-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
Zmora ruszyła w kierunku zamku. Skoro był zamek, musiało być coś jeszcze przy zamku i ona postanowiła taką mozliwość sprawdzić.
-
Nie lubię żadnego z tych zespołów. Znaczy... System jeszcze ujdzie - choć nie ukrywam - z trudem. Początek utworu jest całkiem, całkiem. A potem wchodzi wokal i wszystko niszczy. Nie wątpię, że komuś ten utwór może się podobać... Ale trafiło na mnie i nie powaliło mnie na kolana. Przeciwnie - po prostu mi się nie podoba. 2/10
Black Sabbath still alive. Nowy album i nowe utwory, ale brzmienie (tak mi się przynajmniej wydaje) wciąż zajedwabiste. Początek końca, czy koniec początku?
-
- Głupie. Wszyscy ją tutaj kochają. Jest dla nich cenna, poza tym boją się kary. Jest silna. Nie pójdą z tobą. A z paroma podmieńcami nic nie zdziałasz, skoro nie zdziałał nic nawet Discord.
-
Nocturne przyglądała się staraniom zmaterializowanej towarzyszki niedoli i wampirzycy, próbującej jej pomóc. Zabawne. A jednak nie poprawiło to jej humoru, który napadł ją i znokautował zaraz po myśli, że jest samotna. Nie przeszkadzało jej to w żadnym wypadku. Lubiła być sama i działać sama, a jednak miała wrażenie że coś jej umyka. Coś ważnego. Wstała i ruszyła do lasu. Może spacer coś jej pomoże? Przybrała postać dziewczyny. W oryginalnej postaci nie mogła poddawać się działaniu promieni słonecznych.
-
Zatem ponownie witam, towarzyszko Nightmare Moon. Nie żebym przejął się tym, czy mi pozwalasz pytać, ale tak będzie zwyczajnie łatwiej. Dziękuje zatem. Cieszę się z udzielonych mi odpowiedzi, albowiem uważam iż wiedza to potęga. Co za tym idzie, wszystko da się odpowiednio wykorzystać do własnych celów, twoje słowa także. Trzeba tylko potrafić. Oczywiście moje pytania mogą czasem wydać ci się pozbawione sensu, lecz każda informacja wnosi coś przydatnego. Zdobędziesz władzę z łatwością, powiadasz? To może kolejne pytania z mojej strony nieco ugaszą twój zapał.
1. Powątpiewam w twoje możliwości, masz pod tym względem rację. Ale czy ty się aby nie przeceniasz?
2. Nie przyszło ci do głowy, że ktoś może być odporny w jakiś sposób na magię lub dysponować czymś lepszym? Techologią, na przykład?
3. Wybacz ciekawość, ale muszę. Słyszałaś o sprawiedliwej władzy ludowej?
4. Każdy ma swoje słabe strony, ty także. Próbujesz je jakoś przezwyciężyć?
5. Zdajesz sobie sprawę, iż twoja władza byłaby właściwie totalitarna? Jak zamierzasz ją utrzymać?
6. By uzupełnić powyższe, czy świadoma jesteś siły tkwiącej w niezadowolonym ludzie? Jeśli nie, to próżne twoje knowania.
Kolejny dzień, kolejne kwestie pojawiły się w moim umęczonym umyśle. Mniej lub bardziej przyziemne, czasem czysto hipotetyczne, ale jednak są. Na dzisiaj już wystarczy. Jesteś bardzo pomocna, Nightmare Moon. Daswidania.
Towarzysz Obywatel
1. A czy przypadkiem nie odpowiedziałam już przecząco na to pytanie?
2. Odporność na magię odpornością na magię, poinformuj mnie, kiedy już znajdziesz kogoś odpornego na metalowe ostrze oddzielające głowę od karku. Technologia? Tak bardzo zawodna rzecz... Na dłuższą metę nie można na nią liczyć.
3. Sugerujesz coś, co mogłoby dotyczyć moich sposobów na władzę?
4. Tak, tak. Każdy ma swoje słabe strony, na przykład przedstawicielki Elementów Harmonii... A dla mnie jest to zaletą, albowiem potrafię się uczyć na błędach. Przydatna umiejętność.
5. Zdajesz sobie sprawę, że każdego da się zesłać na naturalnego satelitę krążącego wokół Equestrii?
6. Oczywiście, że tak. Świadoma jestem także siły tkwiącej w wynagrodzeniu i pazerności.
Przepraszam bardzo O Pani,za poprzednie pytania...to będzie bardzo drastyczne ale raz klaczy śmierć :
Co sądzisz o ....
tym
tym
i....tym :
http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/300/5/e/mlp_nightmare_moon_g3_by_masteryubel-d31m6yt.jpg
Raz klaczy śmierć... Nie tym razem, ale pozdrowienia dla mojego starego, skalistego znajomego.
-
Violet próbując się powstrzymywać podszedł i zbliżył twarz do szyi Saggity... Po czym podniósł głowę i przycisnął swoje usta do jej ust. Czuła metaliczny smak krwi. Jego krwi. A potem ogier zacisnął zęby i ugryzł język klaczy. Poczuła piekący ból, a krew wypełniła jej jamę ustną i zaczęła spływać do gardła. Dusiła się. Było jej za dużo...
-
Klacz odskoczyła, ale niezbyt szybko. W efekcie noga Lockdowna trafiła w nogę pegazicy. Oponentka odsunęła się jezcze bardziej, nie wydawszy z siebie żadnego dźwięku. Mimo to ogier mógł być pewny, że kopniak odniósł zamierzony cel. Nie pozostając dłużną, rzuciła kolejnym ostrzem w stronę zebry, a potem jeszcze jednym.
-
- Jest noc. Wiesz, co to znaczy? Że jej teraz nie ma w zamku! Lepiej byłoby poczekać tutaj i obserwować... O, wiem. Zrób tak, proszę, żebyśmy byli niewidzialni. Nie wiemy, czy wchodzi tu służba podczas jej nieobecności, nie? - zapytał.
-
Klacz zamknęła drzwi i podbiegła do okna. Zrobiła to samo co Fiury: uważnie przeszukała pokój w poszukiwaniu ewentualnych, niepotrzebnych oczu. Kiedy upewniła się, że wszystko jest w porządku, usiadła na łóżku Fiury'ego.
- Teraz mów - rozkazała.
-
A to się jeszcze zobaczy...
* * *
- Nie chcę trzelać z łuku - powiedziała Victoria ze spokojem. - Chcę używać noża. Jest lepszy. Nie zawodzi nigdy, w przeciwieństwie do strzał.
-
Pegazica przeskoczyła ponad hakiem. Znalazła się na krótką chwilę w zasięgu łańcucha, a potem wzniosła w powietrze, unikając go. Wylądowała dalej od oponenta i cisnęła w niego nożem. Ostrze miało za zadanie trafić w skrzydło.
-
Przeciwniczka uśmiechnęła się i wyciągnęła cienki łańcuch, a następnie wymerzyła i rzuciła nim w kierunku Lockdowna. Metal zawirował spiralą nad zebrą.
-
- Nie mam wyboru. Zrób coś. Uciekaj - wysyczał pegaz i spróbował się powstrzymać. Martwe ciało odmawiało wykonania rozkazu.
- No, dalej braciszku... Pozwól pegazicy dołączyć do nas. Pozwól. TERAZ! - krzyknęła klacz.
-
- Nie powiedziałbym. Komnata jest pusta, a to znaczy że Ona jest na zewnątrz. Czyli jest noc... Czyli jeśli nas tu zastanie, nie będzie zadowolona... Wiesz na co nas może skazać? - zapytał pegaz.
-
- Nie mogę się sprzeciwić... Nie dam jej rady... - rzekł. Krew wciąż kapała z pyska. Zbliżał się, aż stanął tuż przy klaczy. Wyglądał, jakby coś bardzo go bolało. Zamknął oczy.
-
- Powiedz mi o nim - poprosiła klacz.
- Ale nie tutaj... Ściany mają uszy! - wyszeptała i otwarła drzwi komnaty Fiury'ego.
-
- Ciekawe jak - wyszeptała klacz wprost do ucha Saggity. Odór rozkładu niemalże uderzył ją w twarz. Violet tymczasem poruszył się i wstał powoli, chwiejąc się na nogach.
- Wybacz mi, Saggito - wychrypiał. Przy każdym poruszeniu ustami spieniona krew wylewała się strugą i lądowała na ziemi. Powoli, utykając zbliżał się do klaczy.
-
- Nie potrafię rzucać do celu nożem i nie umiem strzelać z łuku - powiedziała bez emocji dziewczyna. Ruszyła jednak za wszystkimi obecnymi. Kolejna noc w zimnie jej nie pociągała.
-
Dla Nocturne niech będzie to ktoś taki, jak ona. Nie wiem jeszcze jakiej płci byłby, czy ile miałby lat... Ale niech będzie tak, że szuka ona kogoś podobnego do niej. O.
* * *
Zmora korzystała z możliwości wyłożenia się na trawie i ignorowania wszystkich wokół. Czasem takie coś bardzo się opłacało. Leżała pod drzewem, ukryta w cieniu. Myślała o wszechobecnej pustce, która ją otacza.
-
Komnata była ciemna i wyglądała... Dziwnie. Było w niej coś przyciągającego.
Sufit nie był sufitem, a otworem na nocne niebo. Miliony gwiazd migotały niczym drobny, lśniący pył. Wszystko było w granatowych barwach. Na tkaninach uszyte były srebrne półksiężyce. Komnata Księżniczki Luny.
-
Meekness odwzajemniła uścisk.
- na kim chce się zemścić? Przybyłeś tutaj sam? - zapytała mała klacz.
-
- Nie ważne. Chociaż nie, ważne. Ważne, ale nie możesz o tym wiedzieć. Nie teraz. Dobrze, po lewej stronie masz łazienkę, jadalnia jest pokój dalej. jestem nieco zajęty, radź sobie - rzucił.
-
Korytarzem akurat przechodziła Meekness. Ucieszyła się na widok przyjaciela.
- Fiury!! - krzyknęła rozradowana i pobiegła w jego kierunku.
- Coś się stało?
-
Ulica, na niekorzyść Krusska była zatłoczona równomiernie. Wszędzie łaziły różne rasy humanoidów... I nie tylko. W tej sytuacji nawet aparycja jaszczura była przeciwko niemu. Drobna zdobycz miała większą możliwość przeciśnięcia się między tłumem. Krussk oczywiście mógł taranować, ale i tak tracił w ten sposób czas...
Equestria: W poszukiwaniu azylu
w Archiwum RPG
Napisano
- Nie mam. Chyba że... Zejść do lochów i uwolnić kogo trzeba. Ciekawe gdzie trzymają Discorda... Wydaje mi się, że to nie może być zwykły loch... A jak ty myślisz, hę?