-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Obie klacz siedziały nad jakimiś sczerniałymi deskami. Powoli powstawało z tego coś na kształt skrzyni bez górnej ścianki.
-
- Nie - mruknęła i przytuliła cie.
-
- Lepiej później niż teraz - powiedziała, patrząc ci w oczy.
-
Wcześniej zasnęłaś o późnej godzinie, więc teraz niedużo czasu zajęło ci zaśnięcie. Następnego ranka zastałaś już złożony namiot i miskę sałatki leżącą koło resztek ogniska.
-
(Fakt ^^ ) - Już to mówiłaś - uśmiechnęła się pegazica, odstawiając malce koło stołu w kuchni.
-
Z góry zbiegła Twilight. Gdy tylko zobaczyła cię uzbrojonego po zęby, za raz cię przytuliła i odłożyła całą twoją broń na stół.
-
- Jasne - powiedziała z uśmiechem i przednimi kopytami chwyciła za oparcie wózka. Następnie ruszyła do kuchni. (chyba mi się pamięć odświeża, bo pamiętam, że twoja postać była już kiedyś w kuchni)
-
Nie myliłeś się. Wyglądało na to, że Chrysalis nawet sama się pofatygowała. Niedaleko było widać jej zielony rydwan.
-
Szybka kolacja i znowu po chwili byłyście w namiotach. Ognisko zostało zgaszone przez wiadro z wodą Navis.
-
Tym "kimkolwiek" była Ferno. Klacz uśmiechnęła się do ciebie. - Jasne. Możesz pomóc w kuchni. Niedługo Ventress wróci, a dzisiaj robimy ciasto - powiedziała, karmiąc źrebaki marchewkową papką z łyżki.
-
Kolejny postój na noc. Kolejne ognisko. Kolejny posiłek czarnej pegazicy śmierdzący śmiercią. Tak to wyglądało. I tym razem Navis jadła smażone mięso z węża. Batty'ego nie wiedziałaś przez cały dzień.
-
Tak zostawiliście w tyle miasto bandytów z jego niezdarnie wybudowanymi domkami. Przed wami znowu była tylko pustynia.
-
Było nudno. Kompletnie nudno. Już nie głodno, ale nudno...
-
Przeszliście przez miasto bez żadnych kłopotów. Dopiero na końcu jakiś nastolatek podszedł do Navis z pistoletem. Klacz obróciła się w jego stronę i zmierzyła go spojrzeniem chłodnych, turkusowych oczu. Kucyka odrzuciło do tyłu. Pistolet padł rozgnieciony na ziemię. Klacz ruszyła dalej, jakby nic się nie stało.
-
Navis zdjęła kaptur, ale Poke pokazała ci znak, byś nie robiła tego samego. Czarna klacz wyjęła sztylet i spojrzała na grupę bandytów. Niektórzy wyglądali na naprawdę groźnych. Jednak pokiwali głowami na Navis i rozstąpili się, dając wam przejście.
-
Na E.F.S. pojawiło się kilkanaście kropek czerwonych. W waszą stronę szło kilkunastu różnej płci bandytów, jednak ani Poke, ani Navis nie wykazały chęci do walki. Powoli z czerwonych kropki zmieniały się w żółte.
-
Nie zdążyłeś nawet przeczytać strony, kiedy usłyszałeś nad miastem znajome brzęczenie.
-
Cały teren był ci już jako tako znany. Co dziwne, przypomniało ci się, że zapomniałeś o tym, że Chrysalis panuje nad całym krajem.
-
Nawet mimo zajęcia czasu ćwiczeniami było ci nudno.
-
Nie dałeś rady. Po dwóch godzinach byłeś zlany potem i zmordowany.
-
Gdy tylko odszedłeś, Shy i Ghost weszli do domku klaczy. W bibliotece było nudno, a Twi czytała książki, które jej wczorajszego wieczora zaniosłeś na górę. Laura i Rarity coś rysowały.
-
- Dzięki - powiedział z uśmiechem.
-
- Przecież spałeś, to kiedy niby - wzruszył ramionami.
-
Pegaz uśmiechnął się jak zawsze uśmiechał się Ghost.