-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- Halo? - zapytał od razu Faruk. On chyba ma ten telefon wiecznie w ręce...
-
Jedno, wielkie YAY i tyle. Wszystkie klacze, oprócz Lucy i plus Milly cię przytuliły. Dom jest obrabowany i pusty, więc raczej nie ma, po co tam wracać.
-
Pyk, pyk, pyk... Już, jesteś na antenie, słychać cię głośno i wyraźnie, zielone światełko się pali. Dziam, dziam, gadu gadu?
-
Wszyscy słuchają. No, może Lalka się kłóci z Twilight, a Delicate śpi... Ale poza tymi trzema osobami, to reszta nic nie robi.
-
Gapił się w ziemię. W sypialni od razu się położył. Ale będzie miał kaca....
-
- Jest w szpitalu. Jeszcze nikogo do niej nie wpuszczają - wychrypiał i wziął kolejny łyk. Uzależniony jeden...
-
- Jakoś - wychrypiał i wziął łyk. Na szczęście to nie jest to gryfie świństwo. Ale i tak daje od niego alkoholem na milę.
-
Nie cały alkohol jest przy nim. Kilka butelek. W tym jedna już do połowy opróżniona.
-
Wszyscy jedli. A tak przy okazji... Zauważyłeś, że ze stołu zniknął alkohol... Podejrzane. Deli zjadła, ziewnęła i zwinęła się w kłębek na twoich kolanach.
-
Nic nie mówi. Siedzi cicho, jak reszta. Delicate cię przytuliła. Przypomniałeś sobie o ranie na ramieniu. Teraz krew spływa na ziemię. Ty też jesteś zmęczony i głodny. Turkus gdzieś się ulotnił.
-
Twój braciszek się ukrył gdzieś w Teheranie. Żyje. Ale dopiero teraz zauważyłeś Deli. Zdyszaną, zmęczoną, głodną i pełną różnych skaleczeń. Niektóre były w plasterkach, inne nie.
-
Przeżyje. Chyba. Na razie, to niech lepiej ktoś mu zalepi rany i odłoży go gdzieś. Musi się przespać. Do tego musi pić wodę. Żeby "przeczyścić system" z tego gówna.
-
Chyba odcisnęła się na nim ilość tego świństwa, które wypił. Żyje, ale się nie budzi.Oddech ma płytki.
-
Milly przyłączyła się do waszego przytulaka. No to teletubisie: TULIIIIIIIMYYYYYYYYYYYY! Kątem oka zauważyłeś, jak Deliciągne za nogę czerwony kształt.
-
Kiwnęły wszystkie głowami. Usłyszałeś dzwoneczki. I zaraz Milly zdejmie maskę...
-
Spojrzały na ciebie pytająco. Lucy była zmordowana. Niech lepiej się położy...
-
Ledwie ściągnąłeś maskę, poczułeś, jak tuli cię Twilight. Poczułeś jej łzy na ramieniu. Luna i Rarcia też cię przytuliły. Jedynie jedna klacz wciąż leżała na podłodze.
-
Kiwnął głową. - On umarł naprawdę - powiedział. - Teraz zajmij się klaczami, włącznie z tą na żyrandolu. I uporządkuj życie.
-
- Zabił zbyt wiele istnień, by go zostawić przy życiu. Nie tamuj rany - powiedział Turkus. No to Cesarz zginie poprzez szpilkę w tchawicy...
-
Twilight patrzyła z nadzieją na Turkusa. Jednak po chwili znowu spuściła wzrok.Ona chyba jest najbardziej załamana i najmniej chce się mścić na cesarzu. Który, tak BTW, ma jeszcze jakieś 10 sekund życia...
-
Klacze są zmęczone, ale wkurzone patrzą na umierającego Cesarza. A nikt nie może zdjąć Lucy z żyrandola. Sorry, nikt nie wziął drabiny.
-
Zostawialiście za sobą ślad krwi. Delicate zatrzymała cię i cię przytuliła. Lalka założyła swoją dzwoniącą czapkę.
-
Nie taki wielkolud. I prawdę mówiąc, to rzeczywiście się jakby skulił. Bubble pokazał Deli, by zakryła oczy. Mała posłuchała. Bubble najzwyczajniej skoczył na Cesarza i wbił mu szpilkę w gardło. Ten zaczął charczeć, zrzucił lalkę, zostawił Capo i padł. Kona na podłodze.
-
Niestety. Cesarz zakrył Capo'em całe swoje ciało. Drzwi powoli, cicho się otworzyły. Stała w nich Deli. Bubble stał na tylnych kopytkach na klamce. Chyba gdzieś zostawił czapkę.
-
Cienka strużka krwi popłynęła w odpowiedzi od szyi Capo aż na ziemię. Zauważyłeś, jak przekręca się klamka.