Zanim Night zdążyła zareagować, nietoperze utworzyły dookoła niej powłokę ochronną. Kilka padło bez życia na arenę, inne ciężko ranne po eksplozjach. Klacz patrzyła na nie w szoku. Po chwili zwróciła spojrzenie na nadciągającą armię szkieletów. Jej oczy wypełniły łzy i wściekłość. Stanęła dęba i uderzyła w ziemię przednimi kopytami. Powstała fala uderzeniowa zmieniła cały piach na arenie, oprócz tego, na którym stała, w zielonkawe bagno. Szkielety tonęły w nim, uwięzione na wieki w ruchomym piachu. Wściekła Nightmare rozłożyła skrzydła i szybko poleciała w stronę kuli. Z gracją wyminęła kolce i stanęła najbliżej powierzchni kuli. Jej gniew i furia uformowały się w cień dookoła jej uniesionego, przedniego lewego kopyta. Uderzyła nim w powłokę, która zaczęła pękać, a do tego łzy wściekłości wciąż padały na powierzchnię kuli. Glina zareagowała na nie jak rośliny na kwas, czyli zaczęła topnieć.