Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Wpis I

     

    Celestia. Wspaniała, dobrotliwa, ciepła, troskliwa i sprawiedliwa władczyni! A przecież obie rządzimy Equestrią, więc i połowa chwały powinna przypaść Nam, zapomnianej Pani Nocy! Tak bardzo troszczymy się o dobrobyt Naszych poddanych. Chronimy przed koszmarami, a tym samym zapewniamy wypoczynek i siłę na każdy dzień. Niewdzięczni. Z całej Equestrii napływają listy do Pani Słońca. Jednorożce, pegazy, kuce ziemne - oni wszyscy ją kochają. Źrebięta tworzą rysunki na jej cześć, a poeci sławią w pieśniach i wierszach. Jakim prawem o Nas zapominają? Czy nie widzą co noc srebrzystego księżyca? Czy gwiazda północna nie wskazuje im drogi w mroku? 

    A żeby tego było mało, w Naszej wieży jest cały czas przeciąg. Kolejna, jakże okrutna niesprawiedliwość. Podejrzewamy że w komnatach naszej wspaniałej siostry zawsze jest ciepło i przytulnie. Czas to zmienić raz i na zawsze. Położyć kres nieprzychylnemu losowi. Dokonamy tego i w końcu odbierzemy to, co Nam się należy! Czas na rozszczelnienie okien w pokojach Celestii!

     

    Po zastanowieniu stwierdzamy jednak, że rozwiązanie to jest zbyt krótkotrwałe i nie tak doskonałe jak Nam się wydawało. Nie było złym pomysłem i chyba nawet się na niego pokusimy, ale nie teraz. Teraz należy zwrócić na siebie uwagę poddanych. Niech wiedzą, że popełnili błąd ignorując Nas.

    Już niedługo to My staniemy się prawowitymi władczyniami Equestrii. Udowodnimy, że równamy się z Celestią w mądrości, sprawiedliwości i rządach, a nawet ją przewyższamy. Pokochają Nas i zapomną o Naszej siostrze. Będą sławić księżyc i jego piękno. W końcu to My będziemy pławić się w blasku, a w komnatach nigdy nie zapanuje już przeciąg! Naszą mocą sprowadzimy na tę krainę Wieczną Noc!

  2. Tuż za rogiem stał cel kuca. Drewniany dom  z dachem pokrytym strzechą. Aż zachęcał żeby stać się pożywką dla ognia. Krzywe, wiekowe deski obchodziły z farby, niewielkie okna zabezpieczone metalowymi prętami były brudne i przepuszczały bardzo niewiele światła z wewnątrz, wystarczająco jednak, by stwierdzić że budynek służył za karczmę. Dwie latarenki przy wąskich, ciemnych drzwiach kołysały się lekko z wiatrem. To było dobre miejsce. Grzejnik zajął pozycję za jednorożcem, ustępując mu drogi i czekając na wejście.

  3. Salamandra spojrzała swoimi czarnymi, podobnymi do koralików oczami na kopytnego towarzysza. O, tak. Jeśli ktokolwiek byłby zawsze za rozpaleniem ognia, byłby to właśnie Grzejnik. Ciepłolubne stworzenie uwielbiało wprost płomienie będące bądź co bądź jego żywiołem. Dobrze byłoby i teraz nasycić się ich pięknem, ale najpierw... Noc zapadała, a schronienie nie miało w zwyczaju przychodzić do nikogo samo. Jednorożec musiał więc znaleźć sobie jakieś miejsce, inaczej spędziłby - nie pierwszą w jego życiu i prawdopodobnie nie ostatnią - noc na bruku.

  4. Brukowane uliczki oświetlały powoli zanikające promienie na tle różowego nieba. Kolejny dzień dobiegał końca. Niewielkie latarenki przy wejściach do domów zapalały się, a większość mieszkańców znikała w przytulnych mieszkaniach. Dwa cienie przesuwały się jeszcze po drogach. Jeden należał do postawnego, dumnie kroczącego jednorożca. Po drugim trudno byłoby rozpoznać właściciela. Smukły, podłużny, dość duży kształt. Salamandra ognista. Większość kucyków prowadzących spokojny żywot w małym miasteczku nie wiedziałaby o istnieniu tego stworzenia, co wcale nie przeszkadzało mu w egzystencji. Tak więc jednorożec i jego salamandra w ciszy przemierzali uliczki miasteczka. Na środku  napierśnika tajemniczego kuca znajdował się niewielki, czarny odłamek. Kamień, mógłby kto pomyśleć błędnie. Kamień bowiem nie był okruchem skalnym, a odłamaną częścią rogu potężnego Króla Sombry. I okruch ten był niezwykły, bo zachował w sobie część świadomości tyrana. A owa część wciąż pamiętała, że musi się zemścić..

  5. Moi drodzy parafianie!

     

    Jak sam temat wskazuje, mam problem. Problem ten polega na tym, że mam do zrobienia pewne zadanie, do którego nie do końca wiem jak się zabrać.

    Zadaniem tym jest ucznienie lalki, która będzie wykorzystana w animacji poklatkowej. Lalka owa ma mieć ruchome stawy - i to jest ten kłopot. Jak i z czego popełnić szkielet do takowej lalki? Oryginalnie chciałam zrobić to z miedzianego drutu, ale podobno bezczelny śmie się łamać, a to mogłoby mi nieco plany pokrzyżować. No i pojawia się druga komplikacja - lalka musi być na tyle stabilna, żeby stać.

    Jeśli ktoś z Was kiedyś już brał się za takie coś, bardzo prosiłabym o podzielenie się ze mną doświadczeniem. Bezgraniczną otchłań internetu już przeszukiwałam i nie znalazłam tego, o co mi chodziło, soł help mi pliz.

     

    tigger46sad.gif

     

    Kłopot jest większy niż sądziłam - z modeliny NIE DA się tego zrobić bo się skurczysyn łamie i pęka.

  6. Robak na pniu po pierwszym, chybionym strzale obsunął się z kory. Dopiero jednak drugi strzał zrzucił go na ziemię i zdekompletował części ciała, przez co półtrup szamotał się w agonii, wciąż jeszcze wydając dziwne dźwięki.

     

    Wybacz. Widocznie nie zwróciłam uwagi.

  7. Krajobraz nie zmieniał się. Wciąż te same drzewa o gładkiej korze. Różnica w widokach polegała tylko na tym, że co jakiś czas Jacob dostrzegał dziewne miejscowe rośliny, a korony drzew poruszały się i szumiały. Las obserwował przybysza i nie zamierzał spuszczać go z ani jednego ze swoich czujnych oczu, a było ich wiele. W pewnym momencie Jacob ujrzał kilka metrów od siebie niewielkie wzniesienie, będące grotą. Gdyby owe wzniesienie powstało na ziemi, byłoby nazwane kurhanem. Ale Jacob o tym nie wiedział i w najbliższym czasie nie miał się dowiedzieć.

  8. - A gustujesz w długich, opancerzonych, drapieżnych robalach? Wiem że tak, więc idź i upoluj sobie tą uroczą skolopendrę która właśnie próbuje zeżreć 505 - powiedziała i miała nadzieję że wypowiedź poskutkuje, chociaż... Różnie mogło być, zwłaszcza z tym psycholem. Albo tamtym między drzewami. Zresztą, tamten i tak był stracony dla społeczeństwa. Kapitan lekko, prawie niewidocznie utykając spróbowała podejść do następnego drzewa.

×
×
  • Utwórz nowe...