-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Po godzinie i pół czyszczenia i ostrzenia wreszcie włócznia wróciła do wcześniejszego stanu. Znów była czysta i zadbana.
-
W formie włóczni była brudna, tępa, zakurzona i co jeszcze tam może być z włócznią. Po prostu zaniedbana na maxa.
-
Odpowiedziała, że już to zrobiła. Zdemolował pokój, Dash go za to pogoniła z patelnią... I tyle.
-
Nic ci się nie śniło... Obudziłeś się... z Deli na głowie. Lily leżała obok, a Twi nie było. Mała ziewnęła i zmieniła pozycję tak, że jej ogon dyndał ci przed oczami.
-
Masz normalne zęby. Może i możesz jeść mięso, ale to chyba raczej niezbyt na miejscu... Kuc jedzący koninę... Deli wręcz zmusiła cię, byś się położył, a następnie przykryła się twoim skrzydłem.
-
To będzie potem. Nie masz na razie na czym wypróbowywać. - To dobrze - powiedziała Twi. Delicate wtuliła się w ciebie. Przypomniałeś sobie swoje kły w jej skrzydle.
-
Jedno wiadomo. Czujesz krew wszystkich w pobliżu, ale nie chcesz się nią pożywić. Twi przytuliła cię, uśmiechnięta. Deli siedziała uśmiechnięta obok. Skrzydło ma usztywnione.
-
Pewnie z powodu wampiryzmu. Po drodze usłyszałeś dosyć głośny i wysoki pisk Lily. Po paru minutach byłeś z Twi.
-
Lily niechętnie położyła się na łóżku. - Wolisz zostać, czy wyjść? - zapytała Lucy.
-
Po chwili już miałeś obolały grzbiet i warczącą Lily obok. Ostro wkurwiona kazała ci wstać, mówiąc, że "to idziemy do tej twojej Lucy...".
-
Lily łaziła w kółko powarkując. - Wrrrrr... No dobra... - powiedziała w końcu. - Tylko jak, skoro obie jesteśmy klaczami?
-
- Już mi wystarczy tamten raz od wampira! - warknęła. Gdyby się bardziej wkurzyła, mogłaby nawet cię zabić.
-
- Że... Kuźwa... JAK?! - wrzasnęła, wkurzona. Nawet bym powiedziała, że ostro wkurwiona...
-
- Czyli jak? - zapytała Lily. Super... Najwyraźniej nie usłyszała, jak wygląda leczenie... Tym gorzej dla ciebie.
-
Ona znalazła ciebie. Gdy szedłeś przez korytarze, nagle wylądowała przed tobą. - Już nie jesteś wampirem. Czyli leczenie zadziałało - powiedziała.
-
- To będziesz musiał sam odkryć - powiedziała Lucy. - Możesz... Powiedzieć Lily... O leczeniu? - zapytała nieśmiało. Super... Nawet najsilniejsza klacz na świecie boi się twojej córki.
-
- Na Lily chcieliśmy zaczekać, by się dowiedzieć, czy na tobie zadziałało. Teraz jesteśmy stuprocentowa pewni - powiedziała Lucy. Następnie dodała szeptem: - Ona jeszcze nie wie, jak ma wyglądać leczenie.
-
Po jakimś czasie wystrzeliłeś. W tym samym momencie straciłeś przytomność. Obudziłeś się obok Lucy i Deli. Mała przywitała cię uśmiechem.
-
- To nie wiadomo... U niektórych zostaje nieśmiertelność, u innych szybkość, u innych siła... - powiedziała. Zacząłeś widzieć kolorowe plamki przed oczami.
-
- Część... Mocy... Zostanie... - powiedziała. Jęczała aż do wystrzelenia. Od razu poczułeś się jakoś dziwnie... Jakbyś zaraz miał zemdleć...
-
Mruczenie Lucy powoli przerodziło się w pojękiwania. Tobie też było przyjemnie.
-
- Pamiętasz może... Jak Galax mi to robił... Rogiem? - zapytała. Zaczęła cicho mruczeć.
-
- Niestety... Tym samym... Sposobem... - powiedziała cicho. Zarumieniła się. Zaraz... Lily też musi...
-
Po jakimś czasie była gotowa. Tylko... Jak Lily ma się wtedy odmienić? Chyba raczej nie tym samym sposobem?
-
Najwyraźniej, albo Dash nie ma nic przeciwko, albo o niczym nie wie... Lucy rozluźniła się i przymknęła oczy.