Skocz do zawartości

lurasidone

Brony
  • Zawartość

    496
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez lurasidone

  1. - Kilka godzin...nie wiem dokładnie ile. Przespaliśmy się chwilę - odpowiedziałem maszyniście. - Nasz pociąg wypadł z torów. Był pancerny, więc nikomu z nas nic się nie stało. Ale im tak - tu wskazałem na leżące na ziemi ranne kucyki. Część wciąż była pogrążona we śnie, inne wpatrywały się z blaskiem nadziei w oczach w słońce.
  2. Sharon zaczęła chichotać. - Ładnie tu - powiedziała do Greeny'iego, rozglądając się. Trawa na łące była wyraziście zielona, słońce świeciło jasnym blaskiem. Różowa woda również nie należała do typowych rzeczy, podobnie jak złote chmury. Klacz podróżowała po wielu zakątkach Equestrii, ale jej zmysł włóczykija jeszcze nigdy nie doprowadził jej do innego wymiaru. Potrzebowała chwilę, by zrozumieć zasady tego świata. Bo jedyną zasadą panują w tym świecie był brak jakichkolwiek zasad. Irytowało ją to nieco, lubiła wiedzieć, z czym ma do czynienia. Po chwili jednak uśmiechnęła się pod nosem. Tutaj nie będzie jej potrzebna iluzja, w tym miejscu można naginać rzeczywistość do własnych potrzeb i zachcianek. Sharon bardzo ucieszyła się z tego powodu, ciągłe używanie iluzji dało się jej we znaki zmęczeniem i lekkimi, sporadycznymi zawrotami głowy. Na jakiś czas powinna odpuścić sobie rzucanie zaklęć iluzjonistycznych, szczególnie tych nakładających przysłowiową kurtynę na całe widoczne gołym okiem otoczenia. Cała kraina wydawała się przyjazna, bez zagrożeń e swojej strony. wiadomo jednak, że pozory lubią mylić, klacz musiała więc zachować niezbędną ostrożność. Zastanowiła się chwilę, jak wykorzystać otoczenia na swoją korzyść, by rzucić zaklęcie, które postawi oponenta w kropce. Uniosła prawe kopyto i machnęła nim dwa razy. Ku jej zdziwieniu powstał mały, nieszkodliwy wir powietrza, który po chwili uniósł się lekko w górę i zaczął przybierać kształt. formował się chwilę, powietrze tkało swego rodzaju siatkę, która układała się na utworzonym kształcie. W miejscu, gdzie przed sekundą było coś na kształt pajęczej sieci pojawiała się skóra, po chwili futro, pazury, oczy, tułów, łapy i inne części ciała. Powstałe zwierzę delikatnie dotknęło łapami ziemi. Z wyglądu przypominało wilka, z ta różnica, że liczyło sobie prawie dwa metry wzrostu. To, co wydawało się być zwykła sierścią okazało się miękkimi kolcami. Wystarczyło się o nie otrzeć, a trująca substancja wnikało w ciało i w ciągu dziesięciu minut paraliżowała je. Szaron odsunęła się kroczek w bok. Odgarnęła swoją długą grzywę z oczu przyjrzała się wilkowi. - No...nie do końca o to mi chodziło. Haha, ciekawy ten świat! Tyle możliwości! Aż trudno się zdecydować, skoro można wszystko! Wilczysko warknęło przeciągle. Twór nie był kontrolowany przez nikogo. Gdy zgiął przednie łapy, oba kucyki usłyszały piskliwy, ogłuszający zgrzyt. Okazuje się, że zwierze wewnątrz było zbudowane z...metalu. Mimo to żyło i poruszało się płynnie, może lekko skrzypiąc. W każdym razie warto zwrócić uwagę na fakt, że właśnie szykowało się do skoku. Nie wiadomo tylko czy na Sharon, czy na Greeny'iego.
  3. Szykuj się na requesta ode mnie ^^ W najbliższym czasie...
  4. - Jestem Grass Whisperer, miło mi cię poznać - uśmiechnąłem się uprzejmie do ogiera, podając mu kopyto na powitanie.
  5. lurasidone

    Arty z Różową klaczą

    Zobaczyłam...i mnie zatkało:
  6. Twilight Sparkle polana sosem SuperSweet:
  7. - Porozmawiamy z nimi - odpowiedziałem, idąc w kierunku kucyków ziemnych, które wysiadły z lokomotywy.
  8. Proponuję siebie... Ale Tarrem nie pogardzę ^^
  9. Zacząłem się śmiać. Cichym, niekontrolowanym chichotem, który po chwili przeszedł w radosny, głośny śmiech. Taka miła niespodzianka po serii koszmarów... - To nie koniec - powiedziałem do Magica. - Nie ma tak dobrze. To znak, który jednak nie kończy sporu. Changelingi nie wypuszczą Elementów Harmonii z powodu kilku promieni słońca.
  10. *Księżniczka pojawiła się w klasie, ale nie zasiadła na fotelu tak jak zwykle* Witajcie uczniowie. Dzisiaj nie będzie zajęć, jedziecie na biwak. *Księżniczka patrzy po klasie, mierząc każdego z uczniów królewskim wzrokiem. Widziała, że ich uśmiechy stają się coraz szersze.* Idźcie do holu, tam czeka na Was reszta uczniów wraz z profesorkami. Miłej zabawy!
  11. Sliczne, jak zawsze z reszta. A jak ram moj request? ^^
  12. - Jestem tu z wami. Caly czas bylem - odezwalem sie, wychodzac z cienia. Nie widzieli mnie...? Dziwne. Ale ten swiat rzadzi sie nieco innymi prawami. - Celowalem do jednego z gargulcow, ale zanim zdazylem nacisnac spust podlecial. Nie wiem, co dzialo sie dalej. Wyglada na to, ze udalo mi sie wyjsc bez wiekszego szwanku. W przeciwienstwie do niektorych - powiedzialem, rozcierajac skron, w ktora uderzyl mnie gargulec. Bolalo, ale nie bardzo. Przynajmniej pozostawala nadzieja, ze wszystko w porzadku.
  13. Jak tam sobie chcesz...dobranoc Pani - sklonilem sie lekko w jej strone, usmiechajac sie krotko. Odszedlem kawalek i polozylem sie pod jednym z drzew. I sie zacznie...bardzo szybko odplynalem do krainy wiecznych lowow.
  14. - Zdaje mi sie, ze mowilem ci po co sie w to wszystko pakuje - mruknalem, tlumiac ziewniecie. - Mimo wszystko wolalbym jeszcze troche zaczekac... - wiedzialem, ze odwlekam nieuniknione. Jestem zwyczajnym tchorzem, w dodatku boje sie czegos, co siedzi tylko w mojej glowie. Paranoja. Ale w koncu bede musial isc spac. Mam co prawda tabletki nasenne, ale posiadam ich niewiele i sa silnie uniezalezniajace.
  15. - Nie. W lesie grasuja dzikie zwierzeta, poza tym wciagniecie niektorych rannych do ciemnego lasu moze wywolac napady paniki.- odpowiedzialem Green przecierajac zmeczone oczy.
  16. lurasidone

    Prace Swah

    Przyjmujesz requesty? Bo mam coś...
  17. Dzięki Tobie mogłabym o każdym z tej trójki bohaterów pisać równie długa KP jak tą do tej sesji ^^ - Tak...potem będziemy się martwic o dotarcie do Canterlot. Teraz pomóżmy im zebrać się do kupy - powiedziałem, podnosząc z ziemi moja wyświechtaną bardziej niż kiedykolwiek torbę.
  18. - Uspokój się - położyłem jej kopyto na ramieniu. - Powinienem był zostać wtedy przy... - przerwałem na chwile. Obraz równie wyraźny niczym najbliższe otoczenie stanął mi przed oczami. [Retrospekcja] - To jak, odpalimy ją dzisiaj? Przecież skończyliśmy - uśmiechnął się do mnie nut, tuląc do siebie Cherry. - No nie wiem...nie przeszła pomyślnie wszystkich podstawowych testów. - Och, przestań, Grass. Martwisz się niepotrzebnie. Za to cacko zdobędziecie fortunę. starczy na twoją ambicje i na nasz ślub. Już za tydzień. - uśmiechnęła się klacz. - Za tydzień? Heh, już zacznę szykować garnitur - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. - To może ja pójdę przypilnować kwiaciarni? Klient czeka z zamówieniem - Sweet Cherry pomachała nam na pożegnanie i wyszła. - Dobra, uruchomimy tą kupę złomu - uśmiechnąłem się do przyjaciela. -...przy panelu sterującym...-dokończyłem powoli.
  19. - Calkiem niezly pomysl - powiedzialem. - To ma szanse sie udac. - rozejrzalem sie po podlodze i zebralem naboje. - Sugeruje wzmocnid nieco wybuch magia. Pociag jest pancerny, z pewnoscia bardziej odporny na wszelka ingerebcje. Mniemam, iz zadne z was nie zna odpowiedniego zaklecia. W takim razie zrobie to sam.
  20. - Umm...chyba jesteśmy cali...tak? - spytałem nieco zdezorientowany, podnosząc się na nogi. Rozejrzałem się po miejscu, które jeszcze przed chwilą było w pełni sprawną lokomotywą.
×
×
  • Utwórz nowe...