- 
                Zawartość1887
- 
                Rejestracja
- 
                Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
- 
	Dajcie mi mąkę i jabłka, to będzie szarlotka.
- 
	A chce kto paluszki rybne?
- 
	Ja o tym nie decyduję, ktoś życzy, a mój ogień to taki Płomień życzeń.
- 
	Oki, doki, to samo + jedna dla Ihnesa! Płomień każdego smoka ma inne właściwości.
- 
	- Ivysaur, psychiczne typy! - Krzyknęła na schowek pod schodami. Wylazł z niego mały zielony pokemon z kwiatem na grzbiecie i zaczął łazić po półkach i szukać książki. Pegazica uśmiechnęła się do ciebie i ponownie zagwizdała, tylko o ton wyżej. Ze schowka wyszedł średniego wzrostu pokemon o ciemnopomarańczowej sierści i dwóch brązowych pasach na grzbiecie. Uszy rozdwajały się w połowie, a na czarnym, cienkim ogonie, zakończonym żółtą błyskawicą balansowała taca z ciasteczkami, czajnikiem i filiżankami.
- 
	Black Mercy siedział na fotelu w krążowniku Jedi. Dostał misję, aby pomóc namierzyć łowców niewolników na Pegozji. Wraz z nim poleciała pegazica Jedi, która pochodziła z tej planety. Nazywała się Kate i miała śnieżnobiałą sierść oraz czerwoną grzywę. Na jej boku widniał blaster skrzyżowany z zielonym mieczem świetlnym. W tym momencie siedziała w swojej kabinie i wypoczywała przed misją. Black był jednak zbyt zdenerwowany, więc siedział w kabinie i patrzył przez okno. Wypatrywał statków wroga lub planet. Kiedy wyszli z nad przestrzeni, zobaczył zieloną planetę otoczoną statkami kupieckimi.
- 
	(Pozwolisz, że włożę inne postacie?) Ze schodów schodziła właśnie żółta pegazica o zielonej grzywie. Za nią leciał Chatot. - Czym mogę ci służyć? Nazywam się FantasticBook, możesz mówić mi Fantasy. - Klacz spojrzała na Chatota i zagwizdała. Pokemon posłusznie poleciał na górę i przyniósł stamtąd rejestr wypożyczonych książek.
- 
	- Mam nadzieję... Zirytowany wilk zbliżył się do kopii Shadowa, która w odpowiedzi pomachała mu zadem. Drzewny cień zdenerwował się i uderzył klona. Kopia wstała i zaczęła znowu nabijać się z wilka. Prawdziwy Shadow lekko się zarumienił.
- 
	Też Kiedy odgarnąłeś gałęzie zobaczyłeś małego, żółto-pomarańczowego pokemona z trąbą. - Drowzee! Chodź! - ktoś krzyknął na pokemona z domku. Krągły maluch bez dotykania klamki, otworzył drzwi i wszedł do biblioteki. Zamknął za sobą.
- 
	O to mi come on. Ale ta historia jest oki, więc zrobię sesję.
- 
	Shadow wyczarował kopię siebie, która zaczęła tańczyć na środku polany. Wilk z początku nie zwracał na nią uwagi, ale kiedy klon zaczął drzeć się, że "Drzewne wilki to drewno do kominka!", rozjuszony stwór zeskoczył z drzewa.
- 
	Purple Carl przechadzał się po Ponyville, razem z Ralts. Kierował się do biblioteki. Co chwila przystawał, aby przyjrzeć się pokemonom. Na końcu ulicy zobaczył dom w drzewie. Na szyldzie była namalowana książka. Kiedy dotarł przed drzwi zauważył jakiś ruch w krzaku obok.
- 
	Zza rogu wyszła różowa klacz o fioletowej grzywie. Jej znaczek przedstawiał shake, taki sam jak na szyldzie. - Witaj, jestem Smootie, właścicielka tego motelu, czym ci mogę służyć? - przywitała się z uśmiechem.
- 
	- Tu wszyscy są już chorzy, a trafiają do nas takie. - Pokazuje na Rarity, która marudzi pod nosem o kolorach, które nie pasują do fioletu. - Ich stan nie zmienia się ani na lepsze, ani na gorsze. I to nie jest jedyne miejsce z chorymi. Jeśli co noc będzie chorował jeden kucyk, to niedługo cały szpital obejmiemy kwarantanną. Teraz musicie wyjść, czas na obiad dla pacjentów.
- 
	Ignis Calamity przemierzała właśnie Ponyville. Jej noga działała jak dotąd sprawnie. Ponoś w tym miasteczku miała się odbyć aukcja. Aukcja różnych mechanicznych przedmiotów. Lecz najpierw powinnaś znaleźć miejsce na nocleg. W pewnym momencie zauważyłaś szyld z napisem "Motel Smootie". Obok liter był namalowany shake w szklanym pucharku z wisienką na czubku. Budynek był pomarańczowy, z czerwoną dachówką i z pewnością niemały.
- 
	Ryby! Na ogień! Proszę, dobrze przypieczona bez przesady i jedna z cynamonem.
- 
	Żeby było uczciwie, nie głosowałam na siebie.
- 
	Wszystko było przepyszne. Po posiłku ruszyliście w dalszą drogę. O zmroku dotarliście na miejsce. Była to spora polana pośrodku lasu. Były już tam namioty, a przy największym stał wysoki kuc ziemny o żółtej sierści i czerwonej grzywie. Przywitał się i zaprowadził do jednego z namiotów. Mieliście rozłożyć rzeczy i wrócić na kolację i opowieści przy ognisku.
- 
	Lepiej sobie spójrz na mój znaczek! Takie rzeczy robię odkąd zrozumiałam co oznacza! Lepiej uciekajcie! Ona wie co robi, kiedyś nie wiedziała co to znaczy i skróciła noc przesilenia zimowego(?) !
- 
	> To sad rodziny Apple od północnej strony. Teraz wiadomo, skąd tu tyle jabłoni. Macie! Potem zapłacimy AJ za jabłka. Leeepiej się stąd wynoście! Już!
- 
	Alicorn jak moja MoonSun... Albo Podmieniec, to jeszcze lepiej... Jeśli zwykłego, to trudno, niech będzie pegaz. Ale Podmieniec... marzenie...
- 
	Witaj Pinkie! Jestem zupełnie taka jak ty, oprócz zamiłowania do książek, to mam po Twilight. Pozwól mojej OC uczyć się o Magii Śmiechu, ponieważ tak nazywamy twój element! http://mlppolska.pl/Watek-MoonSun--4020?pid=171856#pid171856 Moja MoonSun jest pół-Podmieńcem, więc może udawać kogo tylko chce, w wersji alicorn. Jej zainteresowania: Zabawa z przyjaciółmi Ulubione Elementy: Śmiech i Dobroć
- 
	Ja poproszę, abyś mi narysował Podmieńca. Tylko nie takiego zwykłego, a z żółtymi oczami (dalej bez źrenic). Potrzebny mi obrazek do fica. Najlepiej wiszący w czerwonej magii, patrzący przed siebie, wystraszony, a co najważniejsze: mały. O ile to nie kłopot . W razie czego wystarczy żółtooki Podmieniec (dalej bez źrenic).
- 
	
- 
	Sophie, a chcesz rybę?

 
            
        