-
Zawartość
191 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez Barrfind V.
-
Mógłbym dostać to 1? Please.
-
Cóż, ja miałem z 22 lata i jestem facetem. Miałem podwójnie przewalone, że tak się wyrażę. xD Poza tym nie wiem czego się wstydzić, co nie? Have fun.
-
Discord zamrugał szybko trzy razy. - Dobrze się czujesz? - spytał wsadzając jej w usta termometr i złapał za prawą nogę mierząc puls spoglądając na klepsydrę. - Nie, wszystko w porządku, dziwne - puszczając jej nogę wyrzucił klepsydrę za siebie. - Mam wrażenie, że twoje serduszko rośnie! - zawołał rozradowany łapiąc ją w pół. - Ach, tylko pomyśl, nie tylko Twilight Spurkle potrafi w przyjaźń - zawołał dowcipnie dumny z siebie, no i z Tempest pod pachą. - I nie, nie mogę - dodał odstawiając ją na podłogę zakładając łapę na łapę. - Mimo, że została ona dodana przez was do drużyny, a nie przez ze mnie to biorę ją jak was, w sensie te same usługi ale dbanie o siebie to wasz biznes - ziewnął przeciągle i rozprostował kości. - Jak jej urwie nogę to znajdę zapasową. Ale pamiętajcie, że tylko w miejscach zamieszkania - pogroził jej palcem ale z ojcowskim uśmiechem. - I jeśli sama nie możesz jej znaleźć, to jak sobie dacie radę w otwartym świecie? Musicie działać sami, pracować, starać się i dbać o przyjaźń. Mogę cie teleportować po mieście ale... - zatrzymał się spoglądając w sufit albo może raczej w podłogę bo był do góry nogami od minuty. - A dobra, co mi tam, baw się dobrze i pstryknął, a Tempest mrugnęła przez błysk i znalazła się za Midnight, gdziekolwiek była teraz. - Ach, te kucyki - powiedział spoglądając na miejsce gdzie przed chwilą stała jego podopieczna - robię się miękki na starość - zarechotał i zniknął.
-
Obok ucha Tempest delikatny szept obwieścił jakże śmiele. - Ktoś tu się za mną stęsknił w końcu - i objawił się w swej całej okazałości Discord. Stał przed klaczką spoglądając na nią ze swoim zwykłym uśmieszkiem. - Czegoż to potrzebujesz? * * * Dotarłszy na targ, Forest zaczął się rozglądać za potrzebnymi rzeczami jak prowiant itp. Z racji, że pora była jeszcze dość wczesna, większość stoisk nie była jeszcze rozłożonych więc nie było w czym wybierać. Kilka z nich co prawda było już w pełnej gotowości ale nie było na nich niczego ciekawego. Rozglądał się w te i we te, aż jego oczom ukazał się dość ciekawy widok. Sklep z wyrobami łuczarskimi tuż obok targu. Okna były powystawiane różnego rodzaju łukami i kuszami. zdawał się być otwarty więc łowca niezwłocznie skierował się w tym kierunku. Sklep wydawał się być dobrze prowadzony, a łuki za oknem wyglądamy na całkiem dobrej jakości. Skuszony łowca wszedł do środka, co zostało zaakcentowane zadzwonieniem dzwonka nad drzwiami. Sprzedawcy akurat nie było za ladą ale to nie przeszkadzało mu przy oglądaniu łuków. Szczególnie wpadł mu w oko pewien zakrzywiony łuk na pierwszy rzut oka przypominający łuk myśliwski. Tak jednak uznałby ktoś w ogóle nie znający się na łucznictwie. W prawdzie był to łuk refleksyjny. Bardzo spodobał się łowcy, przypomniały mu się czasy jak zaczynał w gildii wojowników - lizną wtedy trochę łucznictwa i chętnie by do tego wrócił. A cena nie raziła po oczach - 160 celestiali. Złapał jeszcze kołczan i 24 strzały. Akurat miał nadwyżkę pieniędzy więc postanowił go kupić. najpierw jednak naciągnął go by sprawdzić czy przypadkiem nie jest uszkodzony. Łuk naciągną się ale nie złamał więc wywnioskował solidna konstrukcja. Zaniósł go na ladę i czekał na sprzedawcę. Kiedy ten się w końcu pojawił i spytał w czym może pomóc. - Biorę ten łuk i kołczan - odparł bezzwłocznie. Sprzedawca podrapał się po brodzie. - Za kołczan 20 sztuk złota - rzekł słomianej maści sklepikarz. Łowca kiwnął głową i zaczął przeliczać pieniądze w sakiewce. Zostawił je na ladzie. Po udanym zakupie, łowca włożył wszystkie strzały do kołczana, kołczan powiesił z prawego boku, a łuk przytroczył sobie do juków z lewej. Po wyjściu skierował się do najbliższego budynku poczty. Musiał wysłać list który napisał do matki. Wolał pozostać z nią w stałym kontakcie. Wszedł do budynku poczty który znalazł łutem szczęścia prawdę mówiąc. Wszedł do środka, podszedł do wolnego stoiska i położył bez słowa list na biurku. Przylepił znaczek, zapisał adres pod który ma trafić, zapłacił zależność i wyszedł. Następnie skierował się do karczmy "pod rozchichotaną klaczą" gdzie zamówił prowiant na drogę. Jabłka, gotowane ziemniaki i surowe marchewki. To powinno im wystarczyć na parę dni. Pozostało mu już tylko czekać na towarzyszy więc zamówił zimne piwo i tak czekał, siedząc przy ladzie.
-
Salam alejkum.
-
Elo elo, trzy dwa zero.
- 5 odpowiedzi
-
- przywitanie
- słowa
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Poza tym co to za różnica czy go używa? I tak nikt nie gra, a jak zbanujesz ostatniego grającego to co? Jak dla mnie można używać xraya, jeśli tylko nie będzie psuł innym zabawy. Chociaż w sumie nie wiem jak by miał to robić xrayem. To prędzej sobie ale droga wolna. Bezsensu kompletnie ten ban.
-
[Uwaga, post zawiera lokowanie produktów] Dzień drugi, wiosna 1008 rok EA Nastał poranek i słońce wstało, po swojej dawce kawy sprowadzonej z Zebriki. Strażnicy nocy zamieniali się wartami z dziennej straży. Wracała pełnia życia i pałac ożywał, jak w sumie każdego dnia. Do komnaty Foresta weszła jedna ze służących z jego praniem, czystym, świeżym i suchym. Położyła na kufrze u stóp łóżka i wyszła prędko wracając do swoich obowiązków. W chwilę moment do obu zajmowanych przez drużynę komnat przyszło śniadanie. Oczywiście nie samo bo przez lokajów. Nie ma to jak miska płatków owsianych z owsa uprawianego na wschodnich ziemiach Equestrii. Polanych sokiem malinowym z południa i sokiem pomarańczowym, wyciskanym wprost z Zebrikańskich pomarańczy. Nadszedł kolejny piękny dzień i czas kontynuować przygodę. Co najmniej dwójka z trójki mogła poczuć trzepnięcie w ucho. Mogło to być takie mentalne pstryknięcie łapą ze strony Discorda, kto wie. Wstawać, zanim obudzicie się z kopytem w nocniku.
-
Jako iż nie patrzę jak inni i dla mnie ma sens całokształt tej OC. I nie wiem czy mogę rzec, że mam swoje trzy grosze w jej byciu. I jest na tyle dobra jest iż należy aktualnie, za zgodą autora, do mojego własnego ponyversum jako kanoniczna postać. Ciągle pracuje nad nią więc mogę rzec, że póki będzie się starał tak jak do tej pory, póty będzie tak samo dobra jak teraz. Polecam i pozdrawiam.
- 1 odpowiedź
-
- oc
- original character
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
No to ja mam do oddania kody do The Dark Eye: Chains of Satinav i Resident Evil o HD, które chyba zostawię Zandiemu, jak tylko do mnie napiszę gdy będzie by mi przypomniał. Ale jak kto chce Dark Eye to mówić.
-
Po księgach trzeba spróbować w teorii.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Chodź, to ci pokaże co to Oris Magicae. .3.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Hey, sweet heart, come and join. .3.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Wyglądał na złego albo po prostu próbował udawać takiego. Nie chciał pokazywać, że jest miękki dla niej. - No wiesz... No dobra, będzie wam wygodniej tutaj, a ja wracam do Ponyville - powiedział prędko po krótkiej przerwie. - Macie to tutaj, na ogół nie zwracam uwagi na takie rzeczy ale mam wam pomagać w tym i owym, to... - wcisnął Forestowi kartę z informacją, że szukają strażników do karawany zmierzającej do Garden Gait. - Jutro przed południem z głównej bramy. Jakiś pegaz o żółtej maści o imieniu, jak mu tam było... Coś tam Weed - odparł wzruszając ramionami. - Pewnie będzie się wyróżniał. Do zobaczenia i powodzenia - rzucił tylko przy okazji tarmosząc grzywę Midnight i odszedł w skrócie rzecz biorąc. Było dosyć późno, a musiał jeszcze wrócić co mu zajmie jeszcze z pół godziny. Znając życie jeszcze ich zobaczy i miał głęboką nadzieję, że córcia Luny nie zawiedzie ni swoich, ni ich ani nawet jego oczekiwań. Bądź co bądź zależało mu na niej, jak na kimś bliskim. W sumie to o każdym potrafił tak myśleć jak poznał wystarczająco dobrze. A ją znał od kilku lat. Forest wydawał mu się być dobrym kucem i Tempest także mimo tego kamuflażu jaki sobie sama nadaje.
-
Pani Nocy stała niewzruszenie wysłuchując słów Foresta i Tempest, podczas gdy Midnight niemal gotowała się w środku chcąc usłyszeć ich decyzję. Było to ledwo zauważalne, gdyż jak można się spodziewać, córka księżniczki również została przeszkolona i wychowana w pałacowej etykiecie i potrafiła zachować powagę gdy tego od niej oczekiwano. - Rozumiem więc że oboje się zgadzacie, choć ty Tempest mogłabyś tego nie kryć tak bardzo aby trzeba się było tego domyślać. - Księżniczka Luna zwracając się do Tempest zachowała zimną powagę patrząc jej w oczy, jak gdyby ganiła ją za tak krótkie, pozbawione konkretnej odpowiedzi słowa. Jednak trwało to krótką chwilę, a całość okazała się tylko szybką lekcją. Po wszystkim uśmiechnęła się do niej ciepło. Fakt, Luna była jedną z najważniejszych osób w Equestrii, jednak poznała już magię przyjaźni i tak jak nauczyła tego swoją córkę, chce przekazywać tę magię dalej. - Cieszę się że chcecie zabrać ze sobą Midnight, od dłuższego czasu zależy jej na takiej wyprawie, a szczerze powiedziawszy ja nie mogę jej w takowej towarzyszyć z oczywistych względów. Jak wspomniałam, zna ona wszystkie informacje które tyczą się diademu i na pewno się chętnie nimi z Wami podzieli. Gdybyście potrzebowali informacji których moja córka nie będzie Wam mogła dostarczyć, wtedy skontaktuje się ona ze mną, mamy na to swój sposób. - uśmiechnęła się do stojącej obok Midnight. - Co do jej przydatności w Waszym zespole. Zapewniam że potrafi wiele, jednak brak jej doświadczenia i obycia w nazwijmy to, "prostym świecie". - Midnight zrobiła grymas niezadowolenia, matka właśnie pomniejszyła jej wartość w oczach innych, świetnie. - Ufam że dzięki tej wyprawie się to zmieni. Dbajcie o nią i o siebie nawzajem, gdyż żadne bogactwa czy umiejętności nie zastąpią Wam przyjaźni i wsparcia innych. - A teraz wybaczcie, mam kilka rzeczy do zrobienia. - drzwi komnaty otwarły się od zewnątrz a w nich stanął strażnik, zapewne było to pora w której spotkanie dobiegło końca. Matka i córka objęły się, po czym uśmiechnęły do siebie patrząc sobie w oczy i tak bez żadnego słowa pożegnały się. Barrfind puknął Foresta w bok i zwrócił na siebie uwagę Tempest kiwając głową w stronę drzwi. Krótki pokłon księżniczce i wyszedł na korytarz. Był w zagłębiu na schody stojąc i oczekując ich uwagi, chciał najwyraźniej powiedzieć coś drużynie. - Wiecie, noc już w sumie nadeszła - zwrócił uwagę na widoczny fakt, gdyż w rzeczywistości księżyc kwitł wysoko na niebie. - Nie wiem czy chcecie od razu wyruszyć w swoją drogę czy też spać w karczmie. Ewentualnie mogę was zaprosić do siebie - wzruszył ramionami. - Pozostawiam wam decyzję. Mój rodzinny dom jest tutaj obok pałacu w dzielnicy szlacheckiej.
-
Spoglądała na nich w zamyśleniu. Szukając odpowiednich słów i też odpowiedzi dla Tempest. - Dziękuję wam - odpowiedziała w końcu po dłuższej chwili. - Pierw powiem, że nie wiem szczerze jak naprawić zniszczony róg w ten sposób. Musiałam bym usłyszeć pierw historię jak to się stało - zwróciła uwagę na resztki rogu Tempest. - Zlecę też poszukiwania wszelkich informacji na ten temat i przy odrobinie szczęścia coś odkryją. Odetchnęła ciężko jakby ją coś trapiło. Myśli miała zaprzątnięte wieloma problemami, swoimi i królestwa, a teraz jeszcze kolejny, który obiecała sobie rozwiązać. - Jeśli pozwolicie podzielę się z wami po co was wezwałam. Pragnę abyście odnaleźli diadem mojej siostry. Został skradziony par set lat temu. Ona osobiście o tym milczy i nie chce mi powiedzieć nic o tym wydarzeniu - mówiła powoli z wyrzutem rzucają wzrokiem na obraz z księżniczką Celestią. - To byłaby wielka niespodzianka dla niej. Ma nową koronę ale to nie to samo. Poprzednia była nadana nam przez naszych rodziców i... - zatrzymała się na chwilę, pokręciła głową. - Sami rozumiecie, chce aby z powrotem ją miała i jestem gotowa zrobić wszystko aby tak się stało. Wyprostowana i twarda, spoglądała teraz na nich z góry i czuć było jej wewnętrzną energię i charyzmę. - Macie zrobić wszystko co w waszej mocy. Proszę tylko aby nikt niewinny przy tym nie ucierpiał. I miała bym do was drobniejszą prośbę - ponownie zamilkła na moment rzucając krótkie spojrzenie na drzwi do komnaty. - Abyście wzięli do drużyny moją córkę i się nią zaopiekowali. Nie mówcie oczywiście jej tego, tylko traktujcie jak towarzyszkę. Dbając o jej bezpieczeństwo i z pewnością będzie także cennym kompanem. Wierze, że z wami nic jej się nie stanie. A jak jeszcze by dołączył... - zaczęła spojrzawszy na Barrfinda. Rozkaszlał się kręcąc głową bo coś czuł, że tak będzie. - Wybacz księżniczko ale nie jestem ich członkiem drużyny - wyjaśnił na prędko. - Z chęcią bym dołączył ale jak tylko tutaj zostanie wszystko domknięte, wracam do zamku. Mam ważne rzeczy do zrobienia - dodał, a w myślach tuszując je uśmiechem "No, dała by mi popalić w domu, jakbym zniknął znowu na demony wiedzą jak długo". - Rozumiem - z żalem w głosie Luna spoglądała na nich zastanawiając się duchu. - Moja córka wyjaśni wam i da informację oraz pomoże szukać diademu. Wiem, że to trudne zadanie. Niektórzy wręcz by powiedzieli niemożliwe - na jej ustach wykwitł kpiący uśmiech. - Ale dla chcącego nic trudnego. I nie daje jakiegoś limitu czasowego ze względu na trudność tej misji. [Midnight Dream odpisuje pierw]
-
Witoj. Niech moc będzie z tobą. Paradoxa EU2 uwielbiam szczerze powiedziawszy. Total War nie był grą dla mnie ale Hereos grałem. Might&Magic jednak bardziej jako, że RPG. I grałbym w Civ ale nie mam z kim. Stety. :C A samemu brak sensu, bo AI jest słabe.
-
Wzruszył ramionami na pytanie Foresta. - Nie wiem, prawdopodobnie jakiś strażnik doniósł co się dzieje. Księżniczki muszą wiedzieć gdy zdarzają się jakieś wypadki. Skończył akurat z brońmi Tempest i chował swoje specjalne dłuto. - No, macie wolną wolę i możesz odejść, jeśli taka twoja wola - wyjaśnił zdziwiony. - Skoro uważasz tak a nie inaczej. Aelius zerknął jeszcze na swoich chwilowych kompanów. Jego na ogół ponury wyraz twarzy chwilowo stał się bardziej neutralny. - Cóż. Nie dogadamy się. Nie będę wam psuł waszej podróży. Nie jesteście drużyną której potrzebowałem. Ja nie jestem oficerem który wam by się przydał. Powodzenia - kiwnął jeszcze głową do Arcypaladyna, odwrócił się i odszedł. Nie mówiąc już nic więcej. - Na razie - odparł machnąwszy za nim kopytem. - Ciekawe, dumny żołnierz Roamański w sumie... Myli się, oni tam są bohaterami broniąc naszych granic - popatrzył po pozostałej dwójce. - Zgaduję, że pewnie zaraz Discord się pojawi z kimś nowym. Jeśli znajdzie... - Od początku jasne było że drużyna nie przetrwa długo ale nawet ja nie myślałem że tak szybko się rozstaniemy - dorzucił od siebie Forest za odchodzącym. - Szczerze zaczynałem się do ciebie przekonywać Centurionie. Może kiedyś jeszcze się spotkamy. - No dobra, pozwólcie za mną do pałacu. Barrfind żwawo prowadzą dwójkę przez tłumne ulice Canterlot. Mimo, że nadchodziła już powoli noc, ulice miasta nigdy nie pustoszały. Zapaliły się lampy napędzane klejnotami magyi. Bez problemu dotarli pod bramę dzielącą miasto od terenów pałacowych. Nikt na nich nie zwracał uwagi, ani nie zatrzymywał. Może oprócz pod drzwiami komnat księżniczki Luny. Gdzie jeden z jej Gwardii Nocy zatrzymał na chwilę. Barrfind prędko w kilku słowach wyjaśnił sprawę i mogli wejść. Księżniczka stała przy oknie spoglądając na księżyc błyszczący na niebie. Obróciła się powoli w ich stronę gdy stanęli na środku pomieszczenia. Schludnie urządzony pokój, na ścianach zdjęcia i gobelin. Szafa, biurko, poduszki i stoliczek oraz różne tam rzeczy których brak sensu wymieniać. - Widzę, że inicjatywa Discorda daje plony - powiedziała podchodząc do nich i kiwnęła kopytem na ukłon paladyna. - Cieszę się, że widzę jego podopiecznych. Zastanawiacie się pewnie czemu was wezwałam - na każde z nich spojrzała wnikliwie oceniając każdą piędź ich jestestwa. - Zdaję sobie sprawę z zasad jakie zostały na was nałożone więc wam nie rozkazuję. Proszę was o spełnienie mojej prośby, a nagrodzę was jak tylko może księżniczka Equestrii. Wysłuchacie mnie? - spytała połyskując grzywą w świetle księżyca i mieniła się tysiącem gwiazd.
-
Witaj i bądź pozdrowiony. Och, ludzisk od groma spotkasz i każdy wyjątkowy na swój własny sposób. Baw się dobrze i poszerzaj znajomości.
-
Jeśli dacie rangę Rarity to ja zacznę shitposting. Lepiej by to nie miało nazw kucyków bo wtedy się zacznie zabawa. Kruczek good idea.
-
Mogę prosić o The Dark Eye?
-
Fajny pomysł, tylko czemu mam wrażenie iż skończy się to rzeczywistym shitpostingiem?
-
Witaj. Cóż, forum nabiera chyba nowego dechu coś ostatnio. Mnie samemu wydaje się być mały ruch. Ale czego wymagamy? Fandom umar, znowu. xD Ale tak szczerze to po prostu... W sumie nie wiem i jakoś don't even care. Ja żyję i jestem aktywny, jak makrela w puszce. A nowa krew zawsze się przyda. xD