-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Jasne, że chcę. A potem, kiedy już wszyscy będziecie martwi jak ten w kokpicie, znajdę w tej mgle odpowiednie materiały, wytopię części, naprawię statek i odlecę na ziemię, okryta sławą. Tak, chcę was zabić - orzekła do Zacharego, uśmiechając się.
-
Hayate, nie masz renki D:
-
- Nie wiem. I co z tego? Ważne żeby iść tam z dobrym nastawieniem i nadzieją na sukces - odparła wilczyca.
-
- zatem idziemy polować. W... - przerwała na chwilę - ... W tę stronę! - padło zarządzenie i wilczyca potruchtała we wskazanym kierunku.
-
- I dla hobby będziesz komuś beztrosko brać dusze i sprzedawać komuś za pół ceny... Dobrze że nic mi nie grozi.
-
- Ach. Więc ten oto obywatel zabił cię, nie niewinny demon, któremu dasz czyjąś duszę, tak? - zapytała, uśmiechając się słodko.
-
- Nie. Nie skąd. Ale sądzę, że na pokładzie półtrupy nie będą chciały strzelać do was. Broń chyba nie jest wam potrzebna... O ile ranni faktycznie nie zmienili zachowań. Zmienili...? - zapytała, nie odrywając wzroku od Zacharego.
Zaraz potem jej wzrok wylądował na Jacobie, siedzącym na podłodze niby mały dzieciak i bawiącym się bronią.
-
- Pójdziecie ze mną. Wiążę wszelkie nadzieje, że nie jest to żart. Staniecie przed obliczem Księżniczki Celestii, tak jak teraz stoicie przed moim. Za dnia jest bardzo zajęta, jak ja w nocy. Lepiej dla was, żebyście mówili poważnie. A teraz za mną - rozkazała Pani Nocy.
-
- To, dzięki czemu teraz tu jesteśmy. Zwiedzałam - odparła towarzyszka Fiury'ego. Schody zrobiły się lekko wilgotne, dlatego też szła teraz wolniej.
-
- I ciekawe co z nią zrobisz. Ciekawe. Nikt tutaj nie jest zbędny, a ty nie możesz niczego nikomu zabierać bez pozwolenia. To kradzież - wysyczała zmora.
-
Victoria wyszła z kokpitu z nożem i katabinem. Usłyszała kroki na kroki na korytarzu. Nie podobało jej się, że robią cokolwiek bez jej wiedzy i zgody. Była teraz kapitanem, do cholery, a tu panowało bezprawie. Dogoniła pasażerów.
- Gdzie idziecie? - zapytała.\* * *
I wydaje mi się, że zmuszona jestem przypomnieć: pisujemy TYLKO zachowanie kierowanej postaci. Decyzje, myśli, zachowania. Reszta zostaje dla innych i mnie.
Jako że decyzja o kolejkach została cofnięta (Wszystko przez Jacoba, to jego można spalić na stosie) wracamy do poprzedniego, tfurczego chaosu. Enjoy.
-
Przedszkolna, a jak. Wymiatałam już od samego początku. To były czasy...
-
No to ja Was wszystkich przebijam. Wolna od dziesięciu lat! Ha! Kto z Was może się poszczycić takim wynikiem? GoldenLeaf, kochana! Jak ja bardzo się z Tobą zgadzam!
-
Victoria ruszyła do kokpitu. Kapitan wciąż leżał tam, z oczami wywróconymi i skierowanymi gdzieś w sufit. Nie lubiła go. Nie podobał się jej sposób dowodzenia, jakim operował. Mimo to widok jego zwłok wywołał w niej niepokój. Teraz to ona była kapitanem. Marne jej szanse. Jest niska, drobna, brak jej siły fizycznej. Nie ma autorytetu. Nie jest charyzmatyczna... Zapowiadał się ciężki dzień.
-
Kobieta cofnęła gwałtownie ręce od Zacharego. Ze złością wbiła w niego wzrok, a potem ręka przypomniała jej, że nie do końca jest sprawna. Medyk kazał jej sprawdzić obecność krwi w uszach.
- Nie, żadnej krwi - odpowiedziała.
-
Klasyczna, zią
Luna czy Celestia?
-
- Nie, nie dobijesz - warknęła i chwyciła go za ramiona, wbijając paznokcie w rękawy. Zachary poczuł uścisk. Nie było możliwości żeby nie poczuł.
- Powiesz mi o tym, a następnie włożysz wszelkie starania żeby przywrócić mu zdrowie! - syknęła przez zaciśnięte zęby. Adrenalina krążyła we krwi, bo uszkodzona ręka, mimo iż słabiej, była w stanie działać.
-
Wanilia
Thrash czy Heavy?
-
- Krew z nosa. Odpłynięcie... Częściowe. Zdecydowanie częściowe. - Nie mogła pozwolić sobie na pełne znieczulenie. To za bardzo przypomniałoby jej o narkotykach... I wzmogłoby głód, a głód był wyjątkowo bolesny i niebezpieczny. Nie tylko dla niej.
-
Jest moderatorem i jeśli się nie mylę rozmawiałam z nim na sb...
-
- To prawda. Za długo tu jesteśmy. Ukrywanie się już chyba nie ma sensu. Jeśli powietrze jest trujące to i tak zginiemy - powiedziała Victoria i otarła krew z ust. Splunęła na podłogę i jeszcze raz spojrzała na obecnych.
- Ktoś musi iść i sprawdzić kto nie przeżył... I kto przeżył.
-
Tak bardzo sygnaturka ;____;
-
- Nie tak głośno, proszę. Cieszę się że żyjesz. Najnowsze wspomnienie, najnowsze wspomnienie... Awaria silnika. Kapitan chyba nie żyje. Dlaczego nie sprawdziłam czy z nim w porządku? - zapytała. Pytanie zapewne skierowane było do samej siebie. Powoli odzyskiwała świadomość... Drzwi.
- Drzwi! Drzwi są wyrwane! Musimy gdzieś się skryć! Powietrze może nas zabić...
-
Miły, uprzejmy gościu i Pan regent. Wyjść za Ciebie, mówisz?
[Fantasy] Nowa Generacja - Dołącz do Istot Paranormalnych
w Dawne Dzieje
Napisano
A ja w sobotę wyjeżdżam na dwa tygodnie. Amen.