-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Otaczały ją cienie. Weszła do sypialni Chrys, jakby nic się nie stało.
-
- Spoko. Ja pracuję na czwartym piętrze wieży. Jak zauważysz dom z czerwonej cegły, to wiedz, że tam pracuję - powiedziała i nie śpiesząc się zaczęła jeść ciasto.
-
Po chwili wznowili poruszanie dziwnymi pionkami po dziwnej planszy.
-
Zanim zdołałeś się zbiżyć na tyle, zostałeś odepchnięty na ścianę. Poczułeś ból w grzbiecie, ale nie zauważyłeś na ciele żadnych ran. Najwyraźniej ból powstał przez uderzenie.
-
Gdy się zbliżałeś do cienia, było ci coraz zimniej.
-
Chyba BiP i Ares rywalizują, kto da najlepsze arty ^^
-
- Nie, ale wolę, gdy przyjaciele zwracają się do mnie Knight. Lepiej to brzmi - powiedziała. Po chwili przyszedł kelner trzymający magią jedzenie. Tobie podał naleśniki, a twoja przyjaciółka otrzymała ciasto marchewkowe z podwójną bitą śmietaną i cukrową marchewką na czubku.
-
Nic. Najwyraźniej znowu udała się do Canterlot. Jednak coś się wciąż szwendało po korytarzu. W głębi zobaczyłeś znajomy cień, który zbliżał się do sprawdzonej już sypialni Chrysalis. Lampy automatycznie gasły, gdy do nich podchodził i zapalały się, gdy się od nich oddalał.
-
Na serio juz się nudno robiło od tego unikania reszty...
-
Niestety, opustoszenie w zamku wskazywało na to, że nie ma jej w domu.
-
Aktualnie Ferno kłuciła się z bliźniakami o to, kto powinien dostać punkt w jakiejś grze, której tytuł ominął twoje uszy.
-
- Tyle, ze to nie obraz, a fontanna - powiedziała Papillon, a kilka motyli najzwyczajniej w świecie zanurkowało w stronę zatopionego miasteczka.
-
Większość siedziała w głównym pomieszczeniu, ale Ventress nie było w całym domu.
-
- Wykonana aby uwiecznić to wydarzenie - powiedziała Papillon. Za nią frunęła wstęga z motyli, całe setki.
-
- Nie, to nie głupie. To z bronieniem. Jednak to z kapslami brzmi, jakbyś chciała zdobyć przyjaźń pieniędzmi - powiedziała. Jednak nie wyglądała na smutną mimo wypowiedzi. Wciąż była uśmiechnięta.
-
- Najprawdopodobniej tak - powiedziała i ruszyła przez dziedziniec. Pośrodku okrągłego placu wyłożonego zgniłozieloną kostką stała fontanna. Z wielkiego smoczego łba płynęła woda, imitując płomienie, niszczące leżącą na dnie małą wioskę.
-
- Nie trzeba. Wystarczy tam wyjść - powiedziała spokojnie Papillon. Jednak gdy tylko przekroczyła próg drzwi, oba Podmieńczaki utkwiły w niej oczy, po czym natychmiast zemdlały. Królowa wyglądała na zszokowaną.
-
Był spokój. Jedynie na dziedzińcu stał rydwan Chrysalis z dwoma zaprzężonymi Podmieńcami. Stwory spokojnie sobie gawędziły.
-
- Nie trzeba - powiedziała. - Dla mnie to co zwykle, Sky. Ogier ukłonił się, ale nie tak jak robi to elita. On włożył w to więcej luzu. Następnie poszedł do kuchni.
-
Po chwili wyszliście z podziemi w zupełnie innym miejscu. Przy wyjściu na dziedziniec.
-
Dobra, już znalazłam jakąś stronę. Zapraszam do głosowania! http://poll.pollcode.com/3292628
-
Cisza i spokój. Najwyraźniej wszyscy strażnicy chcieli złapać Capo.
-
Chciałabym zrobić losowanie w internecie, ale nie mogę znaleźć strony... Wie ktoś, jaka to strona z losowaniami? Mi się na mózg ciśnie, że coś z 'poll'...
-
Papillon szła zupełnie innymi korytarzami. Daleko za sobą zostawiliście trasę ze strzałkami. Grupa niepewnie dreptała za wami.
-
- Nie, spoko, to w pracy się nabiegałam - powiedziała. Po chwili podszedł do was ten sam kelner, co wtedy, gdy byłaś tam sama. - Co podać paniom? - zapytał przyjaźnie.