-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Ten zaczął ryczeć i drzeć się, jaki ten świat niesprawiedliwy. Ale Shy dalej go dusi.
-
Nie, łazi sobie. Zobaczyła Angela i wariuje z radości.
-
Od razu się zgodził, łażąc za tobą. Ślini się. No to idźcie do Shy,
-
Pokręcił. Wypiszczał coś, że może jutro.
-
Zrobiło cię króliczką... On machnął łapkę i obrócił się na drugi bok.
-
Tam znalazłeś marchewkowe królestwo. Angel spał sobie na szczycie marchewek w czymś przypominającym grotę króliczą.
-
Łaziłby sobie ot tak w Everfree? Prędzej skitrałby się w jakiejś norce.
-
Raczej prędzej zwieje przed taką bestią... Jesteś pewien, że będziesz go szukać w tej formie?
-
Fire zaczęła obchodzić maga, oglądając rany. Może i nieprzytomny, nawet bliski śmierci, ale wciąż bluźnił, uważając się za posła królowej. Tak, więc... - Ja proponuję łańcuchy, noże i trochę krzyków z jego strony. Może nawet trochę nas doinformuje. Co wy na to? - zaproponowała Smoczyca szczerząc zęby w stronę reszty.
-
On smacznie chrapie albo udaje. Tak, czy siak, wygląda, jakby spał.
-
Twi zachichotała i pokiwała głową. Dała ci jeszcze jednego całuska i poszła się przespać. A tobie jeszcze w brzuszku ciepło od przejedzenia...
-
Twilight podeszła do ciebie i cię przytuliła z uśmiechem. Następnie dała ci buziaka. Awwwwwwww...
-
- Czemu uciekasz, Malinkooooo? - powiedziała Orange. Twilight zachichotała. Pyk i jesteś burakiem.
-
WSZYSTKO jej pokazuje. A Twi chichocze. Słoooooooooooodkie...
-
Właśnie pokazuje jej twoje focie z twojego dzieciństwa. Jakie słodkieeeee i żenujące...
-
- Dziękuję... - pisnęła cichutko zawstydzona i poszła w głąb ogrodu.
-
Ona nie jest smutna... Ona... Jest zawstydzona. Po prostu.
-
Dużo bardzo DZIWNYCH obrazków. BARDZO. Nawet nie będę mówić. Ona dalej cicho gapi się na trawę.
-
Tak jakby... Shy jest czerwona jak ten kwiatek. Czyli bardzo. Wlepiła spojrzenie w ziemię.
-
- Pomagały mi zwierzaczki, więc nie było tak źle... - powiedziała cichutko. Znalazłeś dziki, czerwony kwiat.
-
Jest kilka dzikich kwiatków. - Wiesz... Kiedyś tu zachodziłam co jakiś czas... - powiedziała cicho i nieśmiało.
-
W ogrodch prawie same chwasty. Shy powiedziała cicho "ok".
-
Lekko wystraszona pokiwała głową.
-
Zarumieniła się i pokręciła głową. - Jest ok... - powiedziała cichutko.
-
Pokiwała nieśmiało. To w końcu Shy.