Skocz do zawartości

Zodiak

Brony
  • Zawartość

    645
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Zodiak wygrał w ostatnim dniu 20 Styczeń 2021

Zodiak ma najbardziej lubianą zawartość!

11 obserwujących

Informacje profilowe

  • Płeć
    Gołąb

Ostatnio na profilu byli

6025 wyświetleń profilu

Zodiak's Achievements

Koń

Koń (6/17)

426

Reputacja

  1. Miałem przyjemność pomagać Cahan przy tym rozdziale. I och, co to była za przyjemność. Zacznijmy od tego, że ten rozdział to istna kula śniegowa jeżeli chodzi o napięcie i klimat. Strona po stronie klimat robi się coraz cięższy i mroczniejszy, a także niepokojący. Sam opis miasta nietkniętego przez ząb czasu, wspaniałego i zapierającego dech w piersiach mocno kontrastuje z koszmarem jaki czai się w środku. Co bardzo mi się podoba, nieumarli mieszkańcy to nie zwyczajne potwory, które w innej historii mogłyby pewnie posłużyć jedynie za mięso armatnie. Ot, zwykłych przeciwników w scenie akcji. Tutaj są ponurą i przerażającą siłą, z którą nie da się tak łatwo walczyć. Nasi bohaterowi żyją tylko dlatego, że miasto skrywa jakąś mroczną tajemnicę. Mieszkańcy snują się jak duchy i faktycznie stanowią świadectwo jakiejś zapomnianej tragedii. Cahan świetnie buduje atmosferę grozy. Nie ma scen walki, a jedynie powolna eksploracja z setkami nieumarłych potworów dyszących Night Shadow i pozostałym Łowcom w kark. Ciągle wiszące w powietrzu zagrożenie. Niepewność. Jeżeli chodzi o wizje i koszmary, to czułem się zupełnie jak Night Shadow. Zagubiony i zaniepokojony. Jest krwawo i mrocznie, co tylko pomaga w budowaniu klimatu zagubienia i zaszczucia. Do tego dochodzą bardziej... abstrakcyjne przeżycia młodej księżniczki. One wprowadzają grozę w stylu Lovecrafta, czyli strach przed czymś nieznanym i niezrozumiałym. Jasne jest, że to co czai się w trzewiach Alicorngard, jest czymś naprawdę złym. W tym przekonaniu utwierdza spotkanie Night z uwięzioną duszą dawno zmarłego alicorna. To diametralnie podnosi stawkę, bo nagle okazuje się, że coś (w stronę czego podróżnicy zmierzają) ma władzę nad duszami. I to jest przerażające na swój własny sposób. No i wielka finałowa walka. Potężna scena akcji, poprzedzona wprowadzeniem jednego z lepszych złoczyńców w fanfikach. O nieumarłym królu powiem tyle: jestem przekonany, że jego uwolnienie byłoby dla świata przedstawionego najczarniejszym scenariuszem. Stwarza tak duże zagrożenie. Sama walka z nim jest dynamiczna i przepełniona akcją. Do tego stopnia, że sam się w niej trochę pogubiłem xd Rozdział ma ponad 60 stron, ale czyta się go bardzo szybko dzięki świetnemu budowaniu napięcia. Zwyczajnie człowiek chce zobaczyć co będzie dalej. Podsumowując: kawał mrocznego i soczystego rozdziału, bogatego w gęsty klimat. Wincy!
  2. Tak po prostu. Rozdział Czwarty "O zmroku zapadającym nad Equestrią"
  3. Fajnie się czyta tak zróżnicowane opinie. Daje to pole do dyskusji, a nie ma nic lepszego! Widzę, że postać głównego bohatera jest dosyć... kontrowersyjna. Nie jest to dla mnie wielkim zaskoczeniem, spodziewałem się dokładnie takich reakcji. Kwestia czy paladyn powinien się wtrącać w spór Rubina z Monetą, czy kontynuować swoją misję jest dla mnie dosyć prosta, co nie znaczy, że każdy musi moje zdanie podzielać. Dolar i Verlax uważają, że gdyby Valiant skupił się na swoim zadaniu, całej rzezi dałoby się uniknąć. Tylko... o jakim zadaniu mowa? O tym, o którym mówił sam paladyn, czy o tym, co mówiła CZARNOKSIĘŻNICA (Tak ta postać jest określana i kropka. Tupie nóżką!) ? Ogier wyjaśnił wszem i wobec, że jego paladyńskim zadaniem jest czynienie dobra. Klacz z drugiej strony twierdziła, że ściga ją. Z tekstu oczywiści wynika, że mają wspólną przeszłość, a sam paladyn jej nie zaprzeczył... Tylko czy to pozwala jednoznacznie stwierdzić, że Dark Faith jest jego głównym i nadrzędnym celem? Czy po prostu ona chciała zmanipulować przebywającymi w karczmie i zwrócić ich przeciw Valiantowi? Możliwe też, że faktycznie podąża za nią, ale z osobistych pobudek. Cahan stwierdziła, że misja paladyńska ma tu priorytet i osobiście się z nią zgadzam. Valiant żyje według zasad Clarum Caelum i gdyby pozostał obojętny na próbę morderstwa... nie byłby zbyt dobrym paladynem, czyż nie? Poza tym, dlaczego ktoś poza Rubinem miałby odczuwać wrogość do Valianta? Co do istot przebywających w karczmie i winy samej Dark Faith... Co by było gdyby nie ona na zawsze pozostanie już tajemnicą. Wykorzystała ich, winnych czy niewinnych. Doskonale zdawała sobie sprawę z panujących nastrojów (przecież wiedziała o nich dużo więcej niż powinna). Koniec końców jednak, większość z tych istot sama wybrała swój los. Wydaje mi się też, że gdyby Valiant się nie wtrącił, zrobiłaby to Dark Faith i tak samo próbowała zwrócić bywalców przeciwko niemu. Zależało jej dokładnie na tym, o czym pisał Dolar: żeby Valiant miał jak największe wyrzuty sumienia. Dlaczego? To już jest temat na inną opowieść. Odniosę się jeszcze do tego. Cóż... to karczma fantasy, miejsca było tam w sam raz xd Rubin do walki w ciasnych miejscach ma swoje szpony i dziób, więc akurat on był wyposażony na każdą okazję. A Valiant? Cóż, nosi jedynie swój miecz. Nie miał za bardzo czym innym walczyć. Nie miał żadnego wyboru w tej kwestii. Bardzo dziękuję za opinie @Cahan i @Dolar84! Ciesze się niezmiernie, że tekst Wam się podobał i że każde z was odbiera go inaczej. Pokazuje mi to, że udało mi się stworzyć coś na tyle płynnego i niejednoznacznego, że można się przy tym dobrze bawić i interpretować w różny sposób. Super, że postacie nie są Wam obojętne, bo dla nie ma nic gorszego niż napisać coś, co nie wywołuje w czytelniku żadnych emocji.
  4. Koniec czekania! Bardzo mnie ucieszyła tak frekwencja jak i ilość prac konkursowych. Jakość fanfików jest bardzo wysoka, nikt nie przekroczył limitu, ani deadline'u... Miodzio! A zatem, nie przedłużając... I miejsce zajmuje Ghatorr II miejsce zajmuje Rarity III miejsce zajmuje Malvagio Serdeczne gratulacje dla zwycięzcy, jak i wszystkich uczestników! Standardowo, udostępniamy Wam oceny i recenzje poszczególnych prac. Moje znajdziecie tutaj, zaś Dolara tutaj. Niezmiernie miło mi było znów sędziować w Gradobiciu, i choć niektóre fanfiki zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu od innych, to czytanie wszystkich było sporą frajdą. Moim faworytem został "Kevin sam w ulu" Ghatorra. Ale muszę też pochwalić Rarity za piękne opowiadania rozwijające Kruchość Obsydianu, a także Zerrome'a za "Nadejdzie wiosna". Dolar natomiast chciałby Wam przekazać, że: "Gościnne w poście Zodiaka dokonuję tradycyjnego dolarowego subiektywnego wymienienia najlepszych opowiadania tej edycji. Bo wiecie - czytanie praktycznie każdego opowiadania konkursowego to większa lub mniejsza przyjemność, ale lektura tych dwóch to prawdziwy przywilej. Są to wspaniałe "Serce Ciemności" autorstwa Ghatorra i absolutnie najlepsze, powalające i wręcz perfekcyjne "Nic nie mogliśmy zrobić" autorstwa Rarity." Razem z Dolarem bardzo dziękujemy wszystkim za udział i zapraszamy do kolejnych edycji, które odbędą się... w przyszłości.
  5. Bardzo dziękuję za tak obszerny komentarz i niezmiernie cieszę się, że Ci się podobało! Paladyn jest fanfikiem napisanym w nagłym przypływie weny i nie zastanawiałem się zbytnio nad jego detaliczną konstrukcją. Wszystko przychodziło w miarę pisania, żeby stworzyć krótką, ale intensywną historię i dać jej odpowiednie tło. Dlatego nie mam żadnego dłuższego wyjaśnienia, dlaczego Equestria jest tutaj, jaka jest. Chciałem trochę się tu odnieść do różnicy pomiędzy tym, co znamy z serialu, a przemocą i brutalnością obecną w fanfiku. Dosyć często opowiadania, które w jakiś sposób wykorzystują kanoniczną Equestrię, a zawierają trochę intensywniejszą przemoc, nie wyjaśniają skąd ta nagła zmiana. I tu wyjaśniam: Equestria w uniwersum Paladyna jest bardzo podobna do tej serialowej, z tą różnica, że świat dookoła jest o wiele mroczniejszy i brutalniejszy. Dlatego kraina potrzebuje silnej obrony, którą stanowią księżniczki, magowie i elitarne rycerstwo. Jest stosunkowo mała, więc nie ma dużej populacji. O tym, zresztą, wspomina sam Valiant. Tak więc jest to takie małe, bajkowe królestwo, które jednak musi się jakoś dostosować do otaczającego świata. Stąd to dosyć brutalne, jak na takie miejsce, prawo. Dalej odniosę się do fabuły, a więc spoilerów: Opowiadanie nie miało być wstępem do niczego, bo nie chcę zaczynaj żadnego dużego projektu, dopóki nie skończę Wiedźmy. Nie wykluczam, że coś z tego uniwersum się pojawi. Ba, jestem tego wręcz pewny. Nie wiem tylko kiedy i nie wiem co. Może kontynuacja tej przygody, może coś zupełnie innego i z innej perspektywy. Czas pokażę. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za komentarz! Pozdrawiam Słowo i Poezja
  6. Dawno, dawno temu, w odległej krainie stała przydrożna karczma, gdzie zawsze pełno było wszelakich stworzeń. Aż do tej nocy, o której do dziś krążą przerażające legendy. Kiedy w drzwiach stanął on... Paladyn
  7. Aktualizacja mojej opinii o fanfiku po lekturze rozdziałów V - VII. Nie jest dobrze. Co prawda nie jest też źle. Można powiedzieć, że jest średnio. Czytałem mój poprzedni komentarz pełen optymizmu i uznania dla kreacji świata i postaci Obsydian, i to się w zasadzie nie zmieniło. To nadal jest świetnie napisana bohaterka, która nie jest czytelnikowi obojętna. Świetny jest kontrast pomiędzy nią, a otaczającymi ją kucykami. Z jednej strony żelazna dyscyplina i bardzo pragmatyczne myślenie wprowadza wytchnienie od wszechobecnej cukierkowości. Ale też nie zgodzę się z osobami, które twierdzą, że sposób w jaki Sombra ukształtował Obsydian jest nienaganny, a wszystko co próbują zrobić Equestrianie to pranie mózgu i indoktrynacja. Jak tak teraz o tym myślę to współczuję Obsydian. W kopytach swojego ojca była raczej narzędziem, kształtowanym żeby wykonać jakiś konkretne, przewidziane przez Sombrę zadanie. Ona nie ma żadnej własnej woli poza wykonywaniem rozkazów króla-czarnoksiężnika, nie ma poczucia własnej wartości, bo tak ją nauczono. Z drugiej strony, Twilight też jest bardzo apodyktyczna w tym, jak według niej powinna myśleć Obsydian. Też narzuca jej swój "jedyny słuszny światopogląd", a przy tym jest wybitnie nieżyciowa, co irytuje. I nie ma się ochoty kibicować ani jej, ani nikomu z tej cukierkowej ferajny, ale też nie bardzo chcę, żeby Obsydian trzymała się swojej psiej lojalności do Sombry. Osobiście najbardziej podobałoby mi się, gdyby poszła własną ścieżką. No, ale zobaczymy co przyniesie czas. Ale tu pojawia się też obawa, bo w rozdziałach V i VI... nic się nie dzieje. To znaczy, jest iluzja akcji, bo przecież są potwory, wybuchy i pościg w lesie, ale one... nic nie wnoszą. Nie czyta się tego z zapartym tchem, ani z fascynacją. Najgorsze jest to, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć nic istotnego, co by mi się rzuciło w oczy podczas czytania. Takie przejście z punktu A do B i z powrotem. A to co rzuciło mi się w oczy w rozdziale VII była ABSOLUTNIE ZBĘDNA SCENA Z AMBROSIĄ. Poza tym, fanfik faktycznie popycha tu nieco fabułę do przodu (ale tylko trochę) ponieważ Obsydian dokonuje pewnych obserwacji i postanowień. Ale to wciąż za mało. Poznaliśmy parę nowych postaci, Obsydian sobie pobiegała, ale poza tym fabuła stoi tam, gdzie stała pod koniec rozdziału IV. I fakt, jest parę scen w Kryształowym Imperium, które wzbudzają ciekawość, ale zalewają je sceny typu Ambrosia ucząca się kosić i komunikująca swój chłopsko-wiejski fetysz. Brzmi to wszystko dość negatywnie, ale czekam na kolejne rozdziały, bo: A) chcę się dowiedzieć, co koniec końców stanie się z Obsydian B) wierzę w Ghatorra i to, że w końcu rozkręci akcję Pozdrawiam Słowo i Poezja
  8. Witamy ponownie. Po ponad 3 latach przerwy wracamy do Gradobicia i to w wielkim stylu. Tym razem limit słów wynosi aż 5000, a czasu na pisanie jest do końca roku. 1. Limit słów (na jedno opowiadanie) - 5000 2. Termin oddawania prac - 23:59:59 31.12.2020 3. Opowiadania muszą być w klimacie MLP 4. Formatem obowiązującym jest wysyłanie linków do google docs w którym będą prace. 1 link = 1 fanfik. Jednocześnie przypominamy o wyłączeniu opcji komentowania/edycji do czasu zakończenia oceny prac. 5. Wszystkie prace proszę umieszczać w jednym poście edytując go w miarę potrzeby. 6. Tagi - dowolne zarówno w liczbie jak i rodzaju (oprócz gore/clop). Tagów obowiązkowych nie trzeba umieszczać w pracach konkursowych (wymagane są dopiero przy publikacji w dziale). 7. Prace które przekroczą dozwolony limit, będą zawierać elementy gore/clop, zostaną oddane po terminie lub zostaną poddane korekcie przez osoby trzecie podlegają natychmiastowej i nieodwołalnej dyskwalifikacji. 8. Minimalna ilość prac kwalifikująca do oceny - cztery opowiadania. 9. Uczestnicy przystępując do konkursu w całości akceptują powyższe postanowienia. Tematy: 1. Upadek rodu Apple 2. Po drugiej stronie 3. Koszmar w Ponyville 4. Cztery Róże dla Rarity 5. Equestriański poślizg w czasie 6. Maska Czerwonej Klaczy 7. Szczenięca miłość 8. Gryf to gryf. Po co drążyć temat? 9. Zew Alicorna 10. Bez nadziei Jury: Zodiak, Dolar84 Minimalna ilość opowiadań to cztery, ale naturalnie każdy może napisać ich więcej. Pozdrawiam Słowo i Poezja
  9. Moje gratulacje i podziękowania dla wszystkich, którzy wzięli udział! Oto moje recenzje: https://docs.google.com/document/d/1O5f-B_lkf20Gub4GwfHaKYbK5UNu0Jd8kPnkF6uLeho/edit
  10. Pierwotnie rozdział 3 miał mieć premierę w przyszłym roku, ale usunąłem ten czas. This is the power of King Crimson. Rozdział Trzeci "O przeszłości i jej wpływie na teraźniejszość"
  11. Myślę, że tyle czekania Wam wystarczy. Rozdział II O zagładzie domu Goldenwoodów
  12. O tak zwanej Obsydiance dużo słyszałem na Klubie Konesera Polskiego Fanfika. Głównie z rozmów szanownego autora z Cahan i Rarity. W końcu przyszedł czas, żebym nadrobił tan, jak się okazuje, świetny fanfik. Pierwszym aspektem jaki od razu rzuca się w oczy jest zamiłowanie autora do światotworzenia. Na samym początku prologu czytelnik dowiaduje się jaka jest obecna sytuacja Kryształowego Imperium oraz jakie są jego losy od czasów serialu. Sporo uwagi poświęcone jest rozwojowi technologicznemu, dostosowaniu się kryształowych kucyków do nowego świata, a także o relacjach łączących je z mieszkańcami Equestrii. Widać, że jest to dla Ghatorra ważne w równym stopniu co fabuła i postacie. Ale on na tym nie poprzestaje. Wykorzystuje też cały wachlarz stworzeń, jakie na przestrzeni lat pojawiały się w G4, czy to w serialu czy komiksach i robi to starannie, z sercem. Nie opiera się na zwyczajnych stereotypach i jednowymiarowej charakteryzacji. Poza podanymi wprost informacjami czytelnik może znaleźć masę małych smaczków i detali. małe wzmianki o Imperium gryfów, rodziny i potomkowie bohaterów serialu, co u diabła stało się z Tempest itd. To w zasadzie osobna kwestia, o której wypada wspomnieć. Ghatorr poszedł tu o krok dalej i nie opowiada po prostu historii o bohaterach znanych z serialu czy zwykłych ockach. Na przestrzeni trzydziestu lat część ze znanych nam postaci doczekała się potomstwa lub skrzydeł (lub obu tych rzeczy) i jest to przedstawione naturalnie. Dzieciaki pojawiają się, ale jest im poświęcone tyle uwagi ile trzeba, czytelnik nie jest zalewany szczegółową historią każdej postaci, wiele pozostaje do interpretacji i to jest fajne. Jak chociażby to, że Applejack ma córkę z nikim innym a Bluebloodem. To jest wybitnie nietypowa para i nie wątpię, że w przyszłości dowiemy się o jej historii coś więcej. Ale na razie wiemy tyle, ile akurat potrzebujemy. Dobre dawkowanie informacji jest jednym z ogromnych plusów Kruchości Obsydianiu. Wystarczy, żeby lektura była satysfakcjonująca i pozostawiała ochotę na więcej. Podobnie jest z fabułą i główną bohaterką. Obsidian jest postacią napisaną z głową i dobrze oddaną. Przede wszystkim jej zachowanie jest konsekwentne i logiczne. Jest chłodna, zamknięta i surowa, ale jednocześnie jasnym jest, że to nie jej własny style życia, tylko narzucony przez jej ojca. Tym widoczniejsze jest to, kiedy klacz przypomina sobie jego słowa, mające pomóc jej w odnalezieniu się. Z tym kontrastuje jej własna ciekawość i chęć poznawania. I cały wątek jej adaptowania się do nowej rzeczywistości oraz Twilight za wszelką cenę starającej się wyciągnąć Obsidian spod niszczycielskiego wpływu Sombry jest fascynujący. Jako czytelnik chcę wiedzieć czy im się uda, w jaki sposób i jak Obsidian poradzi sobie z taką zmianą. Moich negatywów nie będzie za dużo. Jednym będzie wymienienie kilku braków w formie. Aczkolwiek nie uważam, żeby powtórzenia były tak straszną zbrodnią. Druga wada to zbyt często powtarzające się przemyślenia bohaterów, które w dodatku trwają za długo. Szczególnie widoczne jest to, kiedy Ghatorr po raz kolejny próbuje przekazać czytelnikowi, że Obsidian jest nieufna. I... to chyba tyle z mojej strony. Na epic zagłosuję, jak będzie trochę więcej rozdziałów. Pozdrawiam Słowo i Poezja
  13. Chciałem serdecznie pogratulowac zwycięzcom i uczestnikom. Szkoda, że aż 2 opowiadania zostału zdyskwalifikowane przez naprawdę niefortunne potknięcia. Moje oceny Moim faworytem jest zdecydowanie Malvagio. Kawał dobrej roboty i tona klimatu!
  14. Nowy rozdział, nowe podejście do Tomu Drugiego. Minęło lato, minęła jesień, minęła zima, nadeszła wiosna. Czy czas wyleczył rany zadane rok wcześniej? Co stało się z kucykami, których losy splotły się tamtej burzowej nocy? Co stało się z Laurelinem, który otrzymał cios w samo serce? Okazuje się, że to, co zaczęło się w Ponyville było tylko preludium wydarzeń mających zatrząsnać całą Equestrią w posadach i na zawsze zmienić oblicze świata. Zmiana nadeszła z północy, a kucyki nie były gotowe. Ani wiedźma. Ani najemniczka. Ani czarodziej. Historia miała zatoczyć koło. Rozdział Pierwszy "O starych wrogach" Powiem krótko:
  15. Jak niektórzy pewnie wiedzą, nie przepadam za bardzo za fenfikowymi komedyjkami. Nie leżą mi, uważam, że trochę ich za dużo. Ale nawet taki zgorzkniały buc jak ja nie może odmówić Regatom Przyjaźni, że są fanfikiem wręcz doskonałym.Dlaczego? Ponieważ elementy komediowe są stonowane, nie jesteśmy nimi uraczani non stop, nie nudzą się i są po prostu śmieszne. Czy to perypetie królewskich sióstr, czy to spotkanie Silverstream i Gallusa z Akrą, czy to genialny pomysł Trixie. Są to sytuacje zabawne, ale nie absurdalne czy niedorzeczne do granic dobrego smaku. Krótko rzecz ujmując: humor w regatach Przyjaźni zwyczajnie jest na poziomie. Ale widać też, że autorka albo sama miała do czynienia z regatami, albo przeprowadziła fachowy research, co zawsze jest powodem do pochwały. Ale mnie o wiele bardziej urzekły nazwy regat studentów. Bo to pomysł genialny w swej prostocie, a jakże skuteczny. (Wyczuwam tu pewien inside joke z czeskimi podmieńcami). Tak samo podobały mi się nawiązania do Zemsty Krolowej Anny oraz Naglfaru, co cholernie pasowało do jaków. Zemsta Krolowej Chrysalis, na której pływał smok Czarnołuski? Nie mówię nie. Ba, chciałbym poznać historię tego okrętu. Dwie rzeczy mi się nie spodobały. Storm King i Dragon Lands. I tak jak Dragon Lands to nazwa własna i jestem w stanie zorzumieć decyzję o pozostawieniu jej, tak Storm King? To nie wydaje się być imieniem. Nie chcę się za abrdoz czepiać, ale moim skromnym zdaniem Król Burzy albo Sztormowy Król (nie pamiętam jak brzmi oficjalne tłumaczenie, ale jego słudzy są chyba nazywani Sztormiakami?) brzmiałoby lepiej. Co do Dragon Lands - tak jak mówię, to nazwa własna, choć Nadrenia to po angielsku Rhineland, a po niemiecku Rheinland. Mam wrażenie, że za abrdzo się o tak mało istotnych szczegółach rozpisałem, ale takie już moje skrzywienie na tym punkcie. Nic nie poradzę. Niemniej, w nicyzm nie ujmuje to świetności Regat Przyjaźni. No i na koniec duży, osobisty i personalny plus za... Podsumowując 10/10, Oscar i gwiazdka Michelin. Więcej takich tekstów! Pozdrawiam Słowo i Poezja
×
×
  • Utwórz nowe...