Skocz do zawartości

Dolar84

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    3975
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    110

Wszystko napisane przez Dolar84

  1. Przeczytane. Co tu dużo mówić - jestem jednocześnie zadowolony i rozczarowany. Beware the spoilers! Zadowolenie wynika z pierwszej połowy opowiadania, która jest rozkosznie nieortodoksyjna. Starania bohatera, który za wszelką cenę stara się uniknąć zmian spowodowanych jego pojawieniem się są doskonałe. Okazyjne nawiązania historyczno-matematyczno-fimowe też dodają całemu tworowi smaku (tequilii z solą i cytrynką naturalnie, choć opcja cynamon/pomarańcza też ma swoje zastosowania ). Historia jest ciekawa, akcja rozpisana dobrze, a rozciągnięcie jej trwania na kilka miesięcy było doskonałym zabiegiem. Ogólnie - jest za co chwalić. Niestety druga połowa charakteryzuje się gwałtownym spadkiem poziomu. Wydaje mi się, iż największy wpływ na to miało odejście autora od rozważań filozoficzno-matematycznych, a skupienie się na czysto przygodowej treści. Cóż, nie wyszło to dobrze - opowiadanie staje się miejscami po prostu nużące, tym bardziej że główny bohater z inteligentnego i posiadającego wiedzę randoma awansuje na ostatnią nadzieję Equestrii i konsekwentnie zmierza w kierunku bycia OP. Na szczęście tej granicy nie przekracza. Samo zakończenie i wzmianka o Berry Punch zostawia dobre wrażenie na koniec lektury, jednak nie zdołało zatrzeć całości kiepskich odczuć pozostałych po drugiej połowie opowiadania. Jeszcze dwa słowa o bohaterach pobocznych - o ile do kreacji Księżniczek i Discorda nie można się przyczepić, o tyle nie podobało mi się to jak przedstawiona była Twilight. Nie mówię o shipie z głównym bohaterem, ponieważ tutaj akurat należy się pochwała - choć nie było to opisane, to można wywnioskować, iż ten związek tworzył się przez parę miesięcy, przez co uniknięto typowego "shippingu jednego gestu". Problemem było to, iż Twilight była nijaka i bezpłciowa. Niemal nie zostały podkreślone wady i zalety jej charakteru, przez co praktycznie stała się postacią tła, potrzebną jedynie do wymiany słów z głównym bohaterem. To mogło być znacznie lepiej zrobione. Jeszcze dodam iż bardzo nie podobało mi się tutejsze przedstawienie, a raczej zakończenie wątku Doktora - ta wspaniała postać została bardzo mocno spłycona pożegnalnym listem - szkoda. Strona techniczne jest ogólnie dobra, chociaż zdarzały się drobniejsze potknięcia i chwilami kulała stylistyka. Są to jednak jedynie szczegóły. Podsumowując - w mojej opinii, "Efekt Motylka" to przykład opowiadania, które mogło być wybitne, ale przez odejście od początkowej koncepcji stało się fanfikiem jakich wiele. Takim, który można przeczytać z przyjemnością, ale nie takim do którego chciałoby się wracać.
  2. Zgadza się, angielski jest dozwolony - nie wiem jak na to zareagują czytelnicy, ale pisać w nim możesz
  3. Przeczytane Opowiadanie średnio przypadło mi do gustu. O ile za kreację świata, klimat i sam koncept tytułowego Łowcy Dusz należą się wyrazy uznania, to w innych kwestiach nie jest już tak idealnie. Fabuła jest mocno przewidywalna a akcja dzieje się raz za wolno, innym razem za szybko - rzadko zdarzały się momenty... uśrednione. Na dokładkę dodajmy wybuchy. I więcej wybuchów. I jeszcze trochę wybuchów. Bester autentycznie jest Michałem Zatoką polskiej fanfikcji. Bohaterowie, choć w większości wykreowani nienagannie, czasami prezentują zachowania godne źrebaków zagubionych we mgle (lub w dymie z wybuchów). Na szczęście nie na tyle często by stanowiło to jakiś gigantyczny problem. Osobna pochwała należy się za charakter głównego bohatera - o takich pragmatycznych kucysynach czyta się bardzo przyjemnie. Przejdźmy teraz do opisów, dialogów i ogólnie pojętego stylu - nie ma tragedii, ale nie jest też najlepiej. Występuje sporo dziwacznie skonstruowanych zdań, stylistyka miejscami kuleje, a ogólnie styl pisania jest w najlepszym wypadku niezły. Mam swego rodzaju porównania, gdyż przed lekturą Łowcy zapoznałem się z najnowszym besterofikim czyli Save Me. Widać, że autor bardzo, ale to bardzo się wyrobił od czasów Łowcy i pisze o niebo, lub dwa lepiej. Rozumiem, że ludziom może to opowiadanie bardzo przypaść do gustu, jednak dla mnie jest to tekst z rodzaju: Przeczytać-Nieźle się bawić-Odkreślić na liście-Odłożyć na półkę. Bardzo wątpię, żebym skusił się na niego raz jeszcze. Jedno ze słabszych besterowych opowiadań (Ale Raport z Piekła boski!).
  4. I nawaliłeś w nim tyle byków, że torreadorzy mieliby zapas na kilkanaście lat walk . Dlatego opłaca się choć raz przeczytać przed zamieszczeniem.
  5. Też bym przebił się przez nie Potem bym Cię pewnie zastrzelił albo przywiązał do krzesła i puszczał na głośnikach wszystkie SoLowe i Romansowe fanfiki jakie zdołałbym znaleźć, ale bym przeczytał
  6. Nie, nie musisz. Opowiadanie już odniosło sukces co widać na pierwszy rzut oka. Więc teraz rusz ten leniwy zad i pisz trzecią część Sam-Wiesz-Czego
  7. Forma jest jak zwykle dowolna. Możesz prozą, możesz wierszem, możesz wierszem białym (-10/10 z automatu niezależnie od treści ), możesz stenografować - pisz jak tylko zechcesz. Ba! Jeżeli najdzie ochota możecie pisać i po angielsku - problemu nie widzę.
  8. I dlatego właśnie najlepiej zostawić je tak jak jest. To nie Hollywood, nie musisz natychmiast po sukcesie drugiej części wydawać
  9. Co do niemożliwości napisania sequela się zgodzę, natomiast co do napisania prequela to możliwości masz milion, trzeba tylko chęci. Najprostszy przykład? Historia pewnej kąsającej zarazy. Inny - zwyczajne opowiadanie dziejące się w tym świecie, w którym występują osoby biorące później udział w "Save Me". Tak więc możliwości są wręcz nieskończone, tylko pytanie czy jest sens? W sumie zostawiłbym to tak jak jest.
  10. Too Shy for a Rainbow. Swoją drogą jest tak nudny, że czytając go od czasu do czasu rzucałem okiem na "Nad Niemnem" w poszukiwaniu jakiejś dobrej powieści sensacyjnej...
  11. To uwierz bo fakt jest taki, że wychodzą Ci o wiele lepiej niż Twoje ukochane militarne rozwałki A tego bym do SoL nie zaliczył. Random/Comedy raczej.
  12. Przeczytane. No, no, no. Jestem pod wrażeniem ostatniego rozdziału. Panie Bester, pan mnie pozytwnie, panie, zaskoczyłeś. Nie dosyć, iż dostaliśmy wybuchy i akcję w przyjemnym, nieprzesadzonym wymiarze, to jeszcze sporo rzeczy się wyjaśniło. Muszę powiedzieć, iż plot twist mnie zaskoczył - fakt, w ostatnich rozdziałach dawałeś sporo wskazówek, jednak nie wszystkie z nich zdołałem zauważyć, poza tym ładnie wszystko zamotałeś, tak że kiedy dochodziło się do końca to zaskoczenie było mocne. Tak zakończenie jest najmocniejszą stroną, tego skądinąd bardzo dobrego opowiadania. Fakt - zdarzyło mu się mieć słabsze momenty, ale nie było ich dużo, no i to że są "słabsze", nie znaczy że są "słabe". Kreacja świata, bohaterowie, akcja, spokojniejsze części, wszystko razem tworzy wyborny koktajl, który się czyta z prawdziwą przyjemnością. Z pewnością jeszcze do tego opowiadania wrócę. Achievement unlocked: głos na Epic.
  13. Szczerze mówiąc nic specjalnego. Ani mnie nie rozbawiło, ani nie powaliło skoncentrowaną dawką absurdu. Widać nie jestem targetem. Ps: Pisz SoLe - wychodzą Ci najlepiej ze wszystkich Twoich opowiadań - i mówię to serio.
  14. Przeczytane. Na samym wstępie muszę stwierdzić, iż lektura tego opowiadania była... ciekawym doświadczeniem. Przyznaję, iż podchodziłem do opowiadania z dosyć ostrożnym nastawieniem - zwykle tak robię, kiedy o jakimś tekście słyszę opinie biegunowe, a dokładnie tak było w tym przypadku. Wypadałoby do tego jeszcze dodać fakt, iż z zasady nie przepadam za collabami, choć nie jest to reguła. Tak więc otworzyłem pierwszy rozdział gotując się na gorzką pigułkę i... mile się rozczarowałem. Beware the spoilers! Tym razem zrezygnuję z tradycyjnego punktowania na rzecz garści ogólnych przemyśleń. Naprawdę nie spodziewałem się, że przez pierwsze dwa rozdziały praktycznie co chwila będę wybuchał gromkim śmiechem na widok różnorakich gagów (" Milczenie jest złotem. Milczenie to jest owiec" zapamiętam na długo ), tekstów, nawiązań i żartów sytuacyjnych, których było dużo, jednak nie nad miarę. Dodam do tego fenomenalne opisy, gdy kolejne sponifikowane osoby usiłowały odnaleźć się w nowej sytuacji i skórze - odloty po jedzeniu, świeżym powietrzy i wprost niesamowita akcja z kawą były absolutnie rewelacyjne i choć autorzy powtarzali je przy niemal każdej nowej osobie, to lekkie różnice w stylu ich opisywania sprawiały, iż z niecierpliwością oczekiwało się na kolejny przykład przeładowania sensorycznego. Sięgnijmy teraz do fabuły - nie jest źle, nie jest też dobrze. można powiedzieć, iż określiłbym ją mianem ciekawej i interesującej, jednak pojawiały się w niej sytuacje mocno nielogiczne, przez co irytujące. Dodajmy do tego również szybkość akcji - oscylowała między geologiczną a świetlną, co nie zawsze wychodziło opowiadaniu na dobre. Niektóre rzeczy działy się zbyt szybko, inne z kolei były przegadane do bólu. Jednak w większości wypadków autorom udawało się utrzymać średnią i wtedy przyjemność z lektury wzrastała niepomiernie. Teraz jednak przejdźmy do, w mojej opinii, najbardziej kontrowersyjnej części tekstu czyli jego... Bohaterek i bohaterów. No tutaj to już dokładne określenie swoich odczuć czytelniczych jest niemal niemożliwe, a standardowe wymienianie wad i zalet każdej postaci zajęłoby kilka takich postów. Zostańmy więc nadal przy ogólnikach. Na początek kwestia OP. Nie da się ukryć, że bohaterowie są straszliwie wprost przepakowani. Ta jest chodzącą władczynią Tryfidów, ten wyczuje zawirowania powietrza spowodowane bąkiem muchy, inny tą muchą może sterować, jeszcze kolejny ma wprost elektryzujące umiejętności, a następny robi za przenośny pryzmat i mikrofalówkę świetlną etc. Innymi słowy OP wprost z nich wycieka, a choć zwykle nie jestem w stanie zmusić się do tolerowania takich postaci (z bardzo nielicznymi wyjątkami), to tutaj jakoś mi to naprawdę nie przeszkadzało. Na dodatek komentarz wysłanniczki Equestrii tyczący się ich potęgi dodał sprawie dodatkowego smaczku. Były jednak dwie rzeczy, które powodowały, iż czoło zaczerwieniło mi się od nieustannych facepalmów. Pierwsza rzecz to potężne, straszliwe, niewyobrażalne wręcz przeładowanie emocji i ich zmiany. Zarzut ten kieruję nie tylko do postaci Dawida, Magdy i Ali, u których było to najwyraźniejsze, lecz do niemal wszystkich bohaterów. W jednej chwili się użalają, w drugiej panuje powszechna miłość, po czym wybucha kłótnia i ogólne mordobicie, zastąpione sielską, przyjacielską atmosferą. I to na przestrzeni gdzieś trzech stron. A co najgorsze - to się powtarzało cyklicznie, tylko z różnymi postaciami i w różnych konfiguracjach. Nie ukrywam, iż gdy po raz n-ty trafiałem na taką scenę, to zaczynałem warczeć i wzywać Miłościwego Cthulhu by pomylił piszących to śmiertelników ze śniadaniem. W sumie najbardziej odpornym na te akcje wydawał się Paweł - w mojej prywatnej opinii było to najbardziej zrównoważona postać. Inni powinni rozważyć możliwość, iż grozi im psychoza maniakalno-depresyjna. Drugą irytujące mnie rzecz nie jest w sumie typowym zarzutem, gdyż wyraźnie tyczy się kwestii gustu czytelniczego. Otóż gdy odkrywałem kolejne sceny to niepomiernie wkurzało mnie to, iż w 95% przypadków postacie kierowały się ideałami, przyjaźnią, honorem, współczuciem i tym podobnymi rzeczami. Aż do końca VII rozdziału miałem nadzieję, iż pojawi się tam w końcu jakiś pragmatyk, który z lub pomimo pomocy rozbrykanego towarzystwa zdoła poprowadzić ich w mniej więcej tym samym kierunku. Do pewnego stopnia te warunki spełniał Roger, któremu jednak później coś się popsuło w mózgoczaszce. A przynajmniej odniosłem takie wrażenie. Iskrę nadziei wzbudził we mnie Andrzej, który w przyjacielskim sparingu uciekł się do pięknego pokazu pragmatyzmu i skuteczności używając brudnej sztuczki do odniesienia pozorowanego zwycięstwa. Już zaczynało być sensownie, a tu co? Fanfik mi się skończył! Murphy nie śpi... Po tych spostrzeżeniach na temat postaci w podsumowaniu muszę stwierdzić, iż mimo ich huśtawki nastrojów, trzymania się nieżyciowych zasad i ogólnego irytowania czytelnika naprawdę polubiłem tę patatającą bandę. Dlaczego? Nie mam pojęcia - chyba będę musiał zgłosić się do Woloszańskiego, iż natknąłem się na Tajemnicę XXI Wieku... Chociaż może dlatego, iż pomimo wszelkich nie podobających mi się cech byli oni stworzeni rzetelnie i dobrze? Nie wiem, i jest to nieważne - po prostu ich polubiłem i chętnie poznawałem nowe przygody. Jeszcze dwa słowa o bohaterkach znanych z serialu. Odpowiadała mi kreacja wszechpotężnych (lub pozujących na takie) Księżniczek - sceny z ich udziałem czytało mi się naprawdę doskonale. No i jest jeszcze Lyra, która, mimo iż należy do moich ulubionych postaci, nie bardzo przypadła mi do gustu. Tu jednak wyjaśnienie jest proste - to nie Lyra z Background Pony Zanim skończę tego przydługiego posta jeszcze kilka spostrzeżeń na temat strony technicznej tekstu. Nie ma tragedii - widziałem wiele opowiadań które pod tym względem były bez porównania gorsze. Myślę, że wynika to z tego, iż przed moim atakiem na tekst wprowadzono wiele poprawek. Jednak nie ukrywam, iż nadal powinien przez to przejść Płomień Świętej Korekty. Dlaczego? Po pierwsze - ściana tekstu, która przy tak długich rozdziałach sprawia, iż po pewnym czasie oczy uciekają na potylicę. Po drugie - błędy, których zauważyłem sporo, zarówno literówek jak i prawdziwie dorodnych byków ortograficznych. Trzeba przyznać wprost iż wymieniony w tekście "korektor" sprawę po prostu spierd... znaczy, zasłużył na solidne baty, ponieważ boleśnie widoczny jest fakt, iż robił to na przysłowiowe "odwal się". Ostatnim zarzutem jaki mam jest długość rozdziałów. Wierzcie mi lub nie, ale 100 stron to naprawdę zbyt dużo. Gdyby podzielić te rozdziały na połowy czytałoby się bez porównania szybciej i przyjemniej. Pora na podsumowanie całości. Opowiadania oceniam jako całkiem niezłe, choć zawierające sporo wad i potknięć (nie ukrywam, że część z nich wynika z tak niepewnej sprawy jak gust).. Jednak mimo ich występowania nie odbiorę mu tego, że wciąga jak przysłowiowe bagno i naprawdę trudno oderwać się od lektury, pomimo utrudniających ją przeszkód. Pozwoliłbym sobie wręcz wyrazić nadzieję, iż w takiej czy innej formie, ale fanfik będzie kontynuowany, ponieważ jestem naprawdę ciekaw jak się całą ta sprawa zakończy. Nadzieję w końcu zawsze mieć można Dolar84 (nie)Jadowity PS: To naprawdę się czyta jak sesję RPG, ale mi jakoś taka forma nie przeszkadzał.
  15. Witajcie. Rok temu Verlax ogłosił event niepodległościowy, który miał swoją cześć również w dziale z opowiadaniami. Jak wtedy, tak i teraz z wielką przyjemnością mam zaszczyt ogłosić kolejną edycję specjalną Konkursu Literackiego, tym razem podporządkowaną pod event "Pamięci Pułaskiego" o którym więcej możecie dowiedzieć się tutaj. Tymczasem przejdźmy do szczegółów naszego konkursu: 1. Limit słów - 15 000. 2. Tagi - dowolne, za wyjątkiem gore i clop. 3. Temat - Tym razem, zgodnie z życzeniem Verlaxa macie do wyboru dwa tematy - "Patriotyzm" oraz "Polskość". Możecie pisać na jeden, drugi, lub nawet (w przeciwieństwie od głównego eventu) je połączyć. 4. Opowiadanie musi być w klimacie MLP. 5. Każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno opowiadanie. 6. Limit oddawania prac: 11.11.2014 23:59 7. Po zamieszczeniu pracy nie można dokonywać w niej żadnych poprawek. Proszę o wyłączenie na czas konkursu możliwości komentowania w przesyłanych opowiadaniach (Format obowiązujący przesyłania opowiadań to zamieszczenie w tym temacie linku do opowiadania w google docs) 8. Prace, które przekroczą limit słów, zostaną poddane korekcie przez osoby trzecie lub znajdzie się w nich gore/clop zostaną natychmiastowo zdyskwalifikowane. 9, Przed przystąpieniem do pisania proszę zapoznać się z Regulaminem. (Punkt 3a jest nieważny i zostanie w najbliższym czasie wykreślony) Mamy nadzieję, że i tym razem frekwencja dopisze i zasypiecie nas wielką ilością zacnych tekstów. Życzę powodzenia wszystkim uczestnikom.
  16. Dolar84

    MANEzette Komiks #1

    Jak najbardziej. W tej chwili planujemy wydawać numer raz na kwartał - niestety tłumaczenie, a zwłaszcza podkładanie tekstów zajmuje dużo czasu, tak więc trudno byłoby wydawać szybciej. Oprócz przedstawionych w tym rozdziale historii, mamy na oku już kilka kolejnych, więc materiału nie powinno nam zabraknąć. No i postaramy się nie schodzić poniżej 100 stron na numer
  17. Witamy! Jako że wydanie pierwszego numeru Equestria Times opóźnia się niepomiernie, to w ramach sutej łapówki postanowiliśmy dać oczekującym pierwsze i jednocześnie ostatnie wydanie "MANEzette Komiks". Kolejny numer zostanie już wydany po szyldem Equestria Times, jednak ten mieliśmy zaplanowany od bardzo dawna. Tak więc, nie przedłużając, oddajemy w Wasze ręce (po drobnym falstarcie) 100 stron wypełnionych komiksami. Życzymy przyjemnej lektury!
  18. Zgadza się. To są najwyższe loty! Ale jasne - gust ma tu wiele do rzeczy. Polecam w takim razie lekturę "Wiecznej Wojny" ku zmianie tego nastawienia. A poza tym nie ma niczego zabawniejszego niż ukształtować cudowną postać, a potem zabić ją przypadkowo potrąconą doniczką, czy otwartą studzienką kanalizacyjną. To zwyczajnie zabawne i powoduje zabójcze reakcje czytelników Jednak nie offtopujmy tutaj. Jeżeli masz ochotę kontynuować to zawsze możemy przejść do Stowarzyszenia Żyjących Piszących
  19. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  20. Polecam lekturę "Ostatniego Brzegu". Klasyka zimnowojennej literatury postapokaliptycznej. Opcją jest również obejrzeniu filmu, byle starej wersji (Gregory Peck), bo nowa jest straszna! "Antygona" i "Nie-Boska Komedia" słabe? Panie, gdzie Pan masz gust? Toż to absolutne hity A odpowiadając na Twoje pytanie - to absolutnie doskonały tekst! A sens i logika? Zachowane w 100%!
  21. Nadgonione. Piąty i szósty rozdział były w mojej ocenie dosyć nijakie, jednak teraz obserwujemy solidną tendencję wzrostową. Nic nie wybuchało, strzelanin nie było - miły dla oka odpoczynek. Relacja głównych bohaterów też ciekawie wyewoluowały - miłym akcentem jest ograniczenie żarcików o kąsaniu - gdy jest ich mniej, to każdy kolejny cieszy bardziej. Teraz w oczekiwaniu na finałowy rozdział jestem ciekaw tak naprawdę dwóch rzeczy - jak efektowna będzie końcowa eksplozja (a może Bester nas zaskoczy i plan nie wypali? To by dopiero było coś!) no i jak bardzo zawiodą wszelkie nadzieje ocalałych, kiedy okaże się, że ratunek jednak nie nadejdzie - mam naprawdę, naprawdę wielką nadzieję, że nie zobaczymy tu happy endu. To by zepsuło cały klimat. Tak, wiem, jestem złym i okropnym okrutnikiem
  22. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  23. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
×
×
  • Utwórz nowe...