-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Tego ognia nie mogłeś zbyt łatwo ugasić. W kącie leżało zwęglone ciało małej alicorn. Pod kocem wciąż coś kwiliło.
-
Cała sypialnia była w ogniu. Pośrodku leżał kocyk, a pod nim coś się ruszało i płakało. Co dziwne, ani kocyk, ani kawałek podłogi dookoła niego nie płonął. W kącie coś się fajczyło. W powietrzu czułeś swąd palonego futra. Okno było otwarte na oścież.
-
Po chwili stałeś już w domu. Dookoła ciebie szalały płomienie. Gdyby nie woda, którą ktoś wylał na podłogę, już byłbyś kupką popiołu. Usłyszałeś krzyk i płacz w sypialni.
-
Powoli robiło się cicho w domu. Nagle przyszła do ciebie Deli. - Tata? Spatki? - zapytała.
-
I nastała noc... Maluchy poszły spać, naćpane frytkami. Twilight też już w łóżku.
-
Mała z uśmiechem poszła oglądać Teletubisie. Lily już kończyła Amnesię. Bolt zrobił frytki. Twi poszła poczytać.
-
Dzieciaki przywitały cię w domu. Deli zrobiła lalkę małego kucyka z czarną sierścią i jasnoniebieską grzywą. Nie miał ani rogu, alni skrzydeł. Uśmiechnięta podała ci go.
-
- To... idziemy? - zapytała Twi. Chyba też niekomfortowo czuje się, gdy twój ojciec jest w pobliżu.
-
Cisza za drzwiami. Twi spojrzała na ciebie. - Coś się stało? - zapytała.
-
- Tak, pamiętam - powiedział i zamarł. Chyba zobaczył przemianę Papillon w motyla.
-
Jakoś średnio wierzę, że mój syn jest małym koniem - powiedział. Twi powoli wyszła z pokoju. Za to weszła Papillon.
-
Spojrzał na ciebie niedowierzając. - To jakiś żart? - wręcz warknął. Twi się powstrzymuje od dodania swoich bolesnych trzech groszy.
-
- To coś gada - powiedział ponuro. Twi drgnęła, ale nic od siebie nie dodała.
-
Siedział i rozglądał się ponuro. Nie zwrócił na was uwagi.
-
Pokiwała głową. Zrozumiała. NMM siedziała cicho.
-
- Może pójdę z tobą - powiedziała. Nightmare moon wydała głosem taty "Co tu robią te zwierzaki.
-
Po chwili wszyscy się rozeszli. Została Twilight czekająca na ciebie. Spać ci się zachciało.
-
Celka odwróciła wzrok. Zero komentarzy. Chyba koniec prezentacji...
-
Chrysalis poszła za Papillon. Celka patrzyła na ciebie podejrzliwie. Luna oglądała z zaciekawieniem. Twi się uśmiechała. Królowa zebr oglądała maszynę z boku.
-
- Raczej poczakam - powiedziała. Nie była przekonana. Spojrzała w stronę sali, mimo, że dzieliła was ściana. Następnie odwróciła się i odeszła.
-
- Po chwili go zabrali. Papillon patrzyła za nim. - To nie zadziała... - szepnęła, raczej bardziej do siebie. - Jego aura jest słaba...
-
Minęło 15 sekund. Tatunio wciąż opierał się o ścianę. Papillon chyba nie wiedziała, co robić.
-
Drzwi się otworzyły. Chciało się wręcz krzyknąć "TATUSIU!". Zrobił niepewne kilka kroków i oparł się o ścianę. Dyszał ciężko, jakby coś go zmęczyło.
-
Po paru minutach na ekranie wyświetliło się: "Proces zakończony". Papillon patrzyła na to z szeroko otwartymi oczami.
-
Stanęliście tam.Widziałeś zszokowaną minę Papillon. Nie wiadomo czemu, ale ona chyba wie, kto tam leży...