-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Powoli klacz otworzyła oczy. Ziewnęła i spojrzała na ciebie z uśmiechem.
-
[nie umiem pisać clopów, więc ciach] Rano obudziłeś się w, obecnie, dwukucykowym łóżku z Twilight. Pościel była mokra, nie trudno się domyślić, dlaczego.
-
Twilght podeszła do łóżka. Błysnęło i stało się dwukucykowe.
-
Twi dala ci całusa w policzek i uśmiechnęła się bez słowa.
-
- Hmm... Masz na myśli...? - zapytała.
-
- Ja się urodziłam w Manehatten, ale przeniosłam się do Appleloosy - powiedziała od razu. Navis nie wyglądała ani na wkurzoną, ani na wesołą. Jak zawsze.
-
Twi nic nie wiedziała o twoich przemyśleniach. Pocałowała cię prosto w usta.
-
Nie wiedzieć czemu, pewnie przez Capo nagle naszła cię ochota na te "zboczone tematy".
-
- Na pewno. Uśmiechnij się. Wyglądasz, jakbym umierała. - zaśmiała się. - A co do twojej nogi to jest unieruchomiona przez zaklęcie. Następnie wzięła złożony namiot i odłożyła go na resztę rzeczy. Następnie rozłożyłyście je sobie po równo i ruszyłyście w dalszą drogę.
-
Następny dzień był już dniem na pakowanie. Tego dnia mieliście już wyruszyć dalej.
-
Twi zachichotała i pocałowała cię.
-
- Nie ma żadnych. No to... Dobranoc - powiedział i wpadł do namiotu, prosto na śpiwór.
-
Takie spokojne dni były zdecydowanie lepsze od nauki. Na kolację była sałatka jagodowa.
-
- Zostaw to sobie - uśmiechnęła się. - Albo daj może trochę Batty'emu. Ja tego nie potrzebuję. Nie lubię magii, no może trochę lewitację. Uśmiechnęła się do ciebie, a następnie zaczęła pakować namiot, w którym do tej pory siedziałaś.
-
- A tak nie było już dawno? - zapytała z uśmiechem.
-
Navis już składała namiot swój i Poke. Burknęła ci coś na przywitanie, nie patrząc na ciebie, po czym spakowała namiot na swój grzbiet. Obok stała Poke, wciąż cała w bandażach.
-
- Być z tobą na całe moje życie - powiedziała.
-
Tak staliście przytuleni w sypialni Twilight.
-
Nic nie miałaś do roboty. Na zewnątrz zaczęło świtać.
-
- Ty zdecyduj - odszepnęła z zamkniętymi oczami.
-
Twi po pocałunku cię mocno przytuliła.
-
(to były te ciała) Po kilku minutach dookoła obozu nie było żadnego ciała, a Navis z lekkim odprężeniem na pyszczku wróciła do namiotu. Jej rana na kopycie prawie się zagoiła.
-
Na górze Twi gromadziła całe góry książek. Gdy odłożyłeś je na ziemię, pocałowała cię.
-
Wszystko szło spokojnie. Mimo, że (rzadko) nauka jest przyjemna, to jednak wakacje są najlepsze.
-
Błąd. To Navis rzucała ghulami. Jednak wyglądało to nieco dziwnie. Stwory były otaczane przez niebieską aurę, unosiły się, a w następnej chwili już leciały w dal.