-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- Musimy wrócić do Changei - powiedziała, błysnęło i znaleźliście się za Ponyville.
-
- Jak już mówiłam, mam plan - powtórzyła Twilight.
-
(plis, przestań z tym "śpiąca nie jestem") Klacze od razu pochowały się do namiotu. Szybko obóz opustoszał.
-
- Tej nad piekarnikiem - powiedziała Ferno.
-
- Nie - odpowiedzieli wszyscy na raz.
-
- Gadaj, my osądzimy - powiedziała Dash, stając na ziemi.
-
Szłyście tak, szłyście i szłyście cały dzień. Wieża jedynie odrobinę się przybliżyła, kiedy rozkładałyście obóz.
-
- To ja sam zauważyłem! - wyjęczał pegaz wygrzebując się spod waszej gromady.
-
Błysnęło i leżeliście już skotłowani w salonie Fluttershy. - Znowu?! - wrzasnął Ghost, gdyż ponownie wylądowaliście prosto na nim.
-
- Nie - mruknęła, nie spoglądając w twoją stronę.
-
- To teraz ty weź kilka pałek cynamonowych z szafki, a ja rozpuszczę masło. - oderwała się od książki, wzięła garnek i zaczęła majstrować z nim przy kuchence.
-
Wyszło na to, że garnewylądował na twojej głowie, a blacha przed twoimi kopytami.
-
- Teraz, jeśli mogłabyś, to wyjmij okrągłą blachę z piekarnika. Następnie wyjmij mały garnek z szafki narożnej - powiedziała Ferno, przeglądając książkę kucharską.
-
Cukier leżał na brzegu, więc mogłaś spokojnie zdjąć torebkę.
-
- Nie jesteśmy, ale tam jest wieża TenPony - powiedziała Navis, z wyraźnym rozdrażnieniem w głosie. Najwyraźniej nie podobał jej się ten fakt.
-
- Zaraz tam będziemy. Już mam plan - powiedziała Twi, a jej magiczna aura ogarnęła wszystkie osoby w pokoju oraz skrzyneczkę wysadzaną klejnotami.
-
Twi szybko zabezpieczyła drzwi i zeszła do piwnicy. Wszyscy tam byli poza Shy, Ghostem i Capo.
-
Szłyście tak przez pustynię. Znowu była nuda. I nuda. I nuda. Po drodze nic się nie działo. Na horyzoncie zobaczyłaś jakby czubek czegoś wysokiego.
-
- Możesz wtedy nawet ją torturować, ale teraz nie wychodź - powiedziała.
-
Już po minucie rzeczy były załadowane, a Navis prowadziła wóz.
-
- Mogłabyś wyjąć cukier z górnej półki. Ja się zajmę mąką - powiedziała, pokazując szafkę pod sufitem. Następnie sama podeszła do stojącej nisko szafki narożne.
-
Po kilku minutach z desek powstało coś na kształt wozu. Obie klacze przyprowadziły go do sterty rzeczy i zaczęły je pakować.
-
Twi zamilkła na moment. - Tak - powiedziała w końcu.
-
- Wiem, co mi zrobiła, ale niech sobie robi to ciągle, bylebyś nie był zagrożony - powiedziała. Reszta już schowała się w piwnicy.
-
- Gdyby mogła tak zrobić, już dawno by to zrobiła.