50 twarzy Grey'a.
W jednym z tematów (sposób na Cahan) wspomniałem żartobliwie o tym filmie. Postanowiłem sprawdzić co to w ogóle jest (opinie są skrajnie różne). Teraz już wiem. Jaki jest ten film? Najkrócej jak się da - Zanim zacznę biadolić - tak, wiem że to "babski" film, ale znam wiele fajnych romansideł. Ten gniot nie jest ani fajny, ani romantyczny.
Fabuła. Młoda studentka spotyka boskiego, bogatego miliardera. Łasi się do niego jak kotka w czasie rui. Niestety okazuje się że Grey lubi dominować i wydawać polecenia we wszystkich aspektach życia. Namawia ją na sado maso w zamian za luksusy (auto, pokój w hotelu itd). Czy spokojna, dobrze wychowana dziewczyna pójdzie na taki układ? Sprzeda się szurniętemu typowi? Oczywiście że tak.
Czy coś mi przypadło do gustu? Owszem, muzyka, kilka scen (lot śmigłowcem) i potencjał (który zmarnowano).
Cała reszta to dno. Romans pojawia się nagle, ot tak, niczym "bara bara" w pornolu. Po kiego czorta pokazywać jak się rozwija? Rozwijać to się może papier toaletowy, prawda? Na dobrą sprawę można poprzestawiać sceny i film na tym nie ucierpi. Gdyby przedłużono sceny łóżkowe wyszedłby z tego "fabularny pornol". Najbardziej rozbawiła mnie sama bohaterka. Dopiero pod koniec filmu połapała się, że Grey'a kręcą klapsy w tyłek. Co z tego, że widziała jego salę "porno-tortur". Mniejsza o to, że rozmawiała z nim na ten temat. Ba, spróbowała jak to jest. I nagle pada: "kręcą ciebie takie rzeczy, nie dotykaj mnie"! Odkrycie stulecia!
Wiecie co jest najgorsze? Że ten film miał cholernie duży potencjał. Grey miał wyjątkowo paskudną przeszłość, która wpłynęła na jego charakter. Sama bohaterka czuje na sobie co raz większy ciężar, presję. Wszystkie te prezenty sprawiają, że co raz trudniej jej odmówić. "Skoro kupił auto, to wypadałoby mu podziękować. Tak jak lubi". Widać, że jest nieszczęśliwa. Niestety wszystko to jest gdzieś w tle. Ktoś coś wspomniał, reszty się domyśl. Wielka szkoda. Mogło to uratować ten film, ale póki co:
Ocena: 1/10.