-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Papillon podawała ci kaszę, która jednak naprawdę smakowała jak ambrozjak. Czułeś jak wracają ci siły, ale wciąż nie mogłeś ruszać kończynami.
-
Obok łóżka stała Papillon i karmiła cię kaszą. Twi opierała się o łóżko, jakby nie spała od wielu dni. A obok lewitowało coś ala kryształowa kula ze śpiącą Delicate w środku.
-
Ktoś podłączył cię do kroplówki, ktoś inny podetknął ci pod nos ciepłą łyżkę kaszy. Pachniała jak ambrozja.
-
Obok niego stanęła Luna. Jej róg błysnął i po chwili wszyscy staliście w domu twoim i Twi.
-
Poczułeś jak ktoś odpina cię od łóżka. Następnie czyjeś ręce podniosły cię z niego i przytuliły. Faruk.
-
Usłyszałeś na górze szamotaninę. Po chwili drzwi do piwnicy otworzyły się z hukiem.
-
Czułeś się jakoś dziwnie. Miałeś wystrzelić, ale to jakby się kumulowało. Rarcia dostarczała sobie przyjemności i tobą, i sztucznym członkiem. Magią powiększała ten drugi, rozciągając swój tunel ponad granice możliwości. Byle tylko doświadczyć większej przyjemności... W końcu doszła obficie. Ty też wystrzeliłeś. Nie było to normalne, czułeś się jakoś inaczej. Zobaczyłeś jak twoje soki wyciekają z otworu klaczy. Wyciekały wciąż, gdy zapadła ciemność.. 4 miesiące later... Kolejny dzień... Taki sam... Znowu jednorożka będzie cię torturować...
-
Miała spojrzenie osoby chorej na Nimfomanizm. Zacząłeś czuć się słabo. Za dużo razy na raz bez przerwy. Wtedy Rarity sięgnięła do pudła obok. Wyciągnęła z niego sztuczny członek z gumy. Wsadziła go sobie w tunel, wciąż jęcząc głośno. Gdy wszedł cały, wydłużyła go magią.
-
Rarity poruszała się bardzo szybko. Doszła, gdy wypełniłeś ją sokami, ale nie przerywała. Po kolejnym wypełnieniu zmieniła pozę. Wcisnęła twój członek w drugi otwór, jęcząc najgłośniej jak dotąd.
-
Jednorożka nie puści cię tak łatwo. Poruszała się coraz szybciej. Pojękiwała przy tym głośno. Tobie też, niestety, było bardzo przyjemnie.
-
Po paru chwilach musiałeś zamknąć oczy, bo jej soki zaczęły spływać po twojej twarzy. Gdy doszła, przekręciła się. Magią powiększyła twój członek i "nabiła się" na niego.
-
Rarity uśmiechnęła się. Następnie udwróciła się do ciebie tyłem i prawie usiadła ci na głowie. Twój róg zagłębił się w jej tunelu. Klacz zaczęła wznosić się i opadać.
-
Po paru minutach weszła Rarcia z uśmiechem. Podeszła do ciebie i pocałowała cię w usta. Jednocześnie magią cię zakneblowała. Jej wzrok przypominał wzrok Capo...
-
- Sama. Jaskinia - wychrypiałam. Jak to innych kucy? Jacy inni? Pierwsze słyszę. W ogóle, te żółte było pierwszym kucem, jakiego w życiu spotkałam!
-
Właściwie... Zachowuje się jak... Podczas Nimfomanizmu...
-
- Dark - wychrypiałam. No co? Jak głos nie potrzebny, to się nie używa... Nie dziwcie się.
-
Nic. Wzmocnione magią. Co tej Rarci odwaliło...
-
Tak, jesteś przykuty. Jesteś nieprzytomny od paru godzin, dzisiaj rano powinieneś iść z Lucy na wojnę.
-
Ffff... Czyli fuknięcie. Tym razem taki uśmiechnięte. Ciekawe, jaka jest reakcja tego czegoś za ścianą...
-
Rarity torturowała cię jeszcze długo. Po jakichś dwóch rundkach straciłeś przytomność. Gdy się obudziłeś, miałeś już władzę nad ciałem, ale pierścień antymagiczny na rogu.
-
Po paru minutach doszliście. jednak Rarcia nie przestawała. Przy okazji całowała cię z uśmiechem.
-
Ech... Co mogę powiedzieć w takiej sytuacji? Fuknęłam ponownie. - Idiotka - powiedziałam lekko chrapliwie, pokazując głową drzwi. O kogo mi może chodzić? O tą babę...
-
1. Nie wiadomo, czemu. 2. Bo kto wie? 3. Teraz jesteś gwałcony. 4. Pewno kilka rundek. 5. Eeee... Nope.
-
Rarity wznosiła się i opadała, a ty nic nie mogłeś zrobić... Biedny ty... Jednak ciału było bardzo przyjemnie.
-
Facehoof. Co za durny gatunek... W życiu nie spotkałam głupszego. Fuknęłam z poirytowania.