Applejuice
Brony-
Zawartość
1987 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Applejuice
-
Przez jakiś czas milczałem, aż w końcu postanowiłem nie ukrywać tego, co zaszło przed świtem. Wyprostowałem się i spojrzałem na Lyriel z obojętnym wyrazem twarzy. Chciałem jej po prostu o tym powiedzieć, jednak nie zależało mi na tym, żeby podjęła ten temat. Właściwie... chyba trochę się bałem. Albo krępowałem. Jakkolwiek to nazwać. - Lyriel... Tak naprawdę nie spałem za dobrze - powiedziałem. Na razie nie chciałem wspominać nic o koszmarze i o tym, że u niej byłem...
-
Krocząc przez popioły i zgliszcza - „Wędrówka ku wieczności” (Draco Brae)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Omijanie wirujących w powietrzu broni nie sprawia ci żadnego problemu. Unikasz ich instynktownie. Nie odczuwasz żadnej obawy o swoje życie. To po prostu niemożliwe, by cokolwiek ci się stało. Ideał ruchów twojego nieśmiertelnego ciała, które zgrywają się z podmuchami wiatru, są nie do przełamania. Szybkość, zwinność, zmysły... Nie grozi ci nawet najmniejsze draśnięcie. Widzisz zdumienie w oczach ogierów, które natychmiast zmienia się w przerażenie. Nie mają pojęcia, jak się zachować - nie potrafią nawet uciec. Znów ogarnął ich strach, który unieruchomił ich każdy mięsień. Są sparaliżowani. Słyszysz głuche uderzenia broni o ziemię. ...Wąż, który obezwładnia swoją ofiarę, nim ją zabije... Gdy przelatujesz tuż obok nich, wydają z siebie zgłuszone okrzyki, a potem padają na ziemię. Nie czynisz im jednak żadnej krzywdy i ponownie wznosisz się w powietrze. Kątem oka dostrzegasz jakiś ruch - jeden z ogierów trzyma sieć, prawdopodobnie na ryby, ale dociera do niego, że nic tym nie osiągnie, dlatego wycofuje się. - Przeklęte monstrum! - wrzeszczy, gdy zdaje sobie sprawę, że zagrożenie minęło. Ponownie w ślad za nim idą następni, obrzucając cię wyzwiskami i obelgami. - Zgnij w Tartarze! - Dopadną cię! Tak jak wszystkich innych! - Cholerna maszkara... -
[justify]Cóż, minęło dosyć sporo czasu, a nie zapowiada się, by ktoś jeszcze się zgłosił, dlatego zamykam zapisy i oto werdykt: Przyjęte osoby to: Black Scroll i Iosovi ^^ Z Black Scrollem rozmawiałam już wcześniej, a nad Iosovi długo się zastanawiałam, jednak w końcu postanowiłam docenić to, że włożyła trud w napisanie swojej karty postaci, która okazała się bardzo przyjemna w czytaniu. Jak już wspominałam wcześniej, zapisy są ZAMKNIĘTE. Jeśli chodzi o gry w innych światach, jeszcze nad tym pomyślę. Ciao, brochachos.[/justify]
-
Kath i ja C:
- 414 odpowiedzi
-
- Rainbow dash
- sport
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Gdyby to był Tisos, podany byłby rodzaj silnika i rocznik lokomotywy. A pociąg nie ma tutaj żadnego opisu. Więc to na pewno nie Tisos
-
Westchnąłem tylko cicho w odpowiedzi, a potem usiadłem przy stole. Pomyślałem, że może najpierw powinienem pójść się ogarnąć, ale nie chciało mi się. Oparłem głowę o kopyta i zamknąłem oczy. - Masz może jakieś herbaciane dopalacze? - mruknąłem.
-
Właściwie, przypomniałam sobie więcej szczegółów. Mój przyjaciel w wiadrze poświęcił się, bo w windzie pojawiły się zombiaki i zaczęły nas atakować. To dlatego zginął. A ja wybiegłam na zewnątrz przez opustoszały parking podziemny. Mam też dokładniejszą scenę ataku rudego zombie: zamierzałam ukryć się za samochodem, tak jak większość. Nie wiem dlaczego, to była kiepska kryjówka, ale innej chyba nie było. A więc przeszłam obok jakiegoś samochodu, paczę, a tu zombiak. Szedł wolno, ale nagle się odwrócił w moją stronę. Miał zakrwawioną i zgniłą twarz. Zaczęłam uciekać, mając naiwną nadzieję, że mu ucieknę, przecież był taki wolny... ale akurat w chwili, gdy obejrzałam się za siebie, on mnie dorwał. Rozwarł swoją paszczę i mnie użarł. Wtedy się obudziłam Przepraszam jeśli zepsułam zabawę, ale musiałam o tym opowiedzieć Zepsułaś, ale jesteś słodziaśna to obędzie się bez kary ~ Arjen
-
Krocząc przez popioły i zgliszcza - „Wędrówka ku wieczności” (Draco Brae)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Gwałtowny ruch twoich smoczych skrzydeł wprawia w ruch liście najbliższych drzew. Szum zwraca uwagę dzieci, które odwracają głowy w kierunku miejsca, gdzie przed chwilą stałeś. Jednak cię nie dostrzegają. Jesteś już w powietrzu. Przelatujesz na tle srebrnej tarczy księżyca, a cień twojej sylwetki pada na źrebięta, by potem rozpłynąć się w mroku. Być może wystarczyło zakłócić nieustannie pracujący mechanizm jedną, niemal nic nie wnoszącą w obliczu całej wieczności usterką, która, pomimo swych maleńkich rozmiarów, byłaby dla ciebie nadzwyczaj znacząca. Być może po prostu wystarczyło nie wkraczać do doliny i zmienić kierunek swojej wędrówki. Zmienić... przeznaczenie. Dzieci z okrzykami przerażenia biegną do swoich rodziców. Niektóre są zbyt oszołomione, by się ruszyć. Matki zabierają je, a potem uciekają do swoich chat. Boją się nawet spojrzeć w górę. Natychmiast kryją się w swoich domostwach. Na pewno nie spodziewali się przybycia czegoś tak odmiennego, co mogłoby zakłócić ich nieustającą monotonię. Jesteś jednak już do tego przyzwyczajony. Nadal znajdujesz się w powietrzu. Okolica pustoszeje... lecz nie na długo. - Nightmare! - słyszysz wrzask, należący do jakiegoś ogiera. - To on! Spoglądasz w dół. Grupa składająca się z około dziesięciu ogierów rozgląda się gorączkowo dookoła. Wkrótce jeden z nich znalazł to, czego szukali. Ciebie. - Tam! - krzyczy, wskazując na ciebie kopytem. Posiadają broń, jednak jeden rzut oka wystarczy, by stwierdzić, że nie uczyni ci ona żadnej znaczącej krzywdy. Dzidy i oszczepy są wykonane z wiotkiego drewna, a ich kamienne ostrza są tępo zakończone. Nie mają dużej siły rażenia. Jeśli nadal pozostaniesz na tej wysokości, nawet cię nie drasną. Ogiery najwidoczniej nie wiedzą, co uczynić. Gdy cię dostrzegli, sparaliżował ich strach. Jednak jeden bojowy okrzyk pewnego śmiałka, który wypuszcza w twoim kierunku dzidę, wyrywa ich z tego stanu. Broń mija cię. Wkrótce w ślad za śmiałkiem idą też inni. Widzisz, jak szykują się do rzutów. Być może któryś z nich odznacza się większą siłą mięśni i precyzją niż tamten młodzik... -
Ale to jest pysk kobiecy, że tak powiem. Ogiery muszą mieć nieco kwadratowe, żeby wyglądać "mensko". ;p Inaczej wygląda trochę jak frajer ^^
-
Yyy, nie. Sierota to określenie na dziecko, które nie ma rodziców. Co z tego, że Apple Bloom ma siostrę Applejack? To nie oznacza, że nie jest sierotą. Rainbow Dash to przybrana siostra Scootaloo... One nie są rodziną. Rainbow Dash TRAKTUJE Scootaloo jako swoją młodszą siostrę, a dla Scootaloo Rainbow jest bohaterką.
-
- Mógłbym ci pomóc, na przykład, w robieniu herbaty - powiedziałem, podchodząc do kuchni. Rozejrzałem się dookoła. - Gdzie są kubki?
-
Krocząc przez popioły i zgliszcza - „Wędrówka ku wieczności” (Draco Brae)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Może to właśnie nadzieja pcha cię naprzód? Może to ona wypełnia resztki twojego zepsutego cierpieniem i bólem serca? Pcha cię ku twoim, już niemal wymarłym, pragnieniom... Wędrówka i wieczne życie jest twoim celem istnienia. Jednakże możesz ten cel wzbogacić o nowe kolory, inne od monotonnej szarości. Możesz także pozbawić go wszelkich barw. Prawdopodobnie właśnie do tego dążysz. Do całkowitej nicości. Utoniesz w rzece czasu, która pozostanie twoim wiecznym więzieniem. Klucz do odkrycia prawdy może być tuż obok ciebie. Ale cóż z tego, jeśli brakuje ci chęci, by go odnaleźć? To nic dziwnego, że jesteś zmęczony, jednak jeśli padniesz, już nigdy się nie podniesiesz... Słońce stopniowo chyli się ku drugiej stronie błękitnego nieba. Powoli błękit przechodzi w inne, cieplejsze barwy, by potem utonąć w purpurze i granacie. Słońce ustępuje miejsca na nieboskłonie swojemu bratu, Księżycowi. To oczywiste, że nie odczuwasz zmęczenia po długiej wędrówce. Z nadejściem niezwykłej nocy wiatr wzmaga się. Skutecznie rozwiewa mgłę, która cię otacza, a twoim oczom ukazuje się zupełnie inna sceneria niż do tej pory. Przechodzisz pomiędzy dwoma wysokimi, skalistymi wzniesieniami. Wąskie przejście zamyka się nad tobą i odcina ci dostęp od światła gwiazd i księżyca. Wkrótce dostrzegasz pierwszą oznakę życia w tym rejonie - do skalnych ścian tunelu przytwierdzone są pochodnie, które jarzą się jaskrawym światłem i oświetlają ci drogę. Kończysz wędrówkę przed wejściem do doliny. Góry otaczają ją z każdej strony. Nawet ty dostrzegasz niezwykłość w tym krajobrazie. Dolina sprawia wrażenie maleńkiej wobec ogromu szczytów, w rzeczywistości jednak jest ona wielka. Widzisz lasy, rzeki, jeziora, pola uprawne i wzgórza. W dolinie mieści się kilka drewnianych chat. Część jest wybudowanych w skupiskach - prawdopodobnie mieszkają tam większe rodziny, plemiona lub osobne wioski - inne oddzielają się od reszty i stoją samotnie. Do niektórych dobudowana jest zagroda, w których pasie się bydło i owce. Po zielonej trawie ze śmiechem ganiają się młode kucyki. Dorośli siedzą przed chatami i obserwują zabawę swoich dzieci z uśmiechami na ustach. Nikt jeszcze nie zdaje sobie sprawy z twojej obecności. -
Każda żyjąca istota egzystuje na świecie w jakimś celu. Rodzisz się, by żyć. Żyjesz, by móc marzyć. Spełniasz marzenia, by być szczęśliwym. Umierasz, gdy wypełnisz swoje przeznaczenie, dane ci już w dniu twoich narodzin. Jesteś cząstką świata, a każdy twój krok pozostawia ślad na kartach historii wszystkich istnień. Celem, przeznaczeniem, może być samo istnienie. Liczy się tylko to, w jaki sposób będziesz kroczył przez życie. Jednakże ciężko jest żyć z brakiem świadomości o swoim przeznaczeniu. Twoim życiem jest wieczna wędrówka... pozbawiona celu. A przynajmniej nadal pozostaje on nieodkryty. Czy to oznacza, że kiedykolwiek uda ci się zaznać spokoju? Czy kiedykolwiek dojdziesz do rozwiązania swojej zagadki, która zwie się twoją egzystencją? Wszystko, co kucykowe, ciebie nie dotyczy. Wędrówka się nie skończy. Podobnie jak twoje życie. Świat nie ma dla ciebie barw. To jedynie ogrom ziemi, ruin i więdnących roślin. Otaczające cię zewsząd życie unika cię i ucieka z przerażeniem. Jesteś Koszmarem. Twoim jedynym celem jest istnienie, które jest skazane na ten sam żywot przez wieczność. Brak sensu. Brak marzeń. Brak słońca. Okoliczne równiny wyglądają jak zielone fale na morzu. Długie źdźbła trawy są poruszane przez wiatr, który uderza cię w twarz niczym lodowy bicz. Porywiste podmuchy wprawiają w wędrówkę puszyste chmury, które odpływają, by odsłonić ostre i górujące w zenicie słońce. Wszystko dookoła wygląda tak samo. Jedynym wyróżniającym się elementem jest mgła, spowijająca wysokie skalne góry, znajdujące się kilometry przed tobą. Prawdopodobnie w ich dolinach znajdują się osady. Powinieneś dotrzeć tam tuż po zapadnięciu zmierzchu. Kolejny dzień, wypełniony takim samym porządkiem ciągnącym się przez wieczność...
-
Zauważyłam, że kilka osób próbowało być oryginalnymi i napisali swoją kartę postaci w inny sposób niż... normalnie. Nie wiem czy powinnam to pochwalać czy nie, w każdym razie... dziwnie mi się to czytało ;P Minął już niemal tydzień, dlatego przyszła pora na jakiś werdykt. Nie będę się zbytnio rozpisywać. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi, może do mnie napisać na PW lub gg. A Black Scroll to nawet powinien. Muszę z nim porozmawiać. Przyjęte osoby to: Draco Brae, Panda Hippis oraz Flutteryay. Ponieważ są to tylko 3 osoby, zapisy nadal pozostają otwarte.
-
Otworzyłem szerzej drzwi. Wyglądało to tak, jakbym ją podglądał, a nie chciałem, żeby to tak odebrała. Zastanawiałem się jak wyglądam. Od momentu gdy się obudziłem minęło dosyć sporo czasu, a ja nie zmrużyłem wtedy oka. Starałem się jednak nie dać po sobie nic poznać. - Hej - powiedziałem z uśmiechem. - Pewnie, że dobrze. Mógłbym leżeć w łóżku cały dzień. Chyba powinienem wziąć się za jakąś robotę. Na wszelki wypadek przetarłem oczy, żeby pozbyć się resztek snu. - Pomóc ci w czymś? - spytałem.
-
Wizio, twoje podanie jest niezgodne z regulaminem Pacz: Możesz jednak edytować swojego posta i wymyślić inną postać.
-
Witam wszystkich w moich zapisach! Jeśli chcesz spróbować swoich sił i zostać moim graczem, serdecznie zapraszam C: Zanim jednak cokolwiek napiszesz, zapoznaj się z TYM wątkiem. Karta postaci dla świata Equestrii Imię: Ksywa/Przydomek: nie wymagane, jednak mile widziane Rodzina: imiona rodziców, braci i sióstr, tak w skrócie Wiek: Rodzaj: jednorożec/pegaz/kuc ziemny/alicorn Charakter: oczywiście cechy charakteru, ewentualnie jakieś odruchy, jak postać reaguje w danych sytuacjach itd. Wygląd: opis lub obrazek z pony creatora Uroczy Znaczek: lub Cutie Mark, jak kto woli Specjalny talent: Historia: Cel: czyli co twoja postać chce osiągnąć
-
Przez cały czas chciałem ją obudzić, ale wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Nie mogłem ją zadręczać sobą. I tak miała już wystarczająco na głowie. To ja powinienem się nią zająć... Wstałem z podłogi i chwilę patrzyłem na Lyriel, a potem cicho wyszedłem z pokoju i poszedłem do siebie. Bałem się, że ten koszmar będzie mnie prześladować i że będzie powracał. Z całych sił starałem się wyrzucić go ze swojej głowy. Położyłem się na swoim łóżku. Wiedziałem, że nie zasnę, więc spróbowałem się chociaż nieco uspokoić i czekałem, aż nastanie świt.
-
Nie chciałem jej budzić, ale nie chciałem też wrócić sam do siebie. Zawahałem się, jednak ostatecznie jak najciszej wszedłem do środka jej pokoju. Drzwi zostawiłem uchylone, bo nie chciałem robić niepotrzebnie hałasu. Usiadłem przy jej łóżku, przy jej twarzy. Chwilę obserwowałem, jak śpi. Była taka... niewinna i słodka. Ułożyłem głowę tuż obok jej włosów i zamknąłem oczy. Sama świadomość, że jest obok, nieco mnie uspokoiła. Starałem się przestać myśleć o śnie. Może uda mi się zasnąć... Byłem zmęczony.
-
[justify]Doświadczenie: Byłam tutaj MG przez jakiś czas. Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Oprócz MLP mogłabym prowadzić sesje w realiach różnych książek i anime. To zależałoby od graczy, dostosowałabym się. Jednak na tę chwilę mogę wymienić: Fairy Tail, Nana, Bleach, serie "Dom Nocy", "Zwiadowcy", "Drużyna", "Igrzyska Śmierci". Może udałoby mi się wymyślić też jakieś własne światy. Dlaczego Ty?: Myślę, że od tamtego czasu wiele się nauczyłam. I chyba zmieniłam się. Chcę, żeby moje sesje były jak najlepsze i będę się starać z całych sił, żeby takie były. I chcę też, żeby gracze mieli z tego radochę. Wady, zalety (swoje, oczywiście): Moją jedyną zaletą jest wolny czas. Oprócz tego pisanie sprawia mi dużo radości i idzie mi to całkiem nieźle, to jednak i tak będzie oceniane w ostatnim podpunkcie... A jeśli chodzi o wady - jest ich dosyć sporo. Przede wszystkim jestem strasznie leniwa, często nie mam ochoty na nic i robię wszystko na ostatnią chwilę. Nie chciało mi się odpisywać w sesjach i przez to wszystkim niszczyłam światy :c Dodatkowo w tych grach panował totalny chaos, wprowadzałam nowe wątki, na które jeszcze nie miałam pomysłu, mieszałam wszystko... Chyba znalazłam jeszcze dwie zalety: chęć poprawy i zupełnie nowe nastawienie. Kontakt (mail / gg / aqq / skype): gg - 45002558 Przykładowe WŁASNE opowiadanie:[/justify] [justify]Odgłosy ich kroków rozchodziły się echem po całej komnacie. Podłoga była wyłożona czarnymi i białymi marmurowymi płytami, które tworzyły wzór szachownicy. Na samym środku pomieszczenia stała ogromna, drewniana rzeźba, wyglądem przypominająca kucyka, choć tak naprawdę trudno było to określić. Zdobiły ją zielone pnącza, wyrastające z pomiędzy szczeliny w podłodze. Gdy Reira spojrzała w górę, dostrzegła wyblakłe i wyniszczone już freski o zielonej i czerwonej tonacji. Przez okna wdzierały się słabe promienie słońca, a wiatr złowrogo świszczał i poruszał dziurawymi zasłonami, które trzepotały niczym skrzydła gigantycznego nietoperza. Reira zbliżyła się do swojego towarzysza, ten jednak obrzucił ją nieco zirytowanym spojrzeniem. - Miałem rację - stwierdził ponurym tonem, a potem prychnął cicho. - Mogłem cię nie zabierać. Reira wyprostowała się dumnie i szybko odsunęła się. - Podobno lepszego jednorożca ode mnie już nie znajdziesz, więc nie marudź - oznajmiła wyniosłym tonem. - I tak nie byłam chętna na tę wyprawę. To ty mnie zmusiłeś. Frozen odwrócił się, żeby skryć uśmiech. Zaczął iść w kierunku drzwi, które znajdowały się na końcu komnaty. Reira z trudem dotrzymywała mu kroku. - Tak ci śpieszno na spotkanie z tą bestią? - spytała, starając się przy tym zamaskować nutkę strachu w swoim głosie. Frozen jednak nie dał się nabrać. - Tak - odparł beznamiętnym tonem. - Im szybciej miniemy Wąwóz Śmierci, tym szybciej zabijemy bestię. A potem bezpiecznie wrócimy do domu. - W-wąwóz Śmierci? Nie wspominałeś o czymś takim... Gwałtowny podmuch wiatru zerwał jedną z zasłon, która opadła na podłogę. Reira pisnęła i skryła twarz w bujnej, granatowej grzywie Frozena. Ogier westchnął i rozejrzał się dookoła. - Słońce zachodzi - powiedział. - Nie znajdziemy bezpieczniejszego miejsca na nocleg. Powinniśmy zatrzymać się tutaj. Uwolnił się od Reiry i zdjął z siebie swoje juki. Wyjął z nich dwa grube koce. Jeden z nich rozłożył obok siebie, a drugi rzucił pod nogi klaczy. - Mam spać na ziemi? - spytała zaskoczona klacz. Frozen nie odpowiedział. Położył się, a potem odwrócił na drugi bok. - Dobranoc - mruknął. Reira stała osłupiała do czasu, aż kolejny podmuch wiatru sprowadził ją na ziemię. Zadrżała i rozłożyła na ziemi swój koc, a potem położyła się na nim. Zacisnęła powieki i spróbowała zasnąć, na nic jednak to się zdało. Wstała i podeszła z kocem do leżącego ogiera. - Frozen? - szepnęła. Frozen nie odpowiedział. Oddychał powoli. Reira tupnęła ze złością. - Nie udawaj, że śpisz! - wykrzyknęła. Ogier westchnął ciężko i odwrócił się, żeby spojrzeć na klacz. - Czego? - Mogę... - Reira zarumieniła się. Wbiła wzrok w ziemię i zaczęła rysować kopytem po marmurowej posadzce. - Mogę się do ciebie przytulić? Frozen patrzył na nią z uniesioną brwią. Po chwili znów odwrócił się. - Nie. - Zimno mi! - Nie obchodzi mnie to. - Ale... Frozen! Wypowiedziała jego imię niemal ze łzami w oczach. Gdy ogier to usłyszał, mimo wszystko postanowił się poddać. - W porządku - bąknął. Reira z uśmiechem zajęła wolną powierzchnię koca Frozena, a potem okryła siebie i jego swoim. Przytuliła się do jego grzbietu i oparła podbródek o jego policzek. Frozen z trudem powstrzymywał się, żeby nie wybuchnąć. - Temperatura twojego ciała zdecydowanie przekracza normę - stwierdził. Reira uniosła głowę i spojrzała na niego ze zdumieniem. - Jest ci gorąco? - spytała. Frozena nieco zdziwił ten zaskoczony ton, więc odparł z wahaniem: - Tak. - A czy... Poczuł, że Reira kładzie swoje kopyta na jego brzuchu i w okolicach serca. - A jest ci gorąco tutaj? Tym razem to Frozen poczuł, że się rumieni. Odepchnął od siebie Reirę i wykrzyknął z oburzeniem: - Nie! Co ci przyszło do głowy? Odrzucił od siebie koc i wstał. Podszedł do jednego z okien. - Masz dwa koce. Teraz już ci nie będzie zimno - powiedział oschłym tonem. Nie miał czasu na coś takiego, jak swoje głupie serce. I brzuch, cokolwiek to miało znaczyć. Reira już się nie odzywała. Usłyszał, że na nowo okryła się kocem, a wkrótce jej oddech uspokoił się. Zasnęła. Frozen długo stał przy oknie i obserwował rozciągające się dookoła równiny. Pozwalał, by jego myśli ukoił szalejący wiatr, który rozwiewał mu grzywę i przynosił ulgę. Nie rozmyślał o niczym ważnym. Zamiast tego skupił się na wspomnieniu zapachu jej włosów i tego dziwnego uczucia, które wtedy poczuł. Z zamyślenia wyrwał go potężny ryk bestii, jeszcze oddalony. Wiedział, że jeśli będzie zaprzątał swoje myśli tak błahymi sprawami, być może już nigdy nie poczuje tego kwiecistego zapachu... Ten dziwny impuls skierował go do śpiącej klaczy. Położył się obok i z lekkim wahaniem objął ją, a potem przygarnął do siebie. Będzie ją chronił. Bez względu na wszystko. Jednak ta przygoda dopiero się rozpoczynała... [/justify]
-
Kompletnie pozbawione sensu ;p
-
Byłem przerażony. Próbowałem uspokoić swój oddech, to jednak przychodziło mi z trudem. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna, wdychając świeże powietrze. Zabrakło mi sił, żeby przy nim stać. Opadłem na podłogę, a potem skryłem twarz w kopytach. Nie mogłem zapomnieć głosu Camerona, mówiącego o Reirze, o Dave'ie... I tej czerwonej chusty z jej włosami... Obrazy ze snu nie opuszczały mnie, a ja nie mogłem nad sobą zapanować. Nadal byłem przerażony... chyba dlatego, że ten sen w każdej chwili mógł okazać się prawdą. Wstałem z podłogi i zrobiłem pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy - wyszedłem na korytarz i stanąłem przed pokojem Lyriel. Cicho uchyliłem drzwi i szepnąłem drżącym głosem: - Lyriel...?
-
Bo OC to postać, którą ty sama tworzysz, a nie wzorujesz się na już istniejących bohaterach. To zwykłe kopiowanie i totalny brak oryginalności.
-
Droga Shantee, serie czyta się chronologicznie... xd Nie wiem czy potrafiłaś cokolwiek zrozumieć nie czytając poprzednich części.