Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Gnijąca panna młoda Tima Burtona to film animowany wyprodukowany w roku 2005.

    Produkcja stworzona została metodą animacji poklatkowej, aktorami zaś są lalki (do filmu stworzono ich 82) z mechanizmem przekładniowym. Film zdobył wiele prestiżowych nagród (m. in. Saturn Award)

    Akcja zaczyna się w niewielkim, XIX w. miasteczku. Victoria Everglot i Victor Van Dort mają zawrzeć małżeństwo zaaranżowane przez ich rodziców. Widzą się pierwszy raz tuż przed próbą ceremonii ślubnej i choć obojgu zależy na ślubie, pan młody ze zdenerwowania zapomina słów przysięgi. Po kilku nieszczęśliwych wypadkach (m. in. podpaleniu sukni teściowej przez Victora), pastor oznajmia, że ślub nie odbędzie się, dopóki Victor nie nauczy się przysięgi. Pan młody odchodzi z kościoła i udaje się do lasu, żeby poćwiczyć swoją kwestię. Gdy udaje mu się powtórzyć wszystkie słowa, nakłada obrączkę na jedną z wystających spod śniegu gałęzi. Ta jednak okazuje się być ręką zmarłej dziewczyny, która powstaje z grobu i oświadcza Victorowi, że właśnie zawarł z nią ślub. Przerażony chłopak zostaje zabrany do Świata Umarłych, miejsca o wiele ciekawszego i barwnego niż to znane Victorowi...

    corpse-bride-corpse-bride-682955_1280_10

    • +1 1
  2. ... I w tej samej chwili drzwi otworzyły się z trzaskiem, a do pokoju wkroczył Grzejnik w stanie wskazującym na to, że nie do końca doszedł do siebie. Salamandra stała chwilę i patrzyła z wyrzutem na właściciela mętnymi oczami. Klacz prychnęła głośno, zniecierpliwiona.

  3. N: Charakterystyczny, a to raczej dobrze.

    A: Nie wiem co to za postać, ale z niewiadomych przyczyn skojarzyła mi się z komiksem "Zombie Marvel", gdzie wszyscy bohaterowie zamienieni zostali w żywe  trupy. Polecam, a avatar fajny.

    S: Ta sama postać co z avatara, dałam popis swojej spostrzegawczości. Ciekawy tekst.

    U: Często na off topie, nie miałam okazji bliżej poznać.

  4. Minęła chwila, ale w końcu część Sombry uwięziona w rogu dała o sobie znać.

    Dużo energii zużywam, kontaktując się z tobą. Mam nadzieję że to wykorzystasz. Zamierzasz spalić ten budynek. Zanim to zrobisz, znajdź źródło energii które się tutaj znajduje. Niedaleko ciebie. Każda moc się przyda w dopełnieniu zemsty. Nie wiem kogo dokładnie masz szukać. Pewnie jednorożca. Znajdź go i zabierz ze sobą. A potem na północny zachód. Niedaleko powinna być wioska. Nie zawiedź - nakazał szept, po czym ucichł. Nie znaczy to jednak, że odszedł. Czuwał.

  5. Truchło nie miało przy sobie nic, oprócz... niewielkiego kawałka papieru zabezpieczonego plastikiem i przyczepionego cienkim sznurkiem do połamanej szyi. Więcej: było na nim pismo, koślawe i krzywe - napisanie zapewne w pośpiechu. Darkness podszedł bliżej z zamiarem przeczytania kartki. Trup cuchnął niemiłosiernie i powstrzymanie się przed wymiotami, nawet mimo pewnej nabytej odporności przed tym odruchem, stanowiło pewną przeszkodę.

     

    "Jeśli żyjesz, podążaj wzdłuż rzeki. Dalej jest obóz. Mam nadzieję że sie spotkamy. Powodzenia" - głosiła kartka. Dziwny sposób na przekazanie informacji. Mało widoczny...

  6. Stara klacz zaprowadziła Slaga do pokoju. O dziwo, mimo starej, skrzypiącej podłogi i brudnych ścian pościel była czysta, a w rogu leżał materac dla Grzejnika. Do przyjścia ponętnej klaczy zostało jeszcze kilka minut, jednorożcowi zostało zatem skontaktować się z przewodnikiem.

  7. W sali nastrój się zmienił. Goście nie zachowywali się już tak głośno jak wcześniej, a widok gada wielkości psa leżącego w ogniu i niespalającego się przyprawiał o zdumienie i niepokój. Cóż. Zawsze to dla nich coś nowego, pewne urozmaicenie życia.

    Ivy odeszła do "obowiązków", Grzejnik ocieplał się w ogniu, chwilowo panował spokój.

  8. - Hmm... No niech będzie. Za godzinę, w twoim pokoju. A teraz... Czas wrócić do moich obowiązków - mruknęła i pocałowała jednorożca w policzek. Widocznie miała nadzieję na szybki i łatwy zarobek tej nocy. Rzecz dość powszechna w zapadłych wsiach, gdzie klacze nie mają żadnych możliwości na karierę.

  9. - Tam masz swój kominek - odwarknęła Ivy, nie kryjąc swojego poirytowania. Widocznie nie wiedziała jeszcze z kim miała przyjemność, albo jej próżność zacierała wszystkie ostrzeżenia idące od podświadomości. Istotnie, we wskazanym przez nią kierunku był kominek. Niewielki co prawda, ale na grzejnika calkiem wystarczył.

  10. Ale ustalamy, że wydarzenia/zachowania/objawy postaci opisuję ja.

     

    Grzejnik nie reagował. Po prostu spał, a temperatura jego ciała była tak niska, bo wpadł w sztucznie wywołaną hibernację, co zwierzętom tego typu raczej się nie zdarza.

    - Co się stało z twoim smokiem, Slag? - zapytała klacz z wyrazem wyjątkowo uroczego debilizmu na pyszczku.

  11. - Mam na imię Ivy. A Ty, mój... drogi? - Klacz oparła się o blat stołu i zarzuciła grzywą z wdziękiem. W tej samej chwili z zaplecza wyłonił się Grzejnik, dziwnie sztywno i niezgrabnie stawiając łapy, oraz zataczając się lekko. Ciepłolubny zwierz zdołał podejść do stołu, po czym zwalił się koło jednej z nóg i znieruchomiał. Tylko poruszajacy się brzuch zdradzał, że salamandra wciąż żyła.

  12. Grzejnik wstał i ruszył w kierunku, w którym podążała przed chwilą klacz. Tym razem kilka par zmętniałych oczu skierowało wzrok na salamandrę i nie ukrywało zaskoczenia stworzeniem.

    Z zaplecza z wdziękiem wysunęła się błękitnogrzywa piękność, niosąc trunek i miskę z jedzeniem. Cały czas uśmiechając się, podeszła do stolika jednorożca i postawiła tacę na blacie.

    - O której nasze spotkanie, drogi panie? - zapytała cicho.

  13. - To naprawdę nic takiego. Na imię mi Moth, panie. Nie chcę być nieuprzejma, ale wydaje mi się że druga jelnerka już... Już zdecydowała się na spełnienie prośby. A teraz wybaczy pan, zajmę się swoimi obowiązkami. - Klacz odwróciła się, i nie czekając na odpowiedź ruszyła w przeciwnym kierunku. Grzejnik tymczasem uniósł łeb i spojrzał z zaciekawieniem na odchodzącą postać.

  14. Klacz zachichotała.

    - Och, zobaczymy co da się zrobić - rzuciła, po czym odeszła zrealizować zamówienie, odpowiadając przy tym na zaczepki ogierów z innych stolików. Gdy znikła, na sali ponownie pojawiła się jej cicha towarzyszka, w celu wytarcia stołów ścierką. Wydawało się, że jest czymś bardzo zaniepokojona.

  15. Ruda klacz, wyrwana z zamyślenia spojrzała rubinowymi oczami na Slaga, po czym szybko odwróciła wzrok i niemal z ulgą przyjęła fakt, że jej błękitno grzywa współpracownica już zbliża się do klienta.

    - Życzy sobie pan czegoś? - zaszczebiotała wysokim, wesołym głosem i zatrzepotała rzęsami.

×
×
  • Utwórz nowe...