-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Idziemy - rzekła klacz. Widocznie wiedziała gdzie są lochy, bo od razu ruszyła wzdłuż korytarza i znalazła drogę. Otwarła małę drzwiczki i weszła przez nie.
- Uważaj - ostrzegła Fiury'ego. - Schody są naprawdę strome. - Klacz zaczęła pwoli i ostrożnie kroczyć po stromych, kamiennych schodach.
-
Rozumiem że wybierane postacie będą złe.
Postać: cień/takajakbyzmora
Niewiadome imię, z wyglądu przypominający nic konkretnego, czyli taką jakby zmorę, ale silniejszą. Zmiennokształtny. Dokładne zamiary postaci są nieznane, wiadomo tylko że nie służy na korzyść Istot Paranormalnych.Pojawia się nagle i nic nie zapowiada Jego przybycia.
Dlaczego chcę mieć dodatkową postać? Ot, tak dla zróżnicowania, dla ulepszenia fabuły (Co dwa ludzie to nie jeden, nie żebym miała coś do Twoich, Becia zdolności narracyjnych - żeby nie było) i dla jej skomplikowania. Żeby oryginalne postacie nie miały zbyt łatwo. Żeby im życie uprzykrzyć - podstawowe zdolności czarnego charakteru.
* * *
- Jeśli dopadnę cię, a zrobię to na pewno, czeka cię coś gorszego niż wyrwaie języka - warknęła Zmora. Była pewna, że jej odpowiedź dotrze do oponenta.
-
Ja jestem chętna. Bardzo chętna.
-
- Nie jesz mięsa? Czym się więc żywisz? - zapytała wilczyca, przekrzywiając głowę.
-
- Hi, hi, hi. Widziałaś mumio, tego idiotę? Nie mam pojęcia czy śmiać się, czy płakać, a w rzyć kopnąć nie zdążyłam. Zabrał mi moją umiejętność zmieniania ciał. Niech wpadnie w ramiona mokrej ziemi i zgniłej trumny! - zaakcentowała ostatnie słowo.
-
Podobno kuce śnią nawet kilkanaście razy na noc, ale rzadko który sen zostaje zapamiętany. Ruffian z tego snu nie zapamiętała nic. Cały czas towarzyszyła jej pustka. Pustka, która nie była straszna, czy nieprzyjemna. Po prostu była, pozwalając jej wyspać się i nie skupiać na niczym innym.
-
Humanoidy będące najbliżej Krusska rozejrzały się po okolicy, zdziwione. Treść wiadomości widocznie nie do końca do nich dotarła. Wystarczyła jednak jedna kobieta będąca obok, by z krzykiem i piskiem wzbudzili chaos. Zaczęli uciekać w różnych kierunkach, tratując i popychając się nawzajem. Ci którzy usłyszeli głos Trandoshanina oddalali się od ulicy, pozostali zaś uciekali dla samego faktu uciekania, nie wiedząc przed czym właściwie się ratują.
-
- Tak. Tak, teraz cię wysłucham. Mów więc, łowczyni. Ale jeżeli naprawdę chcesz mnie przed czymś ostrzec, zrób to szybko. Wolałabym nie zwlekać, jeśli coś komukolwiek grozi. Słucham cię - rzekła Księżniczka, nie ruszając się z miejsca. Nie ufała Somadzie.
-
Klacz rzuciła jeszcze jednym nożem, celującym w skrzydło. Ostrze przebiło się przez tkankę i boleśnie otarło o kość, wyrywając po drodze parę piór i powodując pojawienie się czerwonej strużki. Klacz zdołała się odsunąć przed jedym z haków, drugi uderzył ją mocno w bok. Przed tym jednak zdążyła jeszcze wyrzucić swój łańcuch, który skrępował tylne kończyny Lockdowna i pociągnął go na ziemię.
-
O ustalonej godzinie klacz zjawiła się pod komnatą Fiury'ego. Nie wyglądała na nerwową - wprost przeciwnie. Co prawda kipiała energią, ale przy tym zdawała się być opanowana.
-
- Dzięki. Wiesz ile można z takim lustrem robić? Ukazywać się w nim, straszyć... Same pozytywy - rzekła do mumii. I wtedy coś pojawiło się koło niej i wyrwało lusterko, po czym pochwaliło się swoim wyczynem.
- O, jakże cudownie. To teraz możesz mi ją zwrócić i będzie wszystkim miło - rzuciła Zmora. Nie podobało jej się, że ktoś nagle ją okradał z umiejętności i ciekawego przedmiotu do zbadania. Powinien się wstydzić. Mógł sobie być czarnoksiężnikiem, ale co mu przeszkadzała zmora i czemu parał się złodziejstwem?
-
Co to ma być, pls delete.
Imię : Nie będę się wtrącał Twoja już to sprawa.
Wygląd : Wytworzony z pewnej strony, w dodatku brzydkie kolory który nie pasują do siebie. Gdybym żył w Equestrii nie chciałbym spotkać takiego pegaza na oczy, chyba że byłbym takim "Stevem Wonderem".
Historia : Matka w barze pracowała, przychodziły pewnie do niej kucyki po piwo/wódkę i wyżalić się, upijali się jak świnia wylewając swe smutki w alkoholu. Cóż za kolorowa kraina, bar w Equestrii. Zmarła za pewne bo to niebezpieczna robota jest wieczorami tak pracować, została zamordowana a ciało zakopali.
Jakże piękny wierszyk, normalnie tak się wzruszyłem, że mi łzy poleciały. Przestań z tym słoneczkiem... może grała w taką grę i stąd ma taki przydomek od ojca?
Imprezy, tylko imprezy jej w głowie! Mówię Wam skończy za niedługo jak matka w barze, a później zostanie zamordowana.
Rozwaliło mnie też imię matki : Spring Drink po prostu miazga
Podsumowanie : Ten OC nie jest nawet żałosny, jest żałośnie śmieszny. Dzięki za poprawę humoru, wymyślajcie więcej takich a świat będzie piękniejszy.
Kolejny raz czepianie się do kreatora poniaczy. I po co? I dlaczego?
Przecież ponyCreator jest po to, żeby z niego korzystać. Czy każdy musi mieć talent? Czy każdy musi rysować/malować/rzeźbić swojego oc?
Littlebart, plz. Wieszanie psów w taki sposób nie jest fajne. "Jaskier, jak ty coś powiesz to nie wiadomo, płakać, śmiać się czy w rzyć cię kopnąć''
-
1
-
-
- Nie znam cię, żeby to ocenić. Nie na tyle. Możemy to sprawdzić. Chodźmy na polowanie - rzuciła wilczyca i podniosła się.
-
- Teraz już wiem. Ale nie znalazłam go w zamku, a w jakiejś starej chacie przy zamku - odpowiedziała Zmora, nie odrywając wzroku od przedmiotu. Coś w nim było. Coś wyjątkowego... Albo zwyczajnie miała zwidy. Chociaż... Zmora i zwidy? To byłoby dziwne...
-
Gratulacje zwycięzcom!
Ja przepraszam, ale odczuwam silną potrzebę pokazania mojej pracy, to może ja tak zrobię...
-
Zmora dotknęła pęknięcia w lustrze, po czym cofnęła dłoń, chcąc jeszcze jeden raz mu się przyjrzeć. Co ciekawe, palec w lustrze nie cofnął się tak szybko, jak jej. Odsunął się z pewnym opóźnieniem. przysunęła zwierciadło do twarzy. Miała wrażenie, że jej czy były turkusowe. Przez ułamek sekundy zaledwie. A potem wszystko wróciło do normy.
-
- Patrz. Fajne, prawda? Ale mam dziwne wrażenie, że mnie pogrubia... - powiedziała Nocturne, przechylając lusterko tak, aby Loca mogła widzieć, ale jednocześnie nie spuszczając z niego oka.
-
Wyglądałam dość dziwnie z grzywunią na oku.
-
Nocturne pojawiła się z powrotem na polanie. Usiadła pod jednym z drzew i zaczęła uważnie badać lusterko. Stłuczone zwierciadło nie było problemem. Umiałaby je naprawić. Inaczej z ramką. Nie wiedziała jak pozbyć się rdzy. Spojrzała na swoje odbicie. Mimo iż w realnym świecie wyglądała jak ruda dziewczyna, w lustrze odbijała się jako czarna postać o wijących się włosach i świecących oczach.
-
To byłby rodzaj miłości platonicznej chyba... takiej totalnie platonicznej. Swoją drogą, ciekawe czy to możliwe...
-
Nie lubię w fandomie osób które ukończyły osiemnaście lat i gnoją młodszych na każdym kroku. To napisałam ja, Nocturnal Light, wierna obrończyni podstawówy i gimbusów (przynajmniej jeśli o wiek chodzi)
... Oprócz tego nie lubię hipokryzji i tego, że starzy użytkownicy forum to grupa zamknięta, bez jakiegokolwiek dojścia do niej, oraz związanego z tym podziału na tych "starych" i "nowych".
-
Nie mam, cholera.
Masz syf w pokoju?
-
Polecam przefarbować się na rudo.
Medyku, boli mnie lewe płuco.
-
he, he. Ktoś myzia mnie Typhą Latifolią, rany jak zabawnie. A jeszcze zabawniej będzie jak przypadkiem TL pęknie, huhuhu.
Star Wars: Spod ciemnej gwiazdy
w Archiwum RPG
Napisano
Jak się okazało, głupia szmata wciąż była w tłumie. Szybka ucieczka z dachu nie pomogła jej w biegu przez tłum. Przepychała się miedzy ludźmi z tłumu, ale jej dość drobna budowa nie pomagała w działaniu.