-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
To prawda. Ale patyk poinformował cię, że Deli nie wie nawet o tym kwiatku, co epokę lodowcową wywołał i zabił wtedy Capo. Bird uśmiechnęła się do ciebie promiennie i położyła ci na stoliku obok małe pudełeczko z przeźroczystym wieczkiem. To sałatka od Bolta.
-
- Tata - powiedziała z uśmiechem, po czym cię przytuliła. Po prostu brakuje jej ciebie w domu. Reszcie pewnie też, ale Delicate najbardziej.
-
Twi też się obudziła. Aktualnie robiła śniadanie dla maluchów. Ledwie przeczytałeś jedną stronę, na której klacz otrzymała od jednorożki zaklęcie i właśnie spada w dóóóóóół... Wtedy do sali przyszła Deli. Dzisiaj sobota, więc może przyjść tak wcześnie.
-
Cała noc, czyli kilka razy... Gdy się obudziłeś, byłeś bardziej wkurzony niż szczęśliwy. Dlatego, że twój organizm przerwał wam w połowie. Dookoła nie ma nikogo. Jest dziesiąta rano.
-
- Doooobra, sorry... - powiedział, zdjął coś, co miał na kopycie i... Zniknął. Bez wybuchu, proszku, czegokolwiek.
-
[mniej więcej w połowie] - ZDĄŻYŁEM! - wrzasnął ktoś obok. Ktoś z głosem chorobliwie podobnym do Capo.
-
Mały machnął łebkiem na Tak. Następnie podlazł do wody i zaczął wpatrywać się w taflę. Chyba szuka jedzenia...
-
- To prawda - powiedziała i cię pocałowała. Nauki Capo działają na mózgownicę?
-
Twi uśmiechnęła się i cię przytuliła. We śnie byłeś cały i zdrowy. Chyba właśnie taki miał być jej sen...
-
Po chwili stałeś już obok Twilight. Zdziwiła się, gdy cię zobaczyła. - Co ty tu robisz? - zapytała. W jej śnie byliście na księżycu, niedaleko miejsca waszej ostatniej randki.
-
Nie świeci się... Mrugnęło! Znowu nic... Mrugnęło! I znowu nic...
-
Nie jesteś przykuty, ale ciężko by ci było wstać. Róg dawał za mało światła by poczytać.
-
Mały położył się na grzbiecie obok ciebie. Wtulił się w twoją szyję. Chyba też cię polubił.
-
Klacz ostatnio miewała jakieś okropne koszmary związane z jej matką, która zmarła dawno temu. Więc poprosiła swoją przyjaciółkę jednorożkę, aby pomogła jej z tymi koszmarami... W tym momencie zgasło światło.
-
Twi się uśmiechnęła i wyszła wraz z dzieciakami. Zostałeś znowu sam...
-
- Oboje są w Persji. Papillon zajęła się twoimi obowiązkami - powiedziała Twi. Deli jeszcze ci raz pokazała kartkówkę z kształtów z żółtą minką. - Jakbyś czegoś potrzebował to daj znać - powiedziała Twilight, uśmiechnęła się i ruszyła z dzieciakami do wyjścia.
-
- Bolt znalazł książkę o gotowaniu dla dzieci, to prawie go nie widzę - powiedziała. - Lily tylko gra w te swoje straszne i okropne gry... A Deli... Ona tylko chce, by jej bajki czytać - dokończyła. Jednak mimo tego, że dzieciaki prawie same się sobą opiekowały, wyglądała na zmęczoną.
-
Twi uśmiechnęła się do dzieciaków, które oblazły cię. Bolt też się poczęstował ciastkiem. A Deli... Deli po prostu cię przytuliła.
-
Deli podeszła do ciebie i podała ci tulipana. Bolt za to podał ci torebeczkę z ciasteczkami czekoladowymi. Twi za to cię pocałowała.
-
Ledwie zdążyłeś zauważyć przerażoną klacz z latarenką na pierwszej stronie... Do pokoju władował ci się Bolt, za nim Twi, a za nią Deli z tulipanem z papieru. Przyczepiona była do niego karteczka z zieloną minką.
-
Opowiadała o tym, jak na wielkim przyjęciu księżniczek zostały zamordowane trzy kelnerki... Dopiero po dłuższym śledztwie dowiedziano się, że wszystkie były kiedyś żonami pewnego wysoko urodzonego ogiera... Wszystkie rozwiodły się z nim z tylko im wiadomych powodów... Detektyw pracujący nad tym nazywa się Ghost Hunter. Ściga ogiera przez całą książkę, a podejrzany o morderstwo zostawia za sobą masę pułapek. Jeden zły krok i po Ghost Hunterze... No i w takim momencie... Gdy wreszcie Ghost Hunter odnalazł ogiera... KSIĄŻKA POWIEDZIAŁA, ŻE DRUGA CZĘŚĆ ZA 2 MIESIĄCE!
-
Lily uśmiechnęła się do ciebie, poklepała stertę książek i przytuliła. Po jakiejś minucie puściła i wyszła.
-
Przylazła Lily z kilkoma książkami. Rzuciła "cześć" i położyła ci książki na stoliku obok talerza po sałatce. Tytuły... "Silent Ponyville", Morderstwo w Canterlot", "Śmierć w Lesie Everfree"... Same kryminały...
-
Po zjedzeniu sałatki nastała cisza. Nie przychodzili lekarze, pewnie cię zbadali, gdy byłeś nieprzytomny. Dopiero po godzinie pełnej nudy ktoś zapukał do drzwi.
-
Zabrała kartkę, pochuchała na szybę i narysowała tam uśmiechniętą mordkę. Trochę krzywo, ale jakoś. Potem znowu pomachała i poszła.