Skocz do zawartości

Cipher 618

Opiekun Działu
  • Zawartość

    5911
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    147

Wszystko napisane przez Cipher 618

  1. Do strategii, a raczej ekonomicznych dodałbym ANNO 2070. Jakoś nigdy nie przepadałem za tym gatunkiem, a ta wciągnęła mnie na długie godziny. "Czego oni znowu k#a chcą? Mnie tu na kopalnię nie stać, a im teatrów się zachciało..." Przy odrobinie szczęścia znajdziecie ją w Biedronce za 40zł. Polecam, bo wydanie zacne. Jeśli ktoś chce, może grać online, ale nic nie stoi na przeszkodzi, aby grać off-line (wolałbym to). Zasady: gracz ma 5 godzin na uzyskanie jak najlepszego wyniku. Jako dowód wystarczyłby screenshot "ogólnych statystyk". Jest tam wszystko: liczba budynków, liczba mieszkańców, ilość surowców...
  2. Dzięki Starałem się opisać to wszystko z przymrużeniem oka. Faktycznie zapomniałem o tej grzywie i ogonie. Powiedzmy że: Blue Feather: -grzywa - jak u Braeburna -ogon - jak u Soarina Warm Heart: -grzywa/ogon - jak u Flitter Tja... "genialny" mix xD
  3. Obrazek to dodatek do opisanego OCka, a nie odwrotnie Rzuć okiem na inne OCki - możesz potraktować je jako "wzór". Poza tym, nie opisuj historii typu: "gdy miała 2 lata zmarli jej rodzice. W wieku 5 lat obroniła kolegę przed smokiem..." Innymi słowy - zbyt potężne postaci o przesadnie smutnej historii są "fe".
  4. Gwiezdne Wojny VII: Przebudzenie Mocy (wydanie DVD z Polityki, takie same jak "sklepowe") Oceniałem już film. Dla mnie jest po prostu znakomity. Ok, reżyser "trochę" przesadził z inspirowaniem się "starą trylogią", ale mimo wszystko to powrót do tych dobrych GW. Humor wynika z sytuacji, a nie robienia z siebie pajaca. I nie, nie mam na myśli tylko Binksa. Dwa zwroty akcji są rewelacyjne, a pewna scena, którą oglądałem kilka razy aby wyłapać każde słowo zyskała w moich oczach (w kinie nie usłyszałem pewnych detali). Walka na miecze to moim zdaniem najlepszy pojedynek ze wszystkich dotychczasowych. Lucas i ekipa popisowo spierniczyła walki takie jak Anakin vs. Obi-Wan (skakanie po droidach, bujanie się na linach... litości ) czy Anakin vs. Dooku (ep2). Swoją drogą początki były świetne, ale później... tragedia. Tutaj było "normalnie" i bez żadnych "udziwnień" Wydanie DVD to niestety kpina. Zero dodatków, jedna płyta, pudełko jak z psu gęby wyjęte i dubbing, który woła o pomstę do nieba. Mniejsza o to, że Rey brzmi jakby miała 15 lat, a C-3PO nawdychał się helu. Głąby odpowiedzialne za dubbing nie przetłumaczyły kilku kluczowych scen. W kilku scenach ktoś mówił w stylu Yody. Swobodne tłumaczenia nie wszędzie wyszły na dobre. Ktoś, kto nie zna angielskiego straci wiele. Napisy są w porządku. W porównaniu do wydań epizodów 1-3 edycja DVD "Przebudzenia Mocy" wygląda jak "pirat" zrobiony na szybkiego. Blu-ray jest lepsze. Jest to co być powinno, ale na wersję 3D trzeba będzie poczekać. WTF? I pomyśleć, że za granicą w standardowej wersji Blu-ray dają: płytę 2D, płytę 3D i wersję cyfrową. W części filmów jest jeszcze DVD. Gwoli ścisłości, wersja "z gazety" jest taka sama jak "sklepowa". Jedyna różnica to nadruk: "płyta do sprzedaży wyłącznie z tygodnikiem Polityka". Gdy dowiedziałem się, że film wyda Galapagos, miałem co do tego złe przeczucia. Sprawdziły się...
  5. To samo na tablecie i PC
  6. Jestem na tym forum ponad trzy lata, a biorę się za kolejnego OCka Powód - ile ja mogę męczyć tego Shylitude'a? Przyda mu się zastępca w "fikach", tym bardziej, że "Shy" musi się męczyć z Lyrą w "Lyra i Ludź" (miałem 1.5 rozdziału drugiej części, którą gdzieś mi wcięło. Piszę od nowa, ale ta strata nie wiedzieć dlaczego wpływa na chęci ) Urodzony 103 lata p.p.m6 (przed powstaniem Mane6) Imię: Blue Feather Imię wywodzi się z zaskakująco niskiej wagi oraz koloru sierści. Tuż po urodzeniu lekarze byli w szoku. Owszem, pegazy są lżejsze, ale żeby aż tak? Kalibrowali wagę dwa razy (przy użyciu kilograma soli). Niemowlak zdrowy jak ryba, a lekki niczym wcześniak. ("zdrowy jak ryba, a lekki jak piórko" - słowa lekarza) Błękitna sierść zainspirowała ojca, który był uparty jak diabli. Matka dała imię nawiązujące do wagi. I tak oto wrócili z synem, który nie "odziedziczył" nazwiska. Na szczęście w Equestrii nie jest to obowiązek. "Wishes" pasowało by do imienia jak pięść do nosa. Rasa: Pegaz Rodzina: młodsza siostra (o niej za chwilę) - Metty Wishes. Nie, rodzice nie zmarli śmiercią tragiczną. Każdy ma matkę i ojca. Mniejsza o ich imiona Wiek: ludzki odpowiednik 29 Talent: początkowo lot, później nauczanie Uroczy znaczek: białe pióro Wygląd: błękitna sierść, biała grzywa, ciemno-niebieskie oczy Cechy charakteru: uparty jak osioł (odziedziczył to po ojcu), początkowo zbyt pewny siebie (z czasem uległo to zmianie), ego jak z Canterlot do Crystal Empire i z powrotem. Po pewnych wydarzeniach: nieśmiały, osamotniony (nie mylić z samotnością!) i zamknięty w sobie (patrz historia) samotnik. Na szczęście i to uległo zmianie. Nadal jest uparty (ale nie aż tak), empatyczny, troskliwy. Niestety ze względu na wydarzenia z przeszłości potrafi być wybuchowy Historia: Gdy miał 5 lat urodziła się jego siostra. Dla ojca było to spełnione marzenie - zawsze chciał mieć córkę. Rodzice byli przekonani, że będą musieli znosić zazdrosnego syna. Ku ich zdziwieniu było wręcz przeciwnie. BF mieszkał i uczył się w Cloudsdale. BF chciał latać, marzył o tym, ale nie podobały mu się radykalne metody stosowane przez nauczyciela. "Nie jestem bocianem, żeby wyrzucać mnie z gniazda. A jeśli rąbnę o glebę"? Niestety pewnego dnia nauczyciel miał serdecznie dość takiego podejścia i "zmotywował go" kopniakiem w tyłek (z zaskoczenia). Spadając w dół odruchowo otworzył skrzydła i zaczął szybować (gdzieś w tle słyszał "komplementy" i porównania do latawca). Z każdą sekundą podobało mu się to co raz bardziej. Nie minęło kilka minut, a postanowił zaryzykować i zmienić "ustawienia skrzydeł". Był w szoku do czego są zdolne pegazy. Nauczyciel z resztą też. BF poruszał się niczym piórko na wietrze... w trakcie tornada eF5, z tą różnicą, że potrafił kontrolować wszelkie manewry. I tak oto zyskał uroczy znaczek. W duchu dziękował siostrze, która była spełnieniem marzeń ojca. Odnosił dziwne wrażenie, że w niewytłumaczony sposób przyczyniła się do realizacji jego. Latał w każdej wolnej chwili, z pośmiewiska zamienił się w obiekt westchnień klaczy (i kilku ogierów). Wystartował w kilkunastu szkolnych mistrzostwach deklasując konkurencję. Po jej ukończeniu kontynuował karierę. Zawody, za zawodami. Trofea, medale... Pewnego dnia hobby zamieniło się w sposób na życie. Ba, odrzucił propozycję wstąpienia do Wonderbolts. Jego menadżer praktycznie kierował jego życiem. Dieta, ćwiczenia, wolny czas. Mimo to, uwielbiał takie życie - warto było. Robił to co kochał i "zbijał na tym kasiorę". Niestety nic nie trwa wiecznie. W trakcie przygotowań do kolejnych mistrzostw doznał kontuzji skrzydła. Nic poważnego - miesiąc, góra dwa i wyzdrowieje (ale mistrzostwa przepadną). "Zero latania, terapeuta i jeszcze raz zero latania - za rok olimpiada, musisz wrócić do formy" - twierdził menadżer. Pomimo kategorycznego zakazu wystartował w nic nie znaczących mistrzostwach. Upór odziedziczony po ojcu zrobił swoje. W pewnym momencie poczuł przeszywający skrzydło ból, a upadek z dość dużej wysokości dołożył swoje. Co prawda spadł do jeziora (kopytami w dół, niczym zawodowiec), woda zamortyzowała upadek, ale jakiekolwiek szanse na olimpiadę przepadły. "Więcej szczęścia niż rozumu" - usłyszał od matki. Wyzdrowiał, po długiej terapii wrócił do latania, ale nie takiego jak wcześniej. Nie miał szans w jakichkolwiek zawodach. Był o krok od złotego krążka, najbardziej prestiżowego wyróżnienia... Załamał się. Z pewnego siebie, upartego mistrza, zamienił się w osamotnionego, zamkniętego w sobie samotnika. Czuł na sobie spojrzenia (prawdziwe czy nie, nie dawały mu spokoju). Unikał kucyków, praktycznie nie wychodził z domu. Siostra przekonała go, aby poszedł do terapeuty. Ten zalecił mu wyjazd za miasto. Posłuchał go, ale zamiast dwóch, trzech tygodni opuścił rodzinne miasto na stałe. Zamieszkał w "raczkującym" wówczas Ponyville. Niewielu mieszkańców, spokój, zero spojrzeń. Za pieniądze (których mu nie brakowało) kupił dom i zamieszkał tam na stałe. Pewnego dnia w małej knajpce spotkał lokalną nauczycielkę. Ta wiedziała kim jest smutny kucyk siedzący przy ostatnim stoliku. Postanowiła z nim porozmawiać. Nie potrafił odmówić, maniery mu na to nie pozwalały. Bełkot i odpowiedzi sprowadzające się do "tak/nie/nie wiem..." szybko zmieniły się w normalną rozmowę. Z każdym kolejnym zdaniem konwersacja z klaczą "kleiła się" co raz bardziej. Pod względem wyglądu byli przeciwieństwem. Warm Heart, bo tak się nazywała, miała białą sierść, błękitną grzywę i tak jak on, była pegazem. Widząc jego zdziwienie wyjaśniła, że jest zdrowa, nie ma problemów ze skrzydłami. Po prostu, jej zdaniem rasa nie ma znaczenia, nie decyduje o przeznaczeniu czy talencie. Jej znaczkiem było pióro do pisania. BF sam się sobie dziwił, że zgodził się na pewną propozycję - przyjść do szkoły i spędzić z uczniami jedną lekcję, jako gość honorowy. Do dziś nie wie, dlaczego powiedział "tak". Uroda klaczy? Możliwość odskoczni od monotonnego życia? Spokój jaki panował w Ponyville miał swoją "cenę". Nic tam się nie działo. Każdy dzień wyglądał tak samo. Największe zaskoczenie czekało go jednak w szkole. Czuł ogromną satysfakcję z przebywania z uczniami. Sam już nie wiedział co ma być jego talentem: lot czy przekazywanie wiedzy. A nauczycielka? Od słowa do słowa... Wiadomo. Dziś jest szczęśliwym ojcem, który przyjął pracę nauczyciela WFu. Radzi sobie znakomicie. Potrafi zadbać nie tylko o sprawność fizyczną uczniów, ale jako autorytet zainspirować. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy. Po raz kolejny w duchu dziękował siostrze. Rysunku brak - nie chcę wypalić wam oczu tworem z Pony Kreatury Poza tym łatwo go sobie wyobrazić. Nie wygląda jak pracownik fabryki farby, w której eksplodowało 1000 puszek - każda inny kolor Marzenia - brak. Twierdzi, że ma wszystko to, czego potrzeba do szczęścia. Mimo to, siedząc na trybunach w trakcie zawodów wzdycha głęboko: "a mogłem tam być...". W takich chwilach wie, że może liczyć na rodzinę: "brakuje ci tego, prawda?" Uff... to się rozpisałem...
  7. Nie lubię wyścigów czy FPSów na tablecie. Sterowanie dotykowe nigdy nie zastąpi "fizycznych" przycisków. Co do Asphaltu - posiadacze Win 8.1/10 mogą pograć na PC Na padzie od X360 przebija NFSa. Serio. Ubaw po pachy. Trzeba tylko wyłączyć wszelkie ułatwienia (automatyczny gaz). Mam też jakiegoś FPSa - całkiem niezły. Na tablecie - "panie, daj pan spokój". Swoją drogą chętnie zagrałbym w taką Syberię... Przygodówki to idealny gatunek na tablety.
  8. Cipher 618

    [Archiwa Forum] Slither

    Dajcie nick "My Little Pony". Na bank znajdziecie "przyjaciół". Sprawdziłem. Co drugi chciał mnie "okrążyć" tak, żebym w niego uderzył. Raz spotkałem "Rainbow Dash" xD
  9. Slither to bardzo prosta gra przeglądarkowa. Znajdziecie ją tutaj: Slither.io Zasady są proste: 1. Zjadaj "kulki" 2. Nie uderz w innego gracza (uderzenie w kogoś = śmierć) 3. Postaraj się, żeby ktoś uderzył w ciebie i zjedz to, co po nim zostało
  10. Oj, sporo tego. Dzięki Amazon Underground mam kilka darmowych (normalnie płatnych) perełek: - Monument Valley - gra logiczna, która wykorzystuje tzw. figury niemożliwe. Mindfuck gwarantowany. - kilka gier Artifex Mundi (hidden object) - Frozen Free Fall - wariacja "połącz 3 lub więcej" - Inside Out - patrz wyżej - kilka "uciekanek" - gry logiczne w których trzeba otworzyć drzwi - Mahjong - must have - Jigsaw Puzzle - miodzio. Chcecie puzzle z MLP? Wystarczy wrzucić plik jpg na kartę pamięci. Dzięki aparatowi można układać zrobione zdjęcie, Sami ustalamy liczbę elementów: od 4 do 1000 - Akinator - pomyśl o jakiejś osobie/postaci fikcyjnej i odpowiadaj na pytania. Żeby wygrać należy dać mu zgadnąć za pierwszym razem (głupota), ale osobiście wolę dobierać takie zagadki, żeby się trochę pomęczył. Pokonanie go nie jest takie proste. Ze sklepu Google Play: - Żulionerzy - polecam xD - My Angela / My talking Angela - była sobie kiedyś gierka, w której mogliśmy "rozmawiać" z kotką wpisując różne teksty. Im głupsze tym śmieszniej. Niestety autorzy wywalili funkcję "smsów" i pozostawili gadanie. Ku mojemu zdziwieniu pobrałem zupełnie inną grę. Coś w rodzaju "tamagochi", czyli posiadanie kota, którego trzeba karmić, myć i takie tam. Róż bije po oczach, ale minigierki są świetne. To właśnie one trzymają mnie przy tej grze. Oczywiście są tam opcjonalne zakupy, ale nie takie jak w MLP Gameloftu. Można kupić, ale nie koniecznie trzeba. Polecam
  11. Hotel Transylvania To się uśmiałem. Ta animacja jest po prostu genialna. Fabuła całkiem niezła - Dracula chce zorganizować przyjęcie urodzinowe dla swojej 118 córki. Zaproszono całą masę potworów. Nikt nie spodziewał się, że do hotelu trafi zbłąkany turysta - człowiek. Część tekstów jest genialna, a nawiązanie do Zmierzchu rewelacyjne. - A to z kołkiem to też prawda? - A znasz kogoś, kto by to przeżył? Pogrzebany Spodziewałem się czegoś pokroju (świetnych) 127 godzin. Niestety, ale rozczarowałem się. Pewien mężczyzna odzyskuje przytomność w drewnianej skrzyni zakopanej pod ziemią gdzieś w Iraku. Ma przy sobie: długopis, telefon, zapalniczkę i scyzoryk. W pewnym momencie komórka dzwoni, rozmówca żąda okupu. Rozpoczyna się walka o życie. Film miał potencjał, ale autorom nie udało się stworzyć odpowiedniej atmosfery, pokazać desperacji głównego bohatera. Nie czuć tego. A szkoda. Można obejrzeć, ale nie koniecznie trzeba. Karbala To pierwszy polski film o takim rozmachu. Ba, udany. Irak, rok 2004. Polacy na spółkę z Bułgarami mają bronić ratusza przed Al-Kaidą. Film można było obejrzeć za darmo w serwisie VOD TVP. Słowo klucz - można było. Został zdjęty, co w ogóle mnie nie dziwi. W przeciwieństwie do innych "hitów", nie robi z Polaków super żołnierzy, mega patriotów, a przede wszystkim katolików. Co więcej ukazuje amerykańskich "przyjacieli" nieco inaczej niż media. "Spójrz jakim g#nem przyjechali" (cytat). Polacy odwalili brudną robotę, a "jankesi" zebrali pochwały. Ogromnym plusem jest pokazanie, że nasi bali się o swoje cztery litery, nikt nie kozaczył (z jednym wyjątkiem). Chłopaki nie walczyli o jakiś ratusz, a własne życie. Ok. Kilka scen było przesadzonych, a zakończenie mogło być lepsze, ale ogólnie jest bardzo dobrze. Zabrakło mi też ostrych wymian ognia. Było ich zbyt mało, ale pieniądze na drzewach nie rosną. W USA państwo dofinansowuje filmy ukazujące żołnierzy w pozytywnym świetle. My mieliśmy dużo niższy budżet co widać. Mimo to, polecam. Swoją drogą widać jak ekipa z Wiejskiej podchodzi do niewygodnej prawdy.
  12. Wiem. Jest też ta strona. Aktualna i dobrze zrobiona. Gdy zbierałem BB sam jej używałem. Chociaż aplikacja jest wygodniejsza. Nie trzeba spisywać na kartkę
  13. Wybacz. Nie zrozumiałem Niestety, ale jeśli chcesz mieć ze wszystkich fal, to musisz szukać na Allegro i innych. Problem w tym, że swoje kosztują, mimo że większość to "klony" (np. Fluttershy - dopiero w ósmej/dziewiątej fali przestała być klonem Rainbow).
  14. Od 18.04 w Biedronkach książki (dla dzieci) z serii MLP oraz EG. Lista wszystkich tytułów - link
  15. 1. Jeśli chcesz coś kolekcjonować i nie żałować kasy (tanie nie są) - tak Jeśli nie chcesz armii klonów - odpuść sobie 2. Jeśli potrafisz, masz czas, cierpliwość i odpowiednie materiały... Czemu nie 3. Sporo: Smyk, Rossman i kilka innych - forumowicze pomogą 4. Jeśli chcesz mieć atak klonów - tak Jeśli chcesz mieć unikatowe postaci - nie
  16. Wszystkiego naj naj naj najlepszego :giggle:

    1. 1stChoice

      1stChoice

      Wszedłem, żeby również złożyć życzenia a tutaj nagle mi się przypomniało, że użytkowniczka już nie wchodzi od tamtego roku :< Smutek.

  17. Cipher 618

    Odcinek 5: Gauntlet of Fire

    W końcu jakiś powiew świeżości. Co prawda przewidywalny, ale nie powinno to nikogo dziwić Zaleciało trochę Władcą Pierścieni, gdzie pewna pani założyła zbroję i ruszyła do boju. Jeden z większych plusów to fakt, że Spike z "koszyko-trzymacza" zamienił się w kogoś, kto potrafi walczyć o swoje. Ba, przez chwilę był lordem. Tylko ta Rarity... jak zwykle robi ze Spike'a "dobrego mudżyna". Swoją drogą, czy w kilku scenach z tonu jej głosu nie dało się wyczuć zazdrości? Coś mi mówi, że smoki wrócą np. w finale, a po stronie kucy stanie Amber. Nie robili by takich zwiastunów dla jednego odcinka. I jeszcze jedno:
  18. Fragment mojego opowiadania... A maturę oblałem. Nie znam aż tak dobrze fandomu.
  19. Tak się zastanawiam... jeśli admini będą jednak szukać nowego "moda"... wysyłać podanie, czy nie. Oto jest pytanie :hBB25:

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [7 więcej]
    2. WhiteHood
    3. Eter

      Eter

      Widocznie ja jestem bardzo ograniczony bo nie widzę różnicy.

    4. Świeży rekrut

      Świeży rekrut

      Ja przepraszam, że zmienię temat, ale muszę zadać wielce nurtujące mnie pytanie.
      Otóż, czy szanowny użytkownik ma zamiar dokończyć fika o Podmieńcu zakochanym w Fluttershy?

      GDYŻ CZEKAM I KREW MNIE ZALEWA!

  20. Spoglądam na temat - MoJa GłOwA... Pisz normalnie, na tym forum nikt nie lubi tAkIeGo PiSmA. To NiE cHaT dLa DzIeCi A rysunek ładny.
  21. Cipher 618

    Pomocy

    Jeśli chcesz mieć raka płuc, do pieca plastikowe butelki wrzuć! Jeżdżąc autem do osiedlowego spożywczaka, aż się prosisz o płuc raka.
  22. Sekcja wyścigi - proponuję "Trackmania Nations Forever". Z kilku powodów: 1. Jest w 100% darmowa 2. Jest w 100% fair play 3. Pozwala na stawianie własnych serwerów i zabezpieczanie ich hasłem 4. Ma niskie wymagania sprzętowe 5. "Easy to learn, hard to master". Strategia- proponuję Worms Armageddon / World Party Strzelanka - TF2 (można ją "zkucykować" ) Dodałbym też "muzyczne", a mianowicie Audiosurf - gra na fandomowych utworach. Jako dowód, screenshot zdobytego czasu
  23. Ja mam Worda 2007 i je liczy. A przypisy się liczą. Jedynie autor, tagi i tytuł nie są brane pod uwagę (o ile mnie pamięć nie myli). Mimo to, zawsze staram się wyrobić włącznie ze wszystkim (tagi, autor itp. ) To raptem kilka wyrazów. W moim przypadku (chyba) 9 wyrazów nie pozwoliłoby na dodanie czegoś konkretnego
  24. Cipher 618

    Zapytaj Lyrę lub/i Bon Bon v2

    Ja byłam grzeczna, miałam dobre oceny i wielu przyjaciół Bon Bon, przyjaciół od spisywania zadań domowych. Wiem coś o tym Racja. Sama to robiłaś. Oj tam, oj tam...
  25. Człowiek Widmo To żadna nowość. Film ma swoje lata, ale mimo to, efekty nadal robiły wrażenie. Fabuła jest prosta. Grupa naukowców pracuje nad substancją dzięki której, człowiek mógłby stać się niewidzialny. Dla wojska w sam raz. Po udanych testach na zwierzętach, "ojciec dyrektor" postanowił sprawdzić to na sobie. Niestety, o ile cofnięcie procesu działało na małpie, to w jego przypadku nie :/ Trochę się chłopina zdenerwował. Początkowo wszystko szło pięknie, z jako takim sensem (jak na film tego typu), ale w pewnym momencie... Ech. Wykrycie "ducha" było dość trudne, ale od czego są gogle termowizyjne? Przez jakiś czas działały, aż tu nagle pada tekst: "gogle nie działają w temperaturze ludzkiego ciała". Zepsuły się czy jak? Gdy jeszcze działały bohaterowie w trakcie "polowania" zamiast je założyć trzymali je w rękach W tego typu produkcjach trzeba przymknąć oko na wiele rzeczy, ale są jakieś granice. Ogólnie jest całkiem nieźle, ale te idiotyczne pomysły psują film. Ocena: 5/10
×
×
  • Utwórz nowe...