Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - A mnie to nie wygląda na smoka. Ja tam widzę połamaną łopatę. Albo łyżkę. - Dearme zachichotała i zbliżyła się do leżącego teraz Victo.

    ***

    Nie możesz oddychać? Zgłoś się do Hiszpańskiej Inkwizycji. Nie dość, że nikt się ich nie spodziewa, to jeszcze leczą każdą możliwą chorobę. Na zawsze.

  2. - O. Spójrzcie. Owca odtąd będzie dobierać nam towarzyszy. Jakie standardy muszą spełniać żeby mogli zostać? Pomijając oczywiste. Nie mogą być Susan, Victo i wariatką. O, tak. Zdecydowanie. - powiedziała. Z jej głosu aż przebijała jadowita złośliwość.

  3. Okiennice zakrywające niewielkie, wyrzeźbione w skale okienko nie przepuszczały żadnego z promieni słonecznych. A może promienie słoneczne jeszcze nie miały szansy zaistnieć? Zapewne nad Equestrią wciąż jeszcze panowała noc, warto byłoby jednak to sprawdzić.

  4. Z tyłu zaś nadchodził drugi, w lepszej kondycji. Zdawało się, że wszystkie jego organy wewnętrzne są nie dość że w całości, to jeszcze na swoim miejscu. Zmętniałe, puste oczy wyrażały jedynie głód... I nic więcej. Zbliżał się szybko, choć utykał. Kiedyś zapewne futro klaczy było błękitne. Teraz stało się bordowo - brązowe od krwi. Zapewne własnej. Szwenda nie zdążyła się zbliżyć. Głuchy huk metalu o czaszkę rozbrzmiał, rozchodząc się falami w powietrzu. Trup, będący już teraz prawdziwym trupem, upadł. Nie podniósł się więcej.

  5. Między nimi pojawiło się jednak światło - czerwone, wydobywające się z dala. Rozpraszało cienie i zdawało się być coraz bliżej. W końcu okazało się, że to jednorożec zmierza w stronę Somady. Po następnych krokach okazało się, że owym jednorożcem jest Twirael. Dziwne, zważając na to, że zwykle miała skrzydła.

  6. Łóżko przez czas nieobecności nie straciło na miękkości. Sen po wyczerpującej podróży nadszedł szybko, a wraz z nim niepokojące wizje. Somada otoczona była cieniami. Cienie te posiadały tylko kontury, a ich różnokolorowe ślepia jarzyły się rozproszonym światłem. Każdy z nich miał długie szpony, a w dłoniach trzymały sztylety.

  7. - Głupia, głupia, głupia owco. Zaszufladkowałaś mnie. Sądzisz że ci po drugiej stronie frontu, ci których zabijasz są źli? Jesteś równa terrorystom. Oni,podobnie jak ty zabijają w imię idei.

    Zwróciła się do Socks.

    - jesteś niesamowicie prymitywnym stworzeniem. O, tak. Dzielisz świat na czarne i białe, nie dostrzegając szarego. Kiedyś, może już niedługo? Doprowadzi cię to do zguby. A martwej mnie nie zabijesz.

  8. - Ale widzisz... Ja będę miała przy kim zdychać. A co jeśli w starciu ze mną to ty odniesiesz porażkę? Będziesz zdychać samotnie. Patrioci... Ach, ci wasi romantyczni patrioci... Czy każde z was widzi tylko to, co chce widzieć? Wojna to nie tylko walka dobrych przeciwko złym. Bo ci po złej stronie też są dobrzy.

×
×
  • Utwórz nowe...