Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Klaus wykonał szybki ruch ręką, wyciągnął swoją broń będącą małym pistoletem i wystrzelił w stronę Kateriny. Jej pistolet w momencie rozkruszył się i w postaci smutnej, smętnej kupki pyłu wylądował na ziemi. Grimalkin rzuciła sztyletemw stronę mieszańca. Po kilku obrotach w powietrzu nóż został odrzucony przez oponenta, w przeciwieństwie do drugiego, który utkwił w jego ramieniu. Klaus zaśmiał się i wyszarpał broń z ciała. - Rozgrzewka - mruknęła wiedźma. - Proszę, demonie. Twoja kolej.
  2. - Panie przodem - odparł mieszaniec i skłonił się. Grimalkin odsunęła się od samochodu. Zza pasa wyjęła dwa długie sztylety. Ręką sięgnęła do swojej szyi, na której powieszony miała naszyjnik z kości palców. Dotknęła kilku z nich.
  3. Gwydril odwrócił się w stronę maga. Na jego twarzy jak zwykle widać było tylko i wyłącznie spokój, czyli zupełne przeciwieństwo myśli. Doceniał Valthara, nie odważyłby się zignorować jego potęgi, która również budziła jego niepokój. Elf wiedział, że mimo nienaturalnego jak na człowieka wieku Valthar wciąż posiada pewną siłę... I to było główne źródło niepokoju. Mag czemuś zawdzięczał lata swojego życia i Gwydril był pewny, że nie trwa ono tyle dzięki przyzwoleniu Valarów. - Jestem stary, nie jasnowidzący. Na wszystko, co tylko może być poszlaką. Wszystko, co może zdradzić tę rzekomą grozę kryjącą się w ruinach - odrzekł. - Przede wszystkim musimy być czujni.
  4. - To będzie ostatnia zabawa w twoim marnym, długim życiu. Korzystaj - odparł i spojrzał na wiedźmę, która odpowiedziała mu piorunującym, złośliwym spojrzeniem.
  5. - Kat, naprawdę? - rozległ się głos. - Zaufałem ci, moja droga, a ty przychodzisz z obstawą... Nie pamiętasz? Ty i ja, tak miało być. Zasmucasz mnie, moja mała... - Kilka metrów od samochodu stanął Klaus. Wiedźma uśmiechnęła się swoim drapieżnym, ostrym uśmiechem.
  6. Wiedźma wsiadła na tylne siedzenie i zamknęła drzwi.
  7. - Tak, teraz jedziemy do ruin. Nie jestem pewny czego się tam spodziewać, dlatego też wyruszamy za dnia, nie w nocy. Będziemy mogli zobaczyć ślady obecności tego czegoś - odpowiedział elf.
  8. W ubiorze Grimalkin nie zmieniło się wiele, oprócz kilku dodatkowych pasków, zapewne z nożami. Wiedźma kiwnęła głową. Była gotowa na dwa dodatkowe, wiele warte kciuki do kolekcji...
  9. (Chętnie) - Witam - odrzekła wiedźma.
  10. - Wstawajcie, wstawajcie. Miasto ruin czeka na lepsze czasy - powiedział elf. Najpierw będą musieli poszukać śladów i wywnioskować z nich, z czym przyjdzie im się zmierzyć...
  11. Grim skierowała się w tę samą stronę. Nuciła utwór "The wicker man" Iron Maiden.
  12. - Nikt nie zabraniał! - poinformowała, wyprzedziła Lawrence'a, dotknęła drzewa i prawie się przewróciła o korzeń wystający z ziemi. Spojrzała na drzewo krytycznie. - Patrz, chciało mnie zabić.
  13. Grim chwyciła Lawrence'a za koszulkę, pociągnęła go i wyprzedziła, biegnąc do drzewa.
  14. - Kto pierwszy do tamtego drzewa? - zapytała, szczerząc się.
  15. - Ja w wieku dziesięciu. Nie było wtedy zabawnie. Ale byłam chyba tylko dwa tygodnie. Wracamy do szkoły? - zapytała.
  16. Grim zaśmiała się szczerze. - Inna tolerancja na leki, co? Mnie w sumie nie leczyli długo. Zorientowałam się co trzeba robić i jak się zachowywać, a terapia "odniosła sukces". Byłeś w psychiatryku?
  17. - Nie zobaczysz, nie zobaczysz. Trzymam ją w pięści i nie wyjdzie, dopóki jej nie rozkażę. Psychotropy, polecam - dodała. - No, dobra. Czasem się ujawnia sama, ale tylko czasem, przy odpowiednich okolicznościach - sprecyzowała.
  18. - A mam, oczywiście że mam! - włożyła rękę do kieszeni i wyjęła z niej małe, płaskie pudełeczko. W nim tkwiła zasuszona, czterolistna koniczyna. - Moc jest ze mną, proszę być grzecznym. - Pogroziła palcem.
  19. - Angolem? Ożeszty. Przybyliśmy z podobnych miejsc na świecie. Ja jestem z Irlandii - powiedziała. - I w Irlandii podoba mi się bardziej, chociaż tu też nie jest źle. Brakuje tylko Leprechaunów i Black Sabbath niedaleko mnie.
  20. - Wagary pierwszego dnia... Nieładnie z mojej strony. Hej, miałeś kiedyś spotkanie z meduzą albo rekinem? - zapytała.
  21. - A nic, z ciekawości pytam. Przeprowadziłam się tutaj miesiąc temu, jeszcze nie do końca wiem, gdzie co jest. Znaczy wiem, gdzie jest amfiteatr, ale inne lokalizacje już u mnie gorzej idą. Gdzie tu jest sklep ziołowy? - zapytała ze zdziwieniem.
  22. - Strach to niestety nie jest moja mocna strona - odpowiedziała. - Gdzie mieszkasz?
  23. - Czyli zwiewamy do apteki kupić to ziółko? - zapytała z uśmiechem.
  24. - I rozumiem, że ty teraz melisy nie masz przy sobie? - zapytała.
×
×
  • Utwórz nowe...