Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Ale poszedł akcent na szatańskie :yay: .

    W zasadzie clop i gore to dwie różne rzeczy... ja po prostu nie rozumiem dlaczego ktoś twierdzi że to jest złe :dunno: .

    Czuję się wtedy jakbym był jakimś potencjalnym psychopatą ponieważ oglądam wypatroszone kucyki .

     

    Nie mam problemu co prawda z czuciem się jak psychopatka, ale uważam to po prostu za hipokryzję, no.

  2.  Dokładnie. Tka samo jest w świecie muzyki, literatury itp. Na przykład ja bardzo nei lubię Thrash metalu, a są piosenki i grupy, które akurat lubię ;) I trzeba także szanować te rzeczy, których się nie lubi ... Nie lubię Metallici, bo moim zdaniem mają średnie brzmienie, ale to "moje zdanie" i mimo wszystko ich szanuję.

     

    Plus dla Ciebie za zapisanie poprawnie "Thrash".

     

    A w fandomie irytują mnie jeszcze osoby które twierdzą, że gore jest złe i szatańskie, a clopy już nie, bo są niegroźne. Przyznajcie, są takie osoby...

  3. Dżem Bobry. Witam na forum.

    Oficjalnie gardzę mangą i anime, lubiłam Linkin Park, Green Day jest fajny.

    The Reaper guard's the darkened Gates
    That Satan calls his home
    Demons feed the furnace where
    The Dead are free to roam

    Hell awaits...

  4.  Doczepiłbym się tutaj jednego. Jest jedna, słuszna, ale nigdzie nie podawana definicja normalności - chodzi po prostu o to, aby być takim, jak wszyscy i robić wszystko, żeby "społeczeństwo" Cię lubiło np. pod żadnym pozorem najlepiej nie mówić, co się myśli. My, bronies, odstajemy od tego, dlatego większość tych "super duper normalnych ludzi" mówi, że jesteśmy nienormalni ... ;)

     

    To nie jest definicja normalności. Definicją normalności jest przestrzeganie zasad moralnych. To co wymieniłeś tutaj to przeciwieństwo jednostki. Roboty. Ludzie którzy myślą i mówią to samo. Żeby być normalnym społeczeństwo nie musi Cię lubić.

     

     

    Temat został już chyba wyczerpany. Nie jestem administratorem, ale uważam że dział można zamknąc. :twiblush2:

     

    To powiem Ci nawet dobrze że administratorem nie jesteś. Dziwnym byłoby usuwanie działu "My Little Pony: Friendship is Magic" z forum o My Little Pony.

    • +1 1
  5. - Bez przesady. Poradzę sobie. Idziemy - rzuciła Victoria i nie odpowiadając Conradowi skierowała się a schody, wypatrując elementw otoczenia które mogłyby chcieć ją zabić.

     

    * * *

    Jacob dotarł do końca schodów. Tutaj nie było już tak ślicznie jak na górnym pokładzie. Wszędzie był bałagan, wszędzie walały się metalowe części i elementy poodrywane ze ścian. Niedaleko od siebie ujrzał leżącą postać.

  6. W głowie kapitan pojawiło się brzydkie słowo. Kilka brzydkich słów. Ręcznik w jej ustach musiał bardzo cierpieć. Strzyknięcie w ręce zdecydowanie nie było tym odczuciem, które chciałaby przeżywać jeszcze raz. Przytulenie przez Conrada nie rekompensowało bólu i chwilowej czerni przed oczami.

    - Dzięki - powiedziała. Wdzięczność wybijającą się z głosu można byłoby porównać do wdzięczności tygrysa któremu ktoś akurat nadepnął na ogon.

    - Cóż za hojność z twojej strony - powiedziała, tym razem próbując opanować emocje towarzyszące wcześniejszemu zabiegowi. Zmusiła się nawet do uśmiechu.

  7. Ja piszę co znaleźliście

     

    * * *

     

    Victoria pokiwała głową i wzięła ręcznik. Włożyła kawałek do ust i przygryzła mocno.

    - Dawaj - powiedziała niewyraźnie.

    Tymczasem Jacoba otoczyły ciemności. Widział lepiej niż inni, ale para unosząca się wokół i tak komplikowała widzenie.

  8. Z obrzydzeniem spojrzała na strzykawkę.

    - Nie, dziękuję - odparła. Chciała. Życzyła sobie. Ale przez wzgląd na dawne problemy ze strzykawkami i ich zawartością wolała jak najdłużej się da unikać tego wszystkiego, z morfiną włącznie.

    - A, właśnie... Chciałabym usztywnić sobie rękę - zwróciła się do medyków.

  9. - Witaj Księżniczko. - Arrow ku zdziwieniu Somady ukłonił się. Potem podszedł nieco bliżej.

    - Witaj, moje dziecko. Mów co wiesz - odrzekła Celestia.

    - Ja i moja towarzyszka jesteśmy tutaj, aby Was ostrzec. Jesteśmy łowcami i do tej pory nikt o nas nie wiedział. Było nas trzech, plus Veritas, czyli alicorn i nasz... przełożony, oraz jeszcze jedna klacz. Veritas przez wiele lat więziłw swojej kryjówce swojego brata, Ignisa, również alicorna. Ignis był zły i dawno temu chciał zawładnąć całą Equestrią. Niedawno zdołał się uwolnić i podejrzewamy, że teraz zamierza siać zniszczenie i dążyć do tyrańskich rządów razem z klaczą jednorożca, którą zdołał ożywić, też niedawno. Nie wiemy gdzie teraz są. Zabili trzeciego z nas. Ignis jest bardzo silny, bo przez ponad tysiąc lat żywił się energią Veritasa. - zakończył.

    Księżniczka przez chwilę nie odpowiadała.

    - Czy macie coś, co poparłoby waszą teorię?

  10. - Jasne. Pozostaje tylko jedno. Jak chcesz ich uwolnić, hę? - zapytała. To proste pytanie naruszyło ideę planu. Mirage nie mogła być na tyle głupia, żeby nie zabezpieczyć celi zaklęciami. Meekness tymczasem wgapiała się w Fiury'ego z zażenowaniem na twarzy.

    - Genialnie. Mniejsza, zacznijmy ich szukać, potem się pomyśli.

  11. I w pewnym momencie ścigana zniknęła z pola widzenia. Na szczęście pozostawał jeszcze nawigator. Mimo wszystko sprawność ofiary robiła wrażenie. Jeszcze większe wrażenie zrobiła na Krussku jej głupota. Głupota takiej skali, że teraz Trandoshanin wiedział już, że ścigana z pewnością jest człowiekiem. Przepychając się przez tłum przez chwilę nie patrzał na nawigator i oto kobieta pojawiła się z tyłu i wycelowała blasterem w plecy jaszczura. Strzeliła. Jakże wielkie było jej zaskoczenie, gdy naturalny pancerz Krusska powstrzymał cios, a jego właściciel zasadniczo nic sobie z ciosu nie zrobił...

  12. Hak drasnął oponentkę, ale nie wbił się w ciało, mimo to widać było, że jego kontakt z klaczą nie pozostał nie zauważony. Krwawa linia na jej boku wskazywała na to, że narzędzie jednak dało znać o swoich możliwościach. Tymczasem w oczach walczącej pojawił się dziwny błysk, a uśmiech rozjaśnił jej twarz. Spojrzała na swoją lewą, przednią nogę i ujrzawszy na niej ranę, przesunęła po niej drugim kopytem, a następnie szybkim ruchem zatoczyła koło na podłodze, zostawiając na niej czerwoną linię. Wtedy też Lockdown poczuł uderzenie w tył głowy.

  13. - Wspaniale. Idziemy. Conradzie, 505... Nie mam pojęcia czy zamierzaliście kogokolwiek tutaj sprowokować... Mniejsza. Chciałabym, żebyście ruszyli swoje tyłki, bo istnieje nawet podejrzenie, że pojawi się potrzeba pomocy, a w takich sytuacjach, cóż... Przydaje się pomoc - uśmiechnęła się złośliwie.

    - Ci co na górę, ruszać się. Ci co na dół... Ze mną - rzuciła. Z kieszeni spodni wyjęła latarkę, zaświeciła ją i udała się w dół schodów.

  14. - Panie Zachary - odezwała się Victoria - cokolwiek ma pan zamiar zrobić, odsuń się czubku i trzymaj swoje śliczne łapki z dala od jakiegokolwiek członka załogi. To tyczy się zwłaszcza łapek trzymających broń. Wyjątek tyczy się tylko wtedy, gdy łapki będą chciały nieść pomoc. Czy jest to jasne? - zapytała. Nie chciała dłużej zwlekać. Miała zamiar jak najszybciej zejść na dół i spenetrować pokład w poszukiwaniu rannych. Martwi raczej jej się nie przydadzą. Będą musieli zebrać ciała w jedno miejsce...

  15. Pod jedną ze ścian stał tron. Na nim zaś spoczywała Księżniczka Celestia. Zajęta była czytaniem pożółkłego zwoju. Po jej obu stronach stali strażnicy w złotych zbrojach. Gdy Arrow, Somada i Luna wkroczyli do sali, Księżniczka Słońca pdiosła głowę.

    - Witaj, siostro - zaczęła. - W jakim celu sprowadzasz mi gości? - Celestia uśmiechnęła się ciepło.

    - I ty, witaj. Chwilę temu spotkałam tych dwoje w mojej komnacie. Sądzę, że chciałabyś z nimi porozmawiać, zwłaszcza że przynoszą nam pewne ciekawe wieści...

  16. - Dużo, wychodziłoby z tego. Ale równie dobrze mogła zrobić coś, przez co spałeś te wszystkie lata - mruknęła klacz. Spiralne schody skończyły się, ukazując długi i słabo oświetlony korytarz. Pochodnie o błękitnym płomieniu przytwierdzone do ścian rzucały światło tylko najbliżej siebie, było jednak widać, że kuce są w dobrym miejscu. Po obu stronach korytarza stały drzwi do cel.

×
×
  • Utwórz nowe...