-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
... Które były w trzech kolorach. Różowym, niebieskim i zielonym.
-
Pierwsze, co zobaczyłeś na wystawie to wielki wózek dziecięcy, którego jedne siedzonko było różowe, a drugie niebieskie.
-
Zostało ci siedem tysiaków i trochę.
-
W domu Spike zajął się segregowaniem książek i sprzątaniem. Przyszły pokój dzieci był wciąż pusty.
-
- Dobrze - powiedziała. Do sali, gdy wychodziłeś wszedł lekarz Crystalianin.
-
- Przepraszam, ale musimy jeszcze raz przeprowadzić badania - powiedziała pielęgniarka, wychylając głowę przez drzwi.
-
I oczywiście, nie możecie dokończyć tej chwili. Ktoś zapukał do drzwi.
-
Twi zachichotała. Następnie uśmiechnęła się i jeszcze raz cię pocałowała.
-
Twilight ponownie zachichotała. - Już nie chce być samobójcą?
-
- Niezły wybór - zachichotała.
-
- No weź...! - szepnął tonem, jakby krzyczał. Następnie wygramolił się spod łóżka, szepnął "Dzięki...!" i wyszedł.
-
- Dobra, to sorki za... Przeszkadzanie wam... - powiedział jeszcze i wszyscy wyszli.
-
Udało wam się zakryć spód łóżka kocem, kiedy weszli tamci. - Był tu może taki mały jednorożec? Taki żółty? Wie pan, to nasz kolega - powiedział od razu jeden z ogierów, najwyraźniej cierpiący na słowotok wtórny.
-
Ale nic tej chwili nie psuło. Wszystko było spokojnie. Twi również cię przytuliła. Ok, jednak coś przerwało. Do sali wpadł, kuśtykając Capo i wlazł pod łóżko. - Ratuj...! - szepnął. Za drzwiami stanęli jego koledzy od pokera.
-
W końcu Ventress wróciła. Jednak, gdy tylko zobaczyła zalaną podłogę, kazała wszystkim wziąć mopy i pościerać.
-
Twi uśmiechnęła się do ciebie i pocałowała.
-
- Ładne wyobrażenia - powiedziała Twi. - Mi się dzisiaj śnił podobny sen. Tylko, że zamiast malucha był rozmazany kształt.
-
Twi się zarumieniła.
-
- Dobrze, a u ciebie? - zapytała, całując cię. Gdy teraz na nią spojrzałeś, Twi ze snu była chyba minimalnie szczuplejsza.
-
Twi obudziła się dopiero po godzinie. Wynudziłeś się za wszystkie czasy. Twi podsunęła poduszkę bardziej pionowo i usiadła na łóżku z uśmiechem. Łóżko na zaś zaprotestowało przeciwko całowaniu i przytulaniu.
-
Klacz oczywiście spała, gdyż, jak to powiedzieli lekarze, potrzebuje dużo odpoczynku. Na stoliku zauważyłeś resztki kolejnego śniadania.
-
Trochę mleka pochlapało się na pościel, ale nic wielkiego. Większość miski trafia do twojego żołądka.
-
Zegar wskazywał dwunastą.
-
Co dziwne, obok ciebie stały już płatki śniadaniowe na stoliku. Chyba Spike już się opanował.
-
(nie ma tu za bardzo, co się dziać) Kopia wywaliła się w drodze do ciebie i wylała na ciebie wielki garnek wody. Po chwili znowu stało się gorąco jak w piekle.