Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Odpowiedź nie nadeszła. Ale nadszedł Abe dwie godziny później, obwieszczając swoje przybycie cholernie głośnym pukaniem. Stał tam z prawie dwa razy większym od siebie facetem, umięśnionym jak byk i z mordą poznaczoną paskudnymi bliznami. Był skrępowany metalowym łańcuchem, a w usta wsadzono mu szmatę. Szarpał się, ale spocony Abe trzymał mocno, chociaż już widocznie liczył na odbiór zbira. - Aresztowany... Za... Napaść na funkcjonariusza! - wyjaśnił łowca.
  2. - Niech ci będzie - wymamrotał szczurowaty. Oczywistym było, że wątpliwa przyjemność pójścia po obiad Pete'ego przypadnie jemu. W kwaterze łowcy nic się nie zmieniło. Zawsze postępowano tak, że dopiero po trzech tygodniach od zniknięcia wchodzono do pokoju i czyszczono go dla nowego łowcy albo adepta. Było więc łóżko, była szafka, krzesło i stolik. Nie wszyscy łowcy nocowali w kwaterze, ale niektórym było tak wygodniej. Chociaż cały budynek sięgał głęboko pod poziom gruntu, kwatery łowców zajmowały niezmiennie pierwsze piętro i wychodziły po części na dziedziniec, po części na ulicę po drugiej stronie budowli.
  3. - Chwilowo średnio to widzę - mruknął Wilk. - A. Czyli przywoływacz. Jest chyba takich dwóch poza tobą w Stowarzyszeniu - odparł Chris, na którym widocznie wypowiedź chłopaka nie zrobiła wrażenia. Póki co nic więcej się nie działo, więc mogli pochodzić jeszcze po okolicy, poznać teren, albo wrócić do motelu. Adamowi wciąż jeszcze pozostała decyzja co zrobić ze sprawą anomalii związanej z niedawno poznaną dziewczyną.
  4. - To nie mogło im wystarczyć światło słoneczne, którego jest więcej? - zapytał Chris, patrząc na Adama z brakiem zrozumienia. - Ale może. Kto wie - stwierdził, gładząc powierzchnię monolitu. - A ty co potrafisz? Co spowodowało, że należysz do Stowarzyszenia?
  5. - Na razie nie. Są raczej nieaktywne. Zresztą nigdy do końca nie wiadomo, jak służyły. I do czego. Są zbyt stare, ale prawie zawsze jest to związane albo z astronomią, albo z jakąś energią naturalną, którą miały skupiać - odpowiedział, dotykając kamienia. Póki co nie działo się nic zaskakującego. - Może dlatego wybrali to miejsce. To może być każdy, ale powinno być po nich widać, że to nekromanci. Wiesz, trochę... Zniszczeni.
  6. - Może dlatego... Że nim jesteś - odpowiedział Chris. Natłok wazeliny i komplementów ze strony Adama sprawił, że poczuł się trochę bardziej pewnie. - Setki były, zanim Stowarzyszenie się ich pozbyło. Trwali od wieków, zakamuflowani. Ale chcieli się ujawnić. Podobno było ciężko, tym bardziej że wymyślili sobie, że pojmą... Śmierć. I od tej pory będą jej rozkazywać. Brzmi naiwnie, ale tak miało być. Problem z tym, że to nie jest takie łatwe i nie zdążyli tego zrobić - opowiedział. Zbliżyli się do kamienia, który wchodził w skład kręgu. Widać było jeszcze parę innych, jak zataczały łuk i niknęły za domami. Parę kamieni dalej jakaś parka emerytowanych turystów robiła sobie zdjęcia. Nic nadzwyczajnego.
  7. - Nigdy nie kończy się tylko na ciałach. Potrafią je modyfikować, tworzyć nowe, potworne istoty. Tak było w XIX wieku. Umieli też wysysać życie z ludzi i uzdrawiać siebie. I nie wybiją się sami - jest ich tylko dwóch, nauczyciel i uczeń. Ostatnim razem spalono wszystkie ich księgi i źródła wiedzy. Nie wiem jak to mogło przetrwać... A siły które to zniszczą, to Stowarzyszenie. Nekromancja to gnijąca magia, brudna i poza zasadami. Poza tym na samą myśl o wskrzeszaniu trupów robi mi się niedobrze - stwierdził. Z wolna zaczęli docierać do kamiennego kręgu. - Od... Nie pamiętam. Dosyć długo. Czemu pytasz? - zapytał.
  8. - Nie wiemy, czy chcą władzy. Ale ktoś, kto ożywia zmarłych prosi się o kłopoty. To jest po prostu... Niemoralne. Twoi przyjaciele są z tobą z wyboru, więc to co innego. Nekromanci z kolei zaburzają równowagę między zmarłymi, a żywymi. Mogą wypuścić dusze, kombinując przy ich zniewalaniu. To są po prostu rejony, w które żywi ludzie nie powinni się zapuszczać. Są niebezpieczni. Magia Celtów to bardzo krwawa magia, żądna ofiar. A magia nekromantów jest z tą zapomnianą magią kompatybilna. Poza tym, potrafią sztucznie przedłużać sobie życie, wymieniać części ciała. I korzystają z różnych chemikaliów, które zmieniają nie tylko fizyczność, ale i psychikę. To jest droga do zagłady - wyjaśnił, nieco się otwierając. Kiedy więc chodziło o wiedzę, Chris miał znacznie więcej do powiedzenia.
  9. - Lepiej znajdź sposób żeby ją znaleźć i sprawdzić zamiast rzucać hasła, które nic nie wnoszą - fuknął Wilk. - Nieśmiały? - zapytał Chris. Skurczył się w sobie jeszcze bardziej. To nie było dobre pytanie. - Kiedy miałem siedem lat Richardson mnie uratowała. Potrafię znajdować aktywność różnych stworzeń po ich sygnałach. Adam... Nie ufaj tu nikomu. To jak polowanie na czarownice, a nasze czarownice mogą być sprytne. Nekromanci to niebezpieczni ludzie.
  10. - Eee.. W zasadzie... Adam, przepraszam że pytam, ale o czym rozmawiałeś z tamtą dziewczyną? Widziałem jak odchodzi i... No. Tyle. Nie gniewaj się, że pytam - dodał od razu, układając dłonie w obronny gest. Zaczął iść za Adamem, z jakiegoś względu nie chcąc dorównać mu krokiem, albo mając zakodowane że idzie się za kimś, nie równo z kimś. Julii na horyzoncie już nie było, ale ścieżka wiła się między drzewami, więc nie było w tym nic dziwnego. Gorzej, że teraz nie mógł jej w żaden sposób sprawdzić. Wilk nie skomentował sytuacji.
  11. - Co chciałeś? - zapytał. Cała pewność siebie wyparowała, zastępując to typową dla Chrisa postawą przygarbionego, spłoszonego chłopaka który nie ma pojęcia co ma zrobić. - Znalazłeś coś? Jeśli tak, możemy... No, iść. Tam gdzie chciałeś. Krąg kamieni raczej nie ucieknie - stwierdził nieśmiało, usuwając niemal od razu swoje plany gdzieś wgłąb czaszki. - Na mą duszę, chłopak jest przerażający - stwierdził posępnie Hetman.
  12. Dwie minuty później Chris pojawił się przy Adamie. - C-co jest? - zapytał, wchodząc na dziedziniec. Nagle znieruchomiał, jego nozdrza gwałtownie się rozszerzyły, a on sam zachwiał się i niemal nie upadł. - Dostałem... Sygnał! To tu, to w tej wsi! Kamienie... musimy zbadać kamienie! - wyjęczał, trzymając się za głowę. - Czas, czas... Konkretny czas. Coś tu się wydarzy w konkretnym czasie.
  13. - Pamiętam, bo co? Sugeruję ci ją sprawdzić. - zapytał Wilk. Zadzwoniła, a na wyświetlaczu telefonu Adama pokazał się jej numer. - No, wszystko działa. Świetnie. To ja tego... Będę iść. Dzięki za pomoc i cześć! - powiedziała. Uśmiechnęła się trochę zakłopotanie, odwróciła i ruszyła nieco sztywno w dół zbocza. Właściwie wyglądała na całkiem miłą, za wyjątkiem tego, że Adam wiedział o niej mniej niż ona o nim.
  14. - Jeśli jest tym, czego szukasz, to element zaskoczenia możesz sobie wsadzić. Będą wiedzieli, że tu jesteście i że ich szukacie. To wystarczy, żeby cały wasz plan spalił na panewce. Ile będziecie tu siedzieć bezczynnie? Tydzień? Dwa? W tym czasie mogą zwyczajnie dać nogę. Naprawdę nie widzisz, że to dziwne? Że ona jest dziwna? Już ci się w durnym łbie zakręciło od hormonów? - W porządku. Jasne. Przyda się na pewno - powiedziała, wyciągając z kieszeni w bluzie telefon i czekając na numer.
  15. - Czy naprawdę nie widzisz, co zrobiłeś? Jak łatwo wyciągnęła z ciebie informacje? Czy nie wydaje ci się dziwne, że trafiasz na dziwną dziewczynę siedzącą samotnie w ruinach, która słyszy mój głos i Hetmana? Widzę, że nie, skoro wyjawiłeś jej co tylko mogłeś jej wyjawić. Jesteś w miejscu, gdzie przebywają dwa twoje cele. Wasze cele. I traktujesz wszystkich jak dobrych znajomków. Dobra robota, Adamie. Będziesz doprawdy wspaniałym strategiem. Widzę tłumy ludzi, które błagają, żebyś poprowadził je... ku wielkiemu, masowemu samobójstwu. - wygłosił duch. Tym razem mówił wprost do głowy Adama, a jego karcący głos rozbrzmiewał echem po czaszce. - W takim razie... Późno się zrobiło - powiedziała Julia. - Będę musiała już chyba iść, ale byłabym wdzięczna za jakiś numer kontaktowy, jeśli tylko nie jesteście jakąś sektą. Czuję się jak ten dzieciak w "Szóstym Zmyśle".
  16. - No proszę - pokiwała ze zrozumieniem głową. Odchrząknęła z zakłopotaniem. - Wszystko to brzmi dosyć... niewiarygodnie.Tak, to chyba dobre słowo. Muszę sobie to poukładać. Właśnie! Jesteście tutaj... Czy coś nam zagraża? Nie powinno się urządzić jakiejś ewakuacji miasta czy czegoś w tym rodzaju? - Julia odebrała Adamowi szkicownik.
  17. - Pewnie. Dopiero się uczę, ale zobacz - odpowiedziała, oddając mu szkicownik. Rysunki w środku nie należały do najwybitniejszych, ale jakiś zalążek dobrych rysunków w nich był. W większości były to faktury - rozrysowany kamień, drewno, metal. Prócz tego były dwa rysunki mysiej czaszki i jeden niedokończony przedstawiający dziedziniec zamkowy. - Jesteście czymś w rodzaju łowców z Supernatural? - zapytała. - Jeździcie od miasta do miasta niwelując zagrożenia płynące z nadnaturalnych zjawisk?
  18. - Jakich... Przełożonych? - zapytała. - Może to wszystko ma związek z kręgiem. Właściwie... Czy przyjechaliście tutaj też ze względu na - powiedzmy - sprawy związane z nieumarłymi? - Julia zmrużyła oczy. - Przepraszam, że tak dopytuję, ale wiesz, mówiąc szerze nie przejmowałam się tym zbytnio jeszcze wczoraj, a dzisiaj okazuje się, że to jest bliżej niż mi się zdawało. A na zamku... Mówiłam, rysowałam. - Uniosła szkicownik.
  19. Nie zgodził się. Więcej: zignorował prośbę. - Ach. No cóż... To wszystko trochę zmienia światopogląd, jeśli wiesz, co mam na myśli - stwierdziła Julia, opierając się o murek i patrząc w dal. - Właściwie... To by tłumaczyło parę rzeczy. Słyszę zmarłych? - zapytała, zwracając wzrok na chłopaka.
  20. - Ale... Zaraz, zaraz. Czego wy tu szukacie? Jakie anomalie? Podejrzane rzeczy zdarzają się w różnych miejscach i też zależy jak podejrzane. Są anomalie pogodowe na przykład. Albo jakieś przyrodnicze, więc skąd mam wiedzieć? - zapytała. - Tu czasem dzieją się dziwne rzeczy, faktycznie, ale to z pewnością z powodu kręgu i dzieje się cyklicznie. No i nie wyjaśniłeś mi, dlaczego ja ich słyszę. To nie był jeden głos, Adamie. Tamten był inny - stwierdziła.
  21. - Znaczy ja wiem, kim on jest. Ja rozumiem. Ale wiesz, przy dzisiejszej technice jest dużo możliwości. Załóżmy, że twój hetman nie jest hologramem. Czym jest w takim razie? Duchem, demonem? Upiorem? - zapytała. I wówczas hetman przekazał informację. Na ułamek sekundy źrenice dziewczyny zwężyły się gwałtownie, jak w szoku. Potem z wolna pokiwała głową. - Już w miarę rozumiem. Jesteś nekromantą? To w takim razie co tu robisz tak naprawdę? To ma związek z kręgiem kamiennym, albo z cmentarzem?
  22. - Znaczy no... Słuchaj, można by pójść do Jone'a i zapytać, tak wiesz, na wszelki wypadek - zaproponował Abe, siląc się na uprzejmość. Starał się też nie pokazać zagubienia. Podrapał się po głowie. - No bo w końcu musi wiedzieć, że musisz coś jeść, nie? I zawsze można dopaść jakichś zbirów czy ćpunów... Cholera, Pete, jeśli wychlejesz krew alkoholika albo ćpuna, to to będzie miało na ciebie wpływ?
  23. Z wolna zaczął się materializować, jak zwykle majestatyczny i jak zwykle groźny. Zbroja husarska była zdecydowanie czymś, co robiło ogromne wrażenie. Żeby nie spowodować zbyt wielkiego stresu, duch pojawił się nieco dalej. Julia nie drgnęła, stojąc z rękami splecionymi na piersi i krytycznie przyglądając się legendarnemu dowódcy. - To wszystko? Żadnych wyjaśnień? Pokazujesz mi... No właśnie, co? - zapytała.
  24. - Uspokój się! Ja nie z takich co mdleją od byle gówna. Mów po prostu, bo się zdążę zestarzeć zanim się zdecydujesz. I ostrzegam, że jeśli to żart i w kieszeni masz krótkofalówkę, to niż ci - jak Boga kocham - nie pomoże - zagroziła, dodając do tego karcący gest palcem i usiadła na murku. Wilk się więcej nie odezwał.
  25. - Teraz to ty się chyba bardziej denerwujesz niż ja. Dobra, obiecuję. Mów, bo czuję się dziwnie. Czekaj, tylko mi nie mów, że jesteś martwy, dobra? - zapytała. - Jeśli to zrobisz, to będzie bardzo, bardzo głupie - dodał Wilk ze spokojem, który zazwyczaj był ciszą przed burzą. - Co ona takiego może zrobić z tą wiedzą? - zapytał Hetman.
×
×
  • Utwórz nowe...