Devisime wyszła z cienia. Poruszała się na czterech łapach, ale stała lekko zgarbiona na dwóch. Miała wilcze kształty i ciało pokryte krótką niebieskoszarą sierścią. Ciągnął się za nią pawi ogon pokryty tą samą sierścią zamiast piór. W ogóle ie widać było po niej tych tysięcy lat, wyglądała młodo. Uszy kładła wiecznie po sobie. Stalowoszare szpony mogłyby z łatwością przebić się przez skórę dowolnej osoby w tym pokoju. Niebieskawe kły mogły przegryzać kości, co zresztą kiedyś robiły.