- 
                
Zawartość
1887 - 
                
Rejestracja
 - 
                
Ostatnio
 
Wszystko napisane przez Nightmare
- 
	Rozpadająca się, wielka rudera. Z niewielką szopą na podwórzu i małą zarośniętą farmą. Jest nawet zniszczona zagroda.
 - 
	Zachitchotała i dała ci buziaka. Jeszcze podrapała za uchem. W kuczej postaci się najadłeś. Obudziłeś się, tuląc ją. Jest wcześnie, ale już czas do nowego domu.
 - 
	Nom... Ale teraz jesteś głodny. Głodny miłości.
 - 
	Kiwnął głową. - Więc jest wasz, ale dzisiaj nie każę wam w nim spać. Nic tam nie jest przygotowane. Tą noc spędzicie tutaj.
 - 
	- Jest w nim tyle do remontowania, że nikt go nie chce, wolą wybudować nowe - powiedział. Night jeszcze je ryż. Nawet nie próbuje jeść pałeczkami jak Xylyn.
 - 
	Kiwnął i odkroił sobie kawał korzenia. Żeń-szeń czy jakoś tak... Jadłeś, głodu ci nie napełniało, ale było pyszne. Ale tradycja wymaga po jedzeniu zostawić trochę na talerzu.
 - 
	Ryż, jakaś zupa z makaronem, a także spory korzeń zapiekany z warzywami. Zaburczało ci w brzuchu na ten widok, mimo, że ty nie jest fizycznie.
 - 
	Night zachichotała z zamkniętymi oczami. Grzywka z prawego oka jej się przekręciła na bok.
 - 
	W łaźni były trzy drewniane, wysokie wanny wtmypełnione gorącą wodą. Wlazłeś... I nie chcesz wyjść. Zbyt przyjemnie. Night siedzi w drugim. Xylyn dostała własną małą miskę.
 - 
	Ano on. Trochę słabo cię pamiętał, ale jakoś sobie przypomniał. Zaproponował wam obiad, wypoczynek i łaźnie. Przyda się.
 - 
	Otworzył wam wysoki lis w ładnym, niebieskim wdzianku. - Witajcie, w czym mogę wam pomóc? - zapytał.
 - 
	Jest rzeczka, w której robią pranie i dzieci się myją. I stanęliście przed drzwiami dużego domu.
 - 
	Lisy. I liski. I lisiątka. Ale jak chcecie się przygotować?
 - 
	Mordka Night to jedno wielkie O. Gapi się. Xylyn już urwała jagodę z krzaka.
 - 
	I w ten sposób zmordowani, brudni i głodni dotarliście do wioski, w której macie zamieszkać. Jak tu różowo... Od kwiatów wiśni.
 - 
	- Ale nie zarwiesz nocki - powiedziała Night. Koniec.
 - 
	Zachichotała. To z kopyta kilkanaście godzin...
 - 
	- Kiedy się z nim komunikowałeś, że masz takie informacje? - zapytała po pocałunku.
 - 
	Raczej nie bardzo widać. Wiesz, zaciekawiona, z deka wystraszona i trochę smutna.
 - 
	Mało macie tego śniadania. Jakieś kanapki i ciastka dla Xylyn. Zjedliście, wykąpaliście się i co teraz?
 - 
	Obudziliście się późnym ranem... Przydałby się prysznic...
 - 
	Ziew... Spać wam się chce... Jesteście pod jakimś drzewem.
 - 
	Xylyn wie, a Night nie. Ona nawet nie wie, gdzie teraz idziecie.
 - 
	Dosyć daleko... Noc jest, a wy chcecie tam na piechtaka pędzić?
 - 
	Upewniła cię, że zawsze jesteś mile widziany na bagnach. Następnie odleciała z małymi.
 
