Gwiezdne Wojny to zły przykład.
Lucas miał OGROMNE problemy, ze znalezieniem wytwórni, która sfinansuje jego film. W tamtych czasach, modni byli wredni bohaterowie, istni "ze złej matki syny". A tu przychodzi gość i ma scenariusz z bohaterem, który jest bez skazy. Na szczęście, znalazł się ktoś, kto zauważył potencjał nie tyle filmu, co reżysera. Finanse przeznaczone na film, były minimalne (Gwiazda Śmierci strzelała do planety z kartonu xD ). Gwiezdne Wojny były spisane na straty do tego stopnia, że warunkiem powstania filmu było: wytwórnia bierze kasę za film, Lucas za gadżety. Film nie wypali = nie kupią zabawek = Lucas zarobi centy.
Po ogromnym sukcesie GW, kontynuacja była pewniakiem. Każdy czekał na Gwiezdne Wojny 2. Aż tu nagle... "GW Ep 5: Imperium Kontratakuje", a "jedynka" zamieniła się w czwórkę ("Nowa Nadzieja") WTF? Po "Powrocie Jedi" każdy zadawał sobie pytanie - "ok, ale co z 1-3?" Lucas miał wobec nich plany. Jego odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: "Chcę pokazać prawdziwych rycerzy Jedi oraz prawdziwe walki na miecze świetlne. Póki co mieliśmy "pół człowieka-pół robota", staruszka z mieczem i małolata". Musimy poczekać na nowsze komputery. Właśnie dlatego Ep1-3 pojawiły się po Ep4-6.
PS. Lucas to dobry troll. Gdy padła zapowiedź szóstej części o tytule: "Zemsta Jedi", "fani" kupili podróbki z takim właśnie logo. Aż tu nagle zdziwienie... nie "Zemsta", a "Powrót". Prawdziwy fan, wiedział że Jedi nie mszczą się xD
Edit. Co do Ravenholm - ja zawsze używam broni palnej w ostateczności. Używam GG (piła... rewelacja), pułapek, łomu. Robię wyjątek dla tych przeklętych "grubasów", oblepionych czarnymi "headcrabami". Walę do takiego z czego popadnie.