-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Nie czujesz się więc szczęśliwa, że odniosłaś sukces samodzielnie? O, tak. Z pewnością tak. Widzisz? Uszczęśliwiam ludzi! - Wybuchła śmiechem.
-
Półka pełna była książek o faunie i florze. Na końcu regału stały dwie, zakurzone książki o geologii. Były w stanie zupełnego zniszczenia i gnicia. Wyglądały jak siedem nieszczęść. Jedna nosiła tytuł "Geologia dla idiotów", druga zaś "Litosfera i Pedosfera Equestrii".
-
Kuc pisnął cicho. Źrebak na pełnej prędkości przywarł do Fluttershy, która po prostu się wystraszyła.
- Och, to ty. Pantera? Gdzie? - zapytała.
-
- A wiesz... Może. Może masz rację. - Pomyślał przez chwilę. - Idę z nią porozmawiać. - Dodał i wyszedł z komnaty. Nie wiadomo dlaczego Somadzie na myśl przyszedł koniec świata.
-
- A może już... Posprzątali? - Odezwał się niepewnie głos jednego z żołnierzy. Rozorane pola przypominały post apokaliptyczny krajobraz. Nawet w okopach nie było nikogo.
-
- Nie mogę użyć mocy... - powiedział jeden z jednorożców. Łańcuchy opadły całkowicie i Ruffian miała wolną drogę ucieczki. Jeśli tylko nie złapią jej jednorożce.
-
Wylądowała tuż obok Socks.
- Krzycz, krzycz. Naprawdę sądzisz że kogokolwiek to obchodzi? - Wybuchnęła śmiechem.
-
Dearme tymczasem nie przejmowała się za bardzo uwagami Socks. Leciała tak, żeby jej było przyjemnie. Puszczała każdą odzywkę towarzyszki mimo uszu. I tak Socks była koniem pociągowym, a Dearme nie musiała się męczyć.
-
Założę chyba Lożę Szyderców. Prędkość Światła i 650 km/h? Nie wierzę w Was.
-
Dearme ostatecznie zdecydowała się na dematerializację. Dogoniła Socks w powietrzu, pod postacią czarnego ptaka z zielonymi oczami.
-
Dearme zdecydowała się zmaterializować. Od teraz nienawidziła lin. Pobiegła truchtem, powoli, nie męcząc się.
-
- Oczywiście, że mam. Zawsze mam. Po prostu nie pobiegnę. - Roześmiała się - Nawet Twój rozkaz, Kosiarzu nic nie da. O, tak. Właśnie tak.
-
Stwór, który wybiegł z krzewów był idealnie czarny. Miał futro, nie był zbudowany z drewna. I był mniejszy od Fiury'ego. Potężne łapy i długi ogon nadawały istotce drapieżnego wyglądu, na razie jednak mała pantera raczej nie wzbudzała strachu.
-
- Głupi? Ocierasz się o hipokryzję. Owco. - Wysyczała i stanęła obok. Jeśli już ma biec, pobiegnie sama.
"Nie. Nie teraz. Teraz będę szukała swojego sposobu na uniknięcie biegu z owcą".
-
- Nie. Będzie. Żadnej. Liny. I żadnego powiązania - Dearme nawet nie musiała się rozbijać. Automatycznie rozsypała się i wymknęła spod węzła.
-
- Phi. Każde z nas wiele przeszło. Ona nie jest wyjątkiem. Poza tym, wsadziła draniowi nóż w tętnicę. Powinno jej być lepiej. - Powiedział. Kryształowa kula wypadła mu i potoczyła się po podłodze. Podniósł się i szybko, z przepraszającym wyrazem twarzy odniósł ją na miejsce. - Wybacz - Rzekł z głupim uśmiechem na twarzy.
-
Dearme podeszła do Victo.
- Co powiesz na bieg razem? - zapytała.
-
- Jeśli tylko chcesz, wypowiedz. Nie mam zamiaru się ścigać. Przy najbliższej okazji zboczę z drogi. - Powiedziała.
-
Dearme wręcz odrzuciło na myśl biegu z Socks. Mimo to spojrzała na nią i uśmiechnęła się szeroko, groźnie.
- Boisz się, owco?
-
Ogłaszam protest miejscowych wariatów. Bugatti? Really? Bez sensu, obawiam się. I bez kreatywności. A poza tym, dobrze zrozumiałam że jeździmy w parach?
-
- Dobra, dobra, kretynie. Widzisz tę skałę? Chodźmy tam, to wtedy zrobią to szybciej. Błagam, rusz się! - Krzyknęła. Po chwili nieudolnych prób ciągnięcia Darkness'a krzyknęła i upadła. W jej nodze tkwiła strzała.
-
Dearme wyszła na zewnątrz przed innymi. Lubiła deszcz. W milczeniu poczekała na resztę. Raczej nie zdarzało jej się mówić do siebie.
-
Fiury nagle poczuł niepokój. Rozejrzał się. Omiótł wzrokiem dokładnie całe otoczenie. Z przeciwległego brzegu przyglądała mu się para jaskrawoniebieskich, jarzących się ślepi. Usłyszał przytłumiony warkot.
-
- Ty jesteś przynajmniej zabawna jak się irytujesz. Ona nie pokazuje emocji. Wcale. Moim zdaniem to mocno podejrzane. - Dodał i zaczął bawić się kryształową kulą zdjętą z półki. - Co to? Do czego służy?- zapytał.
Śmierć was oczekuje.
w Dawne Dzieje
Napisano
- Zatrzymaj je dla siebie. Nie potrzebuję życzenia. Twój wysiłek, twoje życzenie. - Uśmiechnęła się.