku jakiegokolwiek alkoholu. - Do Appleloosy. Podobno tam jest jakiś schron, a tak przynajmniej powiedziała Fluttershy.
-
Darkness uśmiechnął się, lecz nadal był to taki słaby uśmiech, na jaki go było stać.
- A co byś zrobiła gdybym... powiedział ci, że ja też... i to ciebie? - zapytał się po chwili milczenia, a następnie ponownie zaczął się wpatrywać w twoje oczy. Najwyraźniej musiał to lubić, lub miałaś je po prostu ładne.
-
< O ty szatanie ._. >
Już po chwili spacerku byłeś w szkole. Do dzwona, a zarazem początku lekcji zostały 3 minuty. Mogłeś przez ten czas się przygotować lub właściwie... zrobić cokolwiek. Mogłeś też tylko czekać.
-
Luuubi Rarity ^ ^
-
Ano właśnie Phinabella... dobre foty ^ ^ (i mówi to prof. Shipping ._. )
-
- No wiesz... dzięki, że mogę ci pomóc z tym całym... koszmarem - powiedział spokojnie z lekkim uśmiechem na twarzy. - Jakoś nie wyobrażałbym sobie, iż idziesz tu sama - po raz kolejny się uśmiechnął, a następnie pocałował cię w polik, a następnie zaczął cię ponownie głaskać po grzywie, a przy okazji przybliżył swoją buzię na tyle, aby stykać się swoim nosem z twoim.
-
Och no weź.... zapraszam do Poznania, poznamy się w Poznaniu xD
Poznanie w Poznaniu... mym rodzinnym miasteczku ^ ^
-
Obudziłeś się, a raczej ktoś cię obudził około dwie godziny później. Była to oczywiście Smoothy, która przyszła już do domu. Właściwie pierwsze co zrobiła to pocałowała cię, a później czekała, aż się obudzisz.
-
Jeszcze jakąś chwilę tkwiliście w namiętnym pocałunku, lecz po chwili Darkness niespodziewanie go przerwał i przez chwilę wpatrywał się prosto w twoje oczy. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech, który został również przerwany przez ponowny pocałunek jaki złożył na twoich ustach. Ty cały czas leżałaś na nim. Przytulona i w objęciach, którym raz po raz towarzyszył całus w różne miejsca twarzy lub namiętny i czuły pocałunek w usta. Jednakże teraz tylko wpatrywaliście się w siebie.
-
< A nie kopyto lub nogę? ._. >
Byłem wręcz zaskoczony nagłym obrotem sytuacji. Moja strzała jedynie zraniła rabusia, a on w każdej jednak chwili mógł się na mnie rzucić. W ty właśnie momencie rzuciłem łuk na ziemię, a następnie wyciągnąłem ten mały i lekko pordzewiały toporek do drewna. Coś czułem, iż tępa stal, a ostry nóż nie idą sobie w parze. Jednakże nie zaatakowałem przeciwnika. Wolałem poczekać na jego ruch.
-
< No... nie... >
- Nic nawet nie mówiła, że tu przyjeżdża. Nawet Księżniczka Celestia tego nie wiedziała. Jesteś pewna, że ma tu przyjechać? Nie przesłyszałaś się albo coś?
-
- Ona? Wyszła wcześniej. Też mnie to trochę dziwiło, lecz najwyraźniej coś jeszcze musiała zrobić. A ty lepiej już wychodź bo się spóźnisz - powiedziała Applejack, która zabrała się za konsumowanie jabłka.
-
- Rozumiem cię w pełni, mój wierny poddany, lecz i ty zasługujesz na odpoczynek - Luna się uśmiechnęła, a następnie przyłożyła ci do czoła róg. Po tym całym "zabiegu" poczułeś się senny i momentalnie zasnąłeś.
***
Obudziłeś się następnego dnia. Leżałeś w tym samym miejscu, jednakże byłeś otulony warstwą liści, które bynajmniej nie nie przyleciały sobie od tak.
-
Schowałeś wszystkie używane wcześniej rzeczy, a teraz nie zostało ci nic innego, niż po prostu odpoczynek. Powoli udałeś się do salonu położyłeś na kanapie. Był to w pełni zasłużony odpoczynek, po tak ciężkiej godzinie.
-
- Cóż... mój podróżny kucyku. Wiele różnych dziwactw na tym świecie się rodzi, lecz trzeba liczyć się z porażką jak i wygraną. Twa podróż może za wiele dobra nie poczyniła, lecz i tobie nic się nie stało.
-
Luna zachichotała.
- Twych pytań dużo jest bardzo, lecz nie na każde odpowiedź znajdę. Pawiany swoje pośladki takie z natury mają, lecz twój zniszczony dom to też jest ciekawostka. Coś mi możesz o tym zdarzeniu opowiedzieć jeszcze?
-
Jest godzina 7:50.
- A co mam innego robić? - zapytała zirytowana. - Idę zbijać jabłka od rana do nocy, a potem kolacja i spać. Codzienna norma - odpowiedziała bez żadnych emocji.
-
- Zauważyłam, iż jeden z moich poddanych wychodzi na noce spacery. Nieczęsto się to zdarza, gdyż noc według wielu to pora spania - powiedziała Luna siadając na ziemi.
"Służba na wieki" wiej007
w Archiwum RPG
Napisano
- Ta... a te nowe rany i bandaże pewnie też od "poślizgnięcia"? - zapytała rozbawiona. - Co takiego zrobiłeś? Ubrudziłeś się cały?